DSC01174

DSC01174



/JANKA Niepotrzebnie tak to nazywasz.

ADAM Potrzebnie czy niepotrzebnie, nie możesz mi tego wybaczyć.

lfANKA ...Bo tak mnie wtedy wypychałeś... Do tego zapluskwionogo hoteliku.

ADAM Bo nie chciałaś tam pójść.

HANKA Nie chciałam... Ale dobrze wiesz, że i tak bym poszła, (spogląda niepewnie na Szymona, który nie odrywa wzroku od bąka)

ADAM (z powątpiewaniem) Sama?...

HANKA Sama. Z zachowaniem wszelkich środków ostrożności. Tak jak mnie pouczałeś. Żeby go czasem nie narazić. Tego wieprza...

ADAM Lepiej nie zaczynajmy...

HANKA Och. ja mu tego nigdy nie daruję. Obrzydły knur. Wciąż powtarzał: „Pani mąż jest w celi śmierci, a Ja tu z panią, to straszne”. Obrzydły, (patrząc na Szymona) Och, jaki obrzydły...

ADAM Nie 'było innej ceny.

HANKA Wiem. wiem... Stale to mówisz.

ADAM Bo nie było. I trzeba było zapłacić. (Szymon stawia bąka na podłodze i rozkręca go uporczywie) Kupić u niego a nie u adwokatów. Nie spodziewałaś się chyba, że załatwisz to przy pomocy falsyfikatu Brandta, jednej nitezbyt kosztownej bransoletki i... skórzanego fotela.

HANKA Nie, nie... Ale to jest nie do zapomnienia.

ADAM Nie do zapomnienia. A zwłaszcza ranek. Kiedy wróciłaś na chwiejnych nogach...

IIANKA Adam. proszę cię, nie...

ADAM ...i zamknęłaś się przede mną w kuchni. A ja musiałem odpowiadać na pytania dzieciom.

HANKA Adam, proszę cię. to nie...

ADAM A dlaczego nie? (spogląda na pochylonego nad buczącym bąkiem Szymona) Przecież cały czas chcemy mu to powiedzieć.

HANKA Co?

ADAM Że chodziło o życie, (spogląda w stronę sypialni) Jego życie. Że kupiłaś Je sobie u grubego spaśnego wieprza... którego ja ci podsunąłem. Żeby zdjął z Tadeusza wyrok śmierci. Ten wyrok, który tak go bardzo podniecał... I że jesteś mi za to dozgonnie wdzięczna... i że zawsze będziesz czuła do mnie ukryty wstręt. Za to wszystko, co musiałaś znosić kotłując się z tym...

HANKA Adam!...

ADAM Nie znam potworniejszej nocy... (spogląda w stronę Szymona) kiedy zostałem tu z dziećmi. Żebyś ty mogła pojechać do tego przeklętego hoteliku. I nie znam potworniejszego ranka... Otworzyłem ci drzwi, a ty weszłaś na chwiejnych nogach. Nie wiem. od alkoholu, czy od tego jego brzucha, którym... HANKA Adam!...

ADAM Otworzyłem... a ty wzdrygnęłaś się na mój widok. Podniosłaś nagle ręce, jakby to ja był tym wieprzem. I wtedy obudziło się któreś z dzieci.

HANKA Jureczek.

.ADAM Tak, Jureczek. I zapytał...

HANKA (zatykając uszy) Wiem, przestań... wiem! Mówiłeś to tyle razy. Zapytał, gdzie byłam i czy tatuś wróci. I wiem, co odpowiedziałeś. Że teraz tak. Teraz na pewno. I wiem. że ci niedowierzał. Że patrzał na ciebie i powtarzał „Jeśli tatuś wróci, to dlaczego mamusia tak płaczę?” Wiem, przestań, o Boże, gdybym nie uciekła wtedy do kuchni gdyby mnie zapytał o to... chyba bym oszalała. (niechący potrąca nogą bąka, przewraca; Szymon podnosi go) X gdyby nie ty... naprawdę, brak mi słów wdzięczności.    ” '

ADAM (gorzko, z przekąsem) Wierzę. Gdybym tak jeszcze wiedział, że pójdziesz wtedy sama... nie wypychałbym cię siłą. I nie wzdrygałabyś się pod każdym moim dotknięciem. Ale ty stale liczyłaś na cud.

HANKA Przestań już. Nie mogę tego słuchać. Doprowadzisz mnie do tego że pójdę i wypalę oczy temu knurowi. Niech mnie złapią i posadzą.

ADAM (śmieje się ironicznie) Nie pójdziesz i nie wypalisz. Chyba że poprosisz o widzenie z nim. Ale musiałabyś się podać za jego żonę. Inaczej nie udzielą widzenia bez podwójnej kraty. Wybawca twojego męża zmienił się już z nim miejscami. I obawiam się że nie prędko będziesz go

HANKA Siedzi?!

ADAM Śledził.

HANKA Naprawdę?

ADAM Naprawdę.

HANKA (wzdycha) Daj Boże zdrowie jego prokuratorowi.

Szymon wrzuca bąka pod fotel, sięga do kieszeni po chustkę, aby obetrzeć czoło l wyciąga apaszkę; Adam spostrzega ją.

ADAM Moja apaszka.

SZYMON (zmieszany) Przepraszam... Znalazłem ją pod wieszakiem. Musiała wypaść panu z rękawa.

ADAM (biorąc apaszkę) Niech mnie pan tylko nie pokaleczy. Szkiełkiem. Za to oszczerstwo, (chwyta za klamkę, szarpie bezskutecznie) I proszę, niech ml pan otworzy drzwi, (wiąże na szyi apaszkę) Niech mnie pan wypuści...

SZYMON (otwierając z klucza) Przepraszam... Ale pan też nazwał mnie oprysz-kiem.

ADAM (jakby nie słysząc) ...na wolność.

Wychodzi. Jest to wyjicie człowieka kompletnie złamanego, który opuszcza swój dom, aby udać się do nikąd. Hanka stojąc w drzwiach do przedpokoju odpro-wodza go wzrokiem. Z sypialni wybiega Tadeusz przebrany powtórnie w stary garnitur.

TADEUSZ (gniewnie) Gdzie Jest ten list?

HANKA (odwraca się) Jaki list?

TADEUSZ Ten w którym sie was wyparłem.

HANKA Tadzi-u. nie wyparłeś sie.    .

TADEUSZ Jego zdaniem, wyparłem sie. (rozgląda się za Adamem) Gdzie on jest?

HANKA Wyszedł.

TADEUSZ (z udanym zdziwieniem) Bez szalika?...

SZYMON Znalazłem go. Pod wieszakiem.

TADEUSZ (nieco spokojniej) Daj mi ten list. Chciałbym go przeczytać.

HANKA Musiałabym poszukać. To cała sterta. Tadziu. Nazbierało się. Przez tyle lat. Zresztą co to ma za sens?

TADEUSZ Jeśli on twierdzi, że wyparłem sie swoich dzieci, to to ma jakiś sens. Chce mi tym coś udowodnić.

HANKA Co?

TADEUSZ Nie wiem co... Rozbiłem mu rodzinę.

HANKA Oszalałeś?! Co ty mówisz?!

TADEUSZ Wiem co mówią. Przyznał sie. Przyznał sie czy nie?!...    •

HANKA Urządziłeś nad nim sąd i skazałeś go. (pospiesznie) Mozę to była tylko zabawa, ale on się tym przejął.

TADEUSZ No więc co—

HANKA Więc... Sam najlepiej wiesz, jak zachowywali się skazani. Przyznawali się do najbardziej nieprawdopodobnych rzeczy.    ...

SZYMON O tak... Potrafili nawet w to uwierzyć- Ja sam do tej pory me jestem pewny, czy byłem winny czy nie. W każdym razie przyznałem się.    ___y

TADEUSZ (z lekceważeniem i zniecierpliwieniem) Twoją winę to ja znam. Popełniłeś przestępstwo dostając się pod sąd. To największa twoja wina. (do Hanki) Więc skąd on to wziął? Może powiesz mi, skąd on to wziął? Takfch rzeczy ni® wysysa się z palca.

HANKA Nie wiem— Zupełnie nie wiem, co mu się stało. Nigdy nie mówił takich głupstw. Może... Uderzyłeś go w twarz.' To musiał być dla niego wiełki szok.

TADEUSZ Szok?... A czego on się po tym spodziewał?

HANKA Tadziu, to człowiek już niemłody. Skazany na samotność. Na dozgonną

. samotność.

TADEUSZ Bronisz go!...    .    .    , _ ,    . . .    . .

HANKA Bronię. Bo wiem, co mu zawdzięczamy... (z lochaniem) l ty tez to dobrze Wiesz... (zdenerwowana sięga po papierosa, kładzie do ust, rozgląda się)

SZYMON (czyni gestjakby chciał zrobić ogień z okiennej waty, rozmyślą s£$ . jednak) Pani Hanko, może ja skoczę po zapałki?

HANKA Nie. nie... Nie trzeba. I tak zaraz wychodzimy. Prawda Tadziu?... (do Szymona) Pojedzie pan z nami? Tam jest bardzo ładnie... las. Zobaczy pan.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Tak. to możliwe (śmiech). Zdradzę Panu tajemnicę: nie lubię konserwowania moich prac. Mam parę obraz
Czy interesy muszą być egocentryczne? Generalnie tak. Nie wyklucza to altruizmu, ale pytanie czy alt
page0066 _ G5 -tobie co nigdy z kataru i kaszlu nie wychodzisz? tobie eo potrzebujesz piernatów i po
73 (165) str. 146 • TO TAKIE PROSTE - Anna Opala Jakie wnioski możesz wyciągnąć z tego badania? zwyc
P1130735 resize IM Stosunkowo duło mu my ogttóh wykonanych z drutu, i to nio łylfco hrązowrgo czy mi
PONCJUSZ PIŁAT 1 bmp Jak to zostawmy? Słuchaj, Piłacie, rozumiem, że nie popisałeś się, ale czy nie
Messages To oznacza oczy. Odpisz mu, że nie możesz się doczekać kiedy zobaczysz Twój ojciec
53031 P1130735 resize IM Stosunkowo duło mu my ogttóh wykonanych z drutu, i to nio łylfco hrązowrgo
P1130735 resize IM Stosunkowo duło mu my ogttóh wykonanych z drutu, i to nio łylfco hrązowrgo czy mi
MOTYLEK GRA 01 Jest Was dwóch, trzech lub czterech? Jeśli tak, to możecie zagrać w naszą grę! Potrze
210 RECENZJE I PRZEGLĄDY PIŚMIENNICTWA „Bibliotecznej inżynierii wiedzy” (tak to się nazywa) oraz
str 04 05 — Tak, to jest sprzęt, który i nam jest potrzebny — powiedział jeden z oficerów angielskic
70657 Obraz4 6 Pierwszy język Czy Adam i Ewa potrafili mówić? A jeśli tak, to w jakim języku rozmaw
NA DZIEŃ?CETA Nam facetom to tak niewiele do życia potrzeba...
str 04 05 — Tak, to jest sprzęt, który i nam jest potrzebny — powiedział jeden z oficerów angielskic
Markowski Przed prawem mentacji. Przypomina to formę Hagady. Tak Żydzi nazywali opowieści i anegdoty

więcej podobnych podstron