si między słowem zwyczajnym a słoweri poetyckim jest stosunkiem między tym co fałd tyczne i zjawiskowe, a tym co esencjonalna Słowo poetyckie nie jest znakiem konwencja nalnym. Znaczące i znaczone połączone są v nim jakąś trwałą więzią, której charakteru nij1 potrafimy opisać, lecz którą czasem silnie oćf h czuwamy — zwłaszcza wtedy, gdy zdarza naa się spotkać metaforę przenikliwie i bezwzględ nie trafną. Więź ta nie polega z pewnością n odzwierciedlaniu, lecz raczej na analogii. Przjf
„Wynalazłem kolor samogłosek! — pisał po-era Rimbaud w Alchemii słowa — Ustali-cm formę i takt każdej ze spółgłosek i w in-tynktowych rymach pochlebiałem sobie, że dkryłem poetyckie słowo dostępne, któregoś inia, dla wszystkich zmysłów. Zastrzegałem lobie prawo przekładu” (tłum. A. Międzyrzecki).
wodzi też na pamięć rozliczne zjawiska anald 8° Ja^° mowę bogów. A także zestawiali poezję
To prawo przekładu odziedziczyć chcieli po limbaudzie symboliści. Chętnie mówili o zawartych w języku poetyckim pierwiastkach ajemniczych czy mistycznych. Często określali
gii, jakie dostrzegamy w świecie natury — taki jak związek między ontogenezą a filogeneza
tj. to, że rozwój biologiczny osobnika w stadiuJ Mystym językiem idealności. Z upodobaniem
muzyką, która ze względu na to, że nic nie lazywa, wydawała im się sztuką przemawiającą
powtarzali zwłaszcza aforyzm, że „poezja winna jdebrać muzyce to, co jest jej, poezji, własnoś-Bią”. Wyobrażenia takie wynikały z ich ideałi-Itycznego nastawienia filozoficznego, a po tro-Ize z estetycznych gustów epoki. Poeci następ-lych generacji, którzy inspirowali się myślą
przecież z natury się wywodzi -— a poezja usi lymbolistyczną, już bez nich się obywali, wając z niej elementy przypadkowe, uwidat* Słowo symbolistów, niezależne od swych ze
embrionalnym i młodzieńczym powtarza ewa lucję gatunku zachodzącą przez tysiąclecia cĄ tożsamość mechaniki atomów i mechaniki cif niebieskich itd. Można sądzić, że również mówi ludzka podlega jednorodnym prawom orgarf żującym cały świat natury — genetycznj
a
wnętrznych odniesień ma otwierać się w głąb. Ifcąda ono odczytania, które nie będzie zatrzy-ywało się na jego wartości obiegowej, ale chce wejść w całość jego sensu, jaką tworzy bogac-
nia to najjaskrawiej.
Potwierdzenie tej myśli odnaleźć mogli syd boliści w wielu pismach romantyków, a zwłasf cza u Baudelaire’a. Istniał także zastanawiają!
sonet Rimbauda Samogłoski (tłum. A. Ważyli 'wo znaczeń układających się na kształt warstw
J geologicznych: od powierzchniowych — wyko-A czerń, E biel, I czerwień, tJ zieleń, O błękii , Zystywanych w użyciu praktycznym, do głę-Tajony wasz rodowód któregoś dnia ustalę: | !,lnoWych — odsłaniających się w jego reflek-
A, czarny i włochaty gorset lśniących wspania nyjnym CZy intuicyjnym przeżyciu; im scho-Much, co brzęczą w odorze, cień w zatokę 4l|zimy głębiej, tym bardziej są one uniwersalne.
Szywlens słowa pozostaje niewyczerpany, a przy-E, blask pary, namiotów, lance w lodowej skannajmniej nie ma żadnych granic — jest zawsze Biali królowie, dreszcz pod baldaszkami ukryciu/.jaśnieniem rzeczy, odkryciem. Dostępny jest I, purpura, krwi struga z ust, pięknych waipinm w akcie rozumienia, który przedstawiał
rozkwitj i" symbolistom jako akt swego rodzaju uczest-Kiedy śmieją się w gniewie lub w pokutniczy:' m.«ra W treści słowa. Czym innym jest poznać
szale ' sytuację, czym innym — być uczestnikiem
19