Loch” i „maź'
Prawdziwymi bohaterami Odojewskiego stają się pamięć i czas; jest to oczywiście jeszcze niewystarczające, żeby go nazwać pisarzem o inklinacji romantycznej w takim sensie, w jakim używam tutaj podobnego określenia, ale pewne dowody już chyba zostały przytoczone, a w dalszym toku rozważań znajdą się następne. Romantycznie pojmowane są przez Odojewskiego pokłady pamięci oraz ich synchroniczne, a poprzez to splątane istnienie we wnętrzu jednostki. Dlatego czas podlega inwersjom, których piranezyjskie labirynty pierwsi zaczęli zgłębiać romantycy. Wreszcie stąd bierze się owo „podawanie w wątpliwość”, jak nazywa Bieńkowski stałe wątpienie w zmysły, w to, co się powierzchownie widzi i słyszy, osobliwą niepewność poznania, wynikającą z przeświadczenia, że język nie może sprostać niuansom uczuć i przeżyć, że doświadczenie wewnętrzne nie daje się w pełni zwerbalizować i 'że musimy — usiłując „to” nazwać — z konieczności posługiwać się przybliżeniem i podobieństwem, widząc bezustannie, że władza języka zatrzymuje się wobec domeny wyobraźni.
Bieńkowski używa kilkakrotnie określeń „loch”, „lochy”1 oraz „maź”, wreszcie razem „loch” i „maź”, by odtworzyć w eseistycznym przeżyciu osobliwie wciągającą (jak „maź” i „loch”) konsystencję prozy Odojewskiego. Otóż ten sposób pisania, który można nazwać pochłaniającym, otwierającym szczeliny i zmuszającym do popadania w nie, a zarazem uniemożliwiającym rozpoznanie ich, jest również w moim rozumieniu „romantyczny”. Tutaj też należy wspomnieć, że Odojewski ponawia oscylację romantyczną: wahnięcie irfiędzy „psychologią” a „metafizyką”. Intensywność wizji mistycznego Słowackiego, krążącego między „psychologiczną” a „metafizyczną” motywacją poznania i czynów swych bohaterów, zostaje przeniesiona w prozę powieściową. Fakt ów dostarcza również dowodu na to, że Odojewskiego nie można zaliczać po prostu
„Każde dosłownie zdanie Wyczekiwania, Luminalu (Kwarantanna), Zmierzchu iwiata i najlepszych partii Wyspy ocalenia jest lochem, w który zapadamy, bez światełka w perspektywie mogącego być drogowskazem”. „Zapadając się w loch tasiemcowy kilkustronicowych okresów, nic ma się ochoty z tego lochu wychodzić...” (Z. Bieńkowski, op. cit. s. 193 i 200).