209
ZA 11/1, TY.
Jeżeli w ten sposób, prawie bez powodu, publiczny charakter filozofa niekiedy dzisiejszym uczonym wydawał się nagannym, na odwrót starożytni chętnie pastwili się nad jego życiem prywatnem. Pomijam różne miłostki, które, gdyby były udowodnione1), przypadałyby prawie wszystkie w jego pierwszą młodość, ale nie warto zatrzymywać się nad niemi, skoro bardzo poważne głosy twierdzą, że umarł bezżennym i nigdy w życiu swojem nie zezwolił na stosunek erotyczny 2). Gorsze jest to, że zarzucano mu nie dobre obchodzenie się z przyjaciółmi lub znajomymi, a w dodatku ambicyę bez granic, chciwość i zbytkowne życie. Gdyby nawet część tylko tych zarzutów okazała się prawdziwą, musielibyśmy wielkiego męża uważać za pozbawionego tych przymiotów serca i charakteru, bez których nikt nie zasługuje na szacunek. Jeżeli bowiem dobroć serca i wdzięczność każdemu człowiekowi potrzebne są, to u filozofa stanowią jakoby rdzeń duszy, wewnętrzną istotę jego wartości. Mówiono tedy, że Platon był dla wszystkich uczniów Sokratesa nieznośną macochą3); że po śmierci jego chciał odrazu zająć jego miejsce4); że
*) Prawie wszystkie opierają sio na różnych epigramach, które po większej części niesłusznie przypisano naszemu filozofowi (zob. str. 115 przyp. 5).
2) Śnij as sul> voce: ~e\vj~a. ouos yaaov rtva ciuSe ópiX(av zadi-a; atipato; eu, 7tstpav 0£Ćjaa£vo;. Wiadomość tę, prawdopodobnie z dobrego źródła pochodzącą (zob. Steinhart, p. 295; K. Fr. Hermann, p. 101) niepotrzebnie podejrzywa, Zeller (II. a. p. 427 przyp. 6, wyd. ąe).
3) Athen. Deip. XI. p. 507 c.
’) Athen. Deip. XI. p 507 a: »Iiegezander z Delfi w Pamiętnikach swoich. tam gdzie mówi o nieżyczliwości Platona względem wszystkich, pisze: »gdy w pe-wnem zebraniu towarzyskiem po śmierci Sokratesa towarzysze jego byli w smutku pogrążeni, Platon, także obecny, kazał im być dobrćj myśli, bo jest zdolny do prowadzenia szkoły, i wziąwszy puhar, wypił w ręce Apollodora, Ten jednak odparł, że wolałby od Sokratesa przyjąć czarę z trucizną, niż od niego przvpijanie winem « Nie wszystkie anegdotki w Pamiętnikach Hegezandra (pisał około 170 r. przed Chr.), zasługują na wiarę (zob Susem ihl, Gesch. der griech. Li/t. in der A!exandrinerzeit. Leipzig 1891, I. p. 489 sq.), ale gdyby nawet fakt taki wydarzył się (zob. mój Tom I, str. 39(1), nie miałby w sobie mc »oburzającego« (Zeller II. a. p. 428). Było rzeczą bardzo naturalną, że Platon, mający środki inateryalne a czujący w sobie geniusz, chciał kolegów zatrzymać razem; że Apollodorowi, który nie był bardzo mądry, a także innym, propozycya taka mogła wydaaać się zarozumiałą, lub niedelikatną, dziaić się nie można. Że Platon zaś w dwudziestym ósmym roku życia był dumny, opryskliwy, lekceważący innych; że nie wszystkich towarzyszy swoich lubił, jak 11. p. lekkiego Arystyppa lub grubiańskiego Antystenesa, nie przynosi ujmy jego charakterowi, który dopiero w późniejszem życiu rozwinął wszystkie swoje przymioty dodatnie.
Hisiorya filozofii greckiej T. II. 14