nica między słowem myślenia i potocznego język] a słowem poezji, poezją i prozą — ten rozszczep świata jest u Ważyka odrzucany zdecydowanie na rzecz dążenia do nowej językowej, ale i epistemologicznej, a także ontologicznej jedności. Jest to próba nowej integracji świata w doświadczeniu, języku, sztuce. Jednostka rozdzierana między przeszłość i przyszłość, zdezintegrowana, wśród chaosu epoki, krachu obyczajowości dawnej, stającej się dopiero nowej — podejmuje heroiczną próbę obrony siebie, wiedzy siebie i świata w jednym scalającym uchwycie. Poszukiwanie uniwersalnej mowy, porozumienia (czy jest możliwe, czy nie), poszukiwanie tożsamości:
jakiż to brak tożsamości jaki szlachetny profil
(Mała obsesja, Wagon)
Rozmawiasz z biuralistą technikiem studentem natrafiasz na dziwne zwroty nie wiadomo skąd wzięte chcesz inne dawne słowa usłyszeć od podróżnych kłócisz się z czasem 1 żądasz od niego jałmużny
(Wagon)
ale język obrazów obumarł
obumarł dawny a nie powstał nowy
Podobno świat młodych jest także stary
Oni którzy to czytają
dobrze mnie rozumieją
Smucę się z nimi
(Wrażliwość, Wagon)
Tego języka, którego nie potrafi znaleźć młoda poezja, rozkojarzona, bez znaku tożsamości — poszukuje Ważyk. Jeśli klucz do ostatecznego ładu społecznego, którego poszukiwał, jest niemożliwy do odnalezienia, gdyż ład ten staje się historycznie, a jednostka przeżywa go konfliktowo, o tyle można jeszcze odbudowywać własną tożsamość i proponować jedność widzenia świata — marzenie wiecznego Renesansu ludzkiej świadomości.
Jest tu bliski Ważyk, jako poeta, tęsknocie fizyków i matematyków naszego czasu.
Analiza języka poety tak wiernego światu realiów, obserwacji, które wybiera z przypadkowego świata, świata historycznie zdeterminowanego — to byłaby już sprawa osobna. Zaskakuje nas czerpanie z potocznych reguł myślenia i uogólniania, zwrotów i powiedzeń, zworników lapidarności i prostoty. Nie jest to jednak rupieciarnia mądrości i przysłów, aforyzmów, ale język współczesny. Kulturę rozumie bowiem Ważyk jako historycznie zdeterminowaną, realną, przedmiotową („no-minalistyczną”) rzeczywistość, a nie metafizyczny, podświadomy zlepek niesionych we śnie (jednostkowym lub zbiorowym) prawd. Dlatego pisałem na marginesie Labiryntu, że nie ma u Ważyka nadrealistycznego snu, ale jest kojarzenie na i a az i e, korzystające z nadrealistycznej zasady przypadku i luźności zestawień, jmfaowa w tej koncepcji języka są tym, czym są historycznie, bez próżnych pokus (myślę o pokusach teorii). Ani język dziecka (Przyboś), ani osobny świat słów-rze-czy (Bieńkowski). Pierwsze byłoby wyliczanką czy żarna wianką dziecinną:
Uine due like fake Dodekafonia
To nie ma nic do rzeczy
(iGłosy za ścianą. Wagon)
drugie — zastępczym fetyszem, który jest jak próżne pamiątki:
ale nic się nie klei one nic nie mogą niedołężne fetysze
(Próba, Wagon)
lub też — jak bytujące poza czasem makaronizmy: