stwo Odojewskiego z tą ziemią, czyniąc na czytelniku tak silne wrażenie.
Znakiem egzystencjalnej przemiany wewnętrznej stają się przywidzenia — tak częste na stepie, który nieraz w pewnej mierze porównywany był do wytwarzającej fatamorganę pustyni. Wędrujący bohater (do wędrowania jeszcze powrócę) ma wrażenie, że wszystko „osnute było pajęczyną jakiegoś dotykalnego, jak gdyby uchwytnego wzrokiem powietrza, które, na pozór przezroczyste, wydawało się przesycone białawym dymem” (Zś, 158), miasteczko „przesłonięte było, gdy na nie patrzył, ową pajęczyną dymu, jakieś rozmazane, ale wrażenie t.o złożył na karb swego samopoczucia, budzącego w nim coraz żywsze wątpliwości” (Zś, 100). „Pajęczyna” taka to znak pogromu, klęski, śmierci. Paweł przypisuje owe zjawiska wzrokowe swemu znużeniu, tymczasem jest tak i jeszcze inaczej, gdyż rzeczywistość wydziela pewne figuralne, mistyczne znaczenia, które wychwytywane są przez „oko wewnętrzne”. Rozmazanie, rozedrganie, migotliwy opar, mgła i mgiełka — to wszystko mają być zjawiska „obiektywne”, ale zarazem są one emanacją stanów wewnętrznych. Doprawdy niemożliwością jest. rozdzielenie „realnego” i „nierealnego”, jakiekolwiek potwierdzenie, że to drugie jest zależne od tego pierwszego.
Podobnie rzecz się ma z fenomenami głosowymi’. Przytoczę zapis następujących wątpliwości: „nie miał pewności, czy był jej prawdziwym głosem, czy tylko jego myślą o głosie babki” ( Wo, 48), albo: „chociaż nigdy nie zdobył pewności, że to szepnęła ona, a nie on pomyślał, gdyż mogła to być także jego własna myśl o szepcie, którego oczekiwał lub który przeczuwał” (Zwz, 33). Rzecz jasna, te niepewności wzrokowe i słuchowe pojawiają się w chwilach dziwnego skupienia istnienia, jakim podlegają bohaterowie Odojewskiego. Może to być rodzaj „letargicznej nieomal drzemki” (Zś, 80), stan „z pogranicza choroby i szaleństwa” (Zś, 203), sen lub omdlenie, ich zbliżenie mitologiczne, kiedy Piotr lub Paweł zadają sobie pytanie o to, czy śpią, czy zdaje im się, że śpią, kiedy bytują „w tym na wpół śnie, na wpół jawie” ( Wo, 152), kiedy jakieś wydarzenie tak mgławicowo majaczy w pamięci, że nie jest się całkiem pewnym, czy pochodzi ono ze snu, czy wydarzyło się naprawdę ( Wo, 177). Stany somnambuliczne z pogranicza jawy i snu
207