cię zamknęli .to choć nie palisz, zacząłbyś szukać dla niej po kieszeniach papierosa.
Wyciąga z pudełka ostatnią zapałkę, podaje Hance ogień, sam zapala i potrząsnąwszy pustym pudełkiem, rzuca je na stół. Adam i Hanka stoją naprzeciw siebie. Kłęby dymu z ich papierosów splatają się z sobą. Tadeusz stoi w środku kłębiących się obłoków. Nie mówi nic, ale czuje wagę wypowiedzianych przez Adama słów. To ich nikotynowe porozumienie drażni go lecz zarazem onieśmiela. Wierzy, że naprawdę on sam jest jego bezpośrednią przyczyną. Po chwili milczenia zbliża się do adapteru.
TADEUSZ Czy my mieliśmy w domu adapter?
HANKA Nie Nie mieliśmy.
TADEUSZ Tak też myślałem. A co, kupiłaś?
HANKA Kupiłam?! Za co! Adam go tutaj przyniósł.
TADEUSZ I płyty?
HANKA i ADAM (razem) I płyty.
TADEUSZ A to doskonale. Przynajmniej jedna rzecz, zamiast ubyć, przybyła do domu.
HANKA A tak.
TADEUSZ (oglądając adapter) Ale Adam nigdy nie był najlepszym partnerem do tańca.
ADAM O przepraszam... Nie najlepszym, ale jakie takie wyczucie rytmu mam. Zresztą jeśli myślisz, że my tutaj...
TADEUSZ Nic nie myślę. Taki adapter to przyjemna rzecz. Można mile spędzić popołudnie. Nastawić wam?...
HANKA Nie, nie. Tadziu! Ogromnie się rozczarujesz. To nie jest...
TADEUSZ Co nie jest? Nie widzę w tym nic złego, że czasem sobie potańczyliście. Zatańcz z Adamem, potem ja zatańczę z tobą. (włącza adapter) Po co mamy chodzić gdzieś na podmiejskie zabawy, skoro można i tu.
HANKA Ale Tadziu...!
Przerywa jej muzyka. Hanka z rezygnacją macha ręką. Z adapteru słychać skoczną groteskową przygrywkę na puzonie, imitującą beczenie barana. Przypomina to muzyczną ilustrację do filmotoych bajek. Po paru taktach włącza się piskliwy dziecięcy chórek:
„Gdzie-żeś to by-wał czar-ny ba-ra-nie, czar-ny ba-ra-nie?”
Odpowiada mu głęboki bas:
..We mły-nie, we mły-nie mój moś-ci pa-nie We mły-nie, we mły-nie mój moś-ci pa-nie.”
Tadeusz jest zaskoczony, zdezorientowany. Czuje się tak, jakby z niego zakpiono. Po przygrywce do drugiej strofki słychać znowu dziecięcy chórek:
,A coś tam jadał, czarny baranie, czarny baranie?”
Bas:
„Kluseczki z miseczki, mój mości panie.
Kluseczki z miseczki, mój mości panie.”
W przerwie między drugą a trzecią strofką rozlega się rechotliwy śmiech Adama. Kiedy dochodzi do słów:
„Jak-żeś tam beczał, czarny baranie, czarny baranie?
Bek. bek, bek — bek. bek bek mój mości panie...” .
nie wytrzymuje również i Szymon, Wszyscy zaczynają Me śmiać z wyjątkiem Tadeusza, który z wściekłości wyłącza adapterv TADEUSZ Co to jest?
HANKA Mówiłam ci. że się rozczarujesz, ale nite dałeś £pi .dojść do słowa. To płyta dla dzieci. W ogóle cały ten adapter. >Ad^p przyniósł go, żeby dzieci miały chociaż trochę uciechy. J nikt tutaj nigdy nie tańczył. Nie ma tu ani jednej płyty do tańca. Chcesz, to przejrzyj, ż^róleump Bnieżką, Przyleciał ptaszek, Bajka o czerwonym kapturkp i P Slerptcę masz pojęcia, ile
to jam czasem sprawia radości,
TADEUSZ Wyjątkowo głupia piosenka.
HANKA Na pewno, ale dzieci ia hantolltiMfli - 1
ADAM Właśnie te o baranie.
Tadeusz stara się opanować wzburzenie. Spaceruje po pokoju z uwagą ogfcf- -dając wszystkie przedmioty. Poznaje je jak gdyby na nowo.
HANKA Tadeusz... (Tadeusz odwraca się do niej) Nie powiedziałeś dotąd ani słowa o więzieniu. A ja umieram z ciekawości. Powiedz, jakie to uczucie, kiedy po tylu latach człowiek jest nagle... Panie Szymonie™
TADEUSZ Daj mi sie rozejrzeć po mieszkaniu. Niech on wam tymczasem opowie. • SZYMON (z widocznym lękiem) Ja? Ale dlaczego ja?
TADEUSZ Masz świeższe wrażenie. Zwolnili de o całe pół dnia później.
SZYMON (broniąc się rozpaczliwie) Ale twoja żona chciałaby to usłyszeć od ciebie. Zresztą nie... naprawdę— Ja zupełnie nde umiem opowiadać.
Patrzy na Hankę i spotkawszy się z jej spojrzeniem spuszcza wzrok.
ADAM Jaki on speszony.
HANKA Po co mówisz takie rzeczy. Czym ma być speszony? Niech pan powie; co pan czuł, jak pana wypuścili. To chyba musi być tak jakby człowiek... no sama nie wiem... jakby zachłysnął sie nagle...
ADAM Nie opowiadaj mu jego własnych przeżyć. Niech on sam opowie. TADEUSZ (zaglądając do sąsiedniego pokoju) Kto tam śpi w tym łóżeczku? HANKA Kasia. Już na nią za krótkie. A Jurek tutaj na kanapie. Zobaczysz™ dryblas. Ale jeszcze bardzo dziecinny, (do Szymona) Dlaczego pan tak nagle
umilkł? ■' ...
ADAM Mówiłem przecież, że jest speszony. Zacukał się.
HANKA Naprawdę?
SZYMON Ach nie... To znaczy, może trochę™
HANKA Ale dlaczego? Przecież jest pan między przyjaciółmi.
TADEUSZ Nie przesadzaj. Adam jest może naszym przyjadełem. ale nie jego.
Trzeba będzie kupić Kasi leżankę. I porządną kołdrę.
HANKA Tak Tadziu. Najwyższy czas. Niech pan powie, panie Szymonie, spodziewał się pan, że wyjdzie pan właśnie wczoraj?
SZYMON Nie. W ogóle nie byłem pewny, czy mój paragraf podlega amnestii. Poprzedniego dnia cofnięto kogoś spod bramy. Jakaś pomyłka w administracji. Bałem się. źe i! ranie się to może przytrafić.
HANKA A co pan zrobił, jak otworzyli drzwi i wywołali pańskie nazwisko? SZYMON (próbuje żartować) Chyba to samo. co przed chwilą, kiedy pani chciała, żebym opowiadał. To znaczy nic. Po prostu straciłem mowę i dostałem jakiejś waty.
HANKA O Boże... jakiej waty?!
SZYMON W nogach. Ale to zaraz przeszło. Foton złapałem siennik i zacząłem pchać się z nim do drzwi. Wtedy strażnik roześmiał się i powiedział: Zostawcie to. Na wolnośd będziede mieli świeżą słomę, (spogląda na zegarek) TADEUSZ Siennik? Co ty powiesz? Ja też chciałem za wszelką cenę wywlec swój na wolność.
HANKA O Boże. Tadziu, a na cóż ci siennik?
TADEUSZ Na nic. Po prostu przy przeprowadzce zawsze go się przenosiło. Ale czy moglibyśmy przestać już mówić o więzieniu? Przynajmniej na razie., HANKA Ale dlaczego? To jest temat, którym żyłam tyle lat TADEUSZ Chociażby dlatego.
ADAM Możemy nie mówić, skoro on tak chce. Ale dla mnie osobiście to pasjonujący temat. r
HANKA Czekajcie, nie rozmawiajde teraz. Nastawię tylko czajnik, (wychodzi pospiesznie do kuchni)
ADAM Nie mogę sobie wyobrazić, jak można przesiedzieć tyle lat nie wpadając w depresję.
HANKA (wola z kuchni) Nie mówcie teraz o niczym ważnym. Ja chce wszystko słyszeć.
ADAM To jest temat na jakieś cholerne studium psychologiczne. Izolacja od społeczeństwa... Albo na przykład zagadnienia seksualne. Przecież to wszystko' jest wbrew naturze. Sprzyja najrozmaitszym zboczeniom.
TADEUSZ (z nieukrywaną złośliwością) Mogę cię zapewnić, że Szymon zupełnie nie W tym sensie jest moim przyjacielem.
ADAM Ależ ja cię o nic nie posądzam. Po prostu stawiam zagadnienie.