RICHARD OHM ANN
.'di. iptrrlir {Ttr&m flZywłtn -Atled-łp bardzo cięikl zarzut!
• •' e v Re btoca:- Jest w tym trochę słuszności; wielu lęka się przyprowadzać • t» :>'fjg^nróje 'dzieci -r * .*
pi‘r r f i: * Nie głoszę kazań, dla dzieci, Rebeko. To nie dzieci są niepomne ^iu^iwoięii obówlpkAw wobec tej posługi.
3&I Ijr Rebccca: Czy rzeczywiście sa niepomni? i i.,; . pa r r I»: Powiedziałbym, le większa część wioski Salem —-Pułoint: A nawet więcej i
- Kłótnia rozpoczyna się Oskarżeniem Proctora przez Putnama (a), .'którego sens illokucyjny jest dość wyraźny, ejnoć nie zakomunikowany
_bezpośrednio zą_ pomocą zwrotu. „Oskarżam...'. Proc tor usiłuje osłabić
moc tej iUokucji ibepn^KUM^e-d-H w i-eni «Tm "(b)7 naśtępnieprzechodzi~ do ko r n ale ***- ±^-n i.ą. (c) wymierzonego bezpośrednio w Parrisa: petetor nigdy nie wspomina o Bogu. Odpowiedź Parrisa jest i Li okuć j ą r OjŁflArJS»y.g.avj-%aa.ą^d), rozpoznającą zarzut i-^ł.cenia-jąe ą. (d) go jako „bardzo ciężki”. Rebeka przeciwstawia się, wypowiadając inną i 1-Jokucję rozstrzygającą (e) i odmienną ocenę (ej, a następnie dalszy zar.z.ut (f). Parris-o d tr..z u c a (g) założenie będące podstawą tego zarzutu — .to mianowicie, że powinien głosić kazania dla dzieci — następnie*ai.pxa \y„ j fitj | i w i a (h) surowość swoich, kazań za pomocą dalszego zaxzutu (h), na który Rebeka odpowiad a .s pj: z e ci-w.ftjn-(i) itd. Chociaż jest to gorąca wymiana zdań, a mówiący nie zgadzają się ze sobą, wszyscy oni milcząco akceptują założony przedmiot dyskusji, sensowność jej toczenia (ustalenie winy i zaufania moralnego), prawdopodobieństwo rozwiązania lub złagodzenia kontrowersji w wyniku tej rozmowy, a także niektóre zasadnicze wartości, takie jak np. chrześcijańska pobożność. Opierając się na tej wspólnocie przekonań i wartości, dialog może zmierzać w kierunku rozstrzygnięcia spraw zasadniczych, dokładnego wyznaczenia wartości moralnej przeszłych czynów, postawy bohatera i wartości. Środowisko illokucyjne jest pragmatyczne i akłonne do współpracy. Czy przesadzilibyśmy-więc,-twierdząc, źe-nisko-mi m ety cma-“troged ia ■'to- taka j"ict’ór ej^ostaci-s ą -pozbawione umiejętności koniecznych -do--rozwiązywania. ich.. problemów?. JLiejiialog illoktx^ny*jest-główrtym~spóeobem raz wiązy wania tyoh problemów?
W rodzaj u,, ironicznym ciągłość ta .ulega .rozbiciu. Reprezentuje.ona przecież pewiea.stppień. spójności.społecznej.i jest.odbiciem, -wspólnego przekónania- uczestników- co do- tego, -iż~pasiada»ją~w-6wym>*ękiujaką$ przy na jmniej moc- racjone 1 nego rozwiązywania-swoich -problemów.- Beznadziejność występująca w takiej sztuce, jak np. Końcówka Samuela Becketta, wywodzi się częściowo z rozbicia społecznej wspólnoty, stanowiącego tło toczących się w sztuce dialogów.
' H a m iff: Ple* uciekł
Clo v; To pies nieprawdziwy, więc nie mógł uciec.
H a m m: (szukając nadal) Nie ma go tu.
CI o v; Bo się położył.
177
LITERATURA JAKO AKT
yę2^Cw>rC-H.a m m: Da] ml_.go. (Ciao podnoś! psa ! daj1 2 90 HsiwnowŁ Hamm łrj&tftą
* psa to rtmlonoek. Pauza. Jtraca psa) ObrrydUw2 bydlę! (Cloo tujynt •tyt-rp:'2".'różne przedmioty z podłogi) Co tam robisz?
Clov: Porządek, (Wyprostowuj2 się. Z enłujjormcm.) Wszystko stąd \>owy. ^^^nuc4®l (Znowu zaczyna zbierać.)
BUK Porządek!
KU jt-i
• Clov: (prostuj2 się) Usiłują zrobić trochę porządku.
' H a m m: Rzuć to wszystko!
’ C1 o v: (rzuca przedmioty, które właśnie pozbierał). Tu czy-tum. wszystko -. Jedno (zmierza ku drzwiom).
Haram: (podminiony) Co się dzieje z twoimi nogami? ,
--Cio v: Z moimi nogami?___________I—, ;_________^__„_______
H a m m: Tupiesz Jak Cały pułk dragonów,
C1 o v: Powinienem był włożyć pantofelki.
Ha mm: A w papuciach Jut ci było niewygodnie? (Pauca)
C 1 o v: Opuszczam cię.
Hamm; Nie!
V Clo»: A na cói Ja ci Jestem przydatny?
H a m m: Na to, żeby mi dawać odpowiedzi 2.
Pojawiają się tu ciągłe zaburzenia w następstwie zdarzeń. Hamm nie ipostępuje, zgodmia. ze-swoją p r o ś b ą o psa;, proszący musi chcieć TZeczy, o którą prosi, i później zgodnie z tym się zachowywać.-Olow póFZu&a sprawę psa i zabiera się do sprzątania; zaatakowany, wymyśla pełne uniesienią_u spraw iedł iwd en i-ej ale Hamm py t a go po raz trzeci, jak gdyby nie padło ani jedno słowo wyjaśnienia. Akt Clova natrafił na próżnię, jaką bez wątpienia częściej spotyka się w domu niż na scenie. Trzecie wyjaśnienie CIova jest identyczne jak poprzednie i równie nieskuteczne, jeśli chodzi o wciągnięcie Hamma w temat porządku. Rozkaz Hamma „Rzuć to wszystko" okazuje się. Jednak zadziwiająco fortunny i Giby porzuca nagle twój plan. Czyniąc to, przeczy on tym samym jego przesłance, tj. rzekomemu umiłowaniu porządku, _ęzypiąc w ten sposób swe wcześniejsze wyjaśnienie niefortunnym Równie krótkie życie mają tematy związane z nogami Clova i z jego postanowieniem opuszczenia Hamma. Rozmówcy cl nie są w stanie utrzymać dłużej niż przez moment jakiejkolwiek łączącej ich stałości utylitarnego celu, nie mają nawet minimum wspólnych założeń, które umożliwiają istnienie społeczności językowej.
f Działanie illokuov>ne rózg ryiw^gj<L^_plarzrT vf T]! p - społeczne UJtgo powodzenie • zależy od tych rzeczy, które tworzą społeczeństwo:r chodź i tu->np.~o określenie'funkcji t relacji, niezmienną dystrybucję 2 władzy, konwencje intymności i dystansu, obyczaje.Tam gdzie więzMusH.raier-< wane lub niewyraźne, działanie Ulokucyjne staje się .niezręczne lub niemożliwej Znaczna część literatury .współczesnej .Jeat. owładnięta,fascy na-• tfS. Becke11, Końcówka. Przeloty! J. Rogoziński. W: S. 0«ok2U. Teatr. Warszawa 1973, s. 174—177.1