ded ans les FLOTS D* A M O U R...
<N
V
ifh
Bez ratunku w miłości tonę rozszalałej* światła znikąd ni znaku; w tak okrutnej biedzie Pragnę tylko, by okręt, co na oślep jedzie,
Śród wichury do portu mógł dopłynąć cały.
Ach, niestety! nim stopą ląd poczuję stały,
Pierwej zginę, rozbitek: bo oto na przedzie Jedno światło mi błysło — Helena, co wiedzie Zabłąkany mój statek na mordercze .skały.
Jestem jak ów, co w szale na swe życie godzi,
Bo jedynym, o wstydzie, przewodnikiem łodzi Uczyniłem dziecinę skrzydlatą i ciemną. A-
Nie wiem już, czy to rozum, czyli zmysły raczej Wiodą okręt przez morze, a tylko w rozpaczy Piękny port mój oglądam, co pierzcha przede mną.
Przekład M. Wronckiej.
LE SOLEIL i/AUTRE IOUR...
Słońce wczoraj się wkradło między nas przy stole,
By znienacka w twe oczy zajrzeć opuszczone,
Ale ogniem zbyt żywym pierzchło zawstydzone Lękając się na zawsze popaść w ich niewolę.
Ja, dumny, żem zwycięsko bogu stawił pole,
Dalej patrzałem wiernie w oczy uwielbione,
Gdy niespodzianie w moją zwracając się stronę: «'Słońce meczy mnie — rzekłaściebie stokroć wolę!»
Radością nienazwaną serce mi napawa Zwycięstwo tak niezwykłe, mowa tak łaskawa.
Ach! Zbyt krótko niestety były mym udziałem!...
Nadszedł młodszy ode mnie śmiertelnik i oto Niepomna, że stałością boga pokonałem,
Rzucasz mnie, by tamtego obdarzyć pieszczotą!
4 Ronsard 49