ka zagrzechotała i ptaki wabiły się w górę, oszalałe ze strachu. Strzelał do nich i zabił ich mnóstwo, gdy odlatywały w kierunku Morza Czarnego; bo na ciałach nie miały miedzianego upierzenia. Żaden z nich nigdy na Stymfalijskie Bagniska nie powrócił.
Siódma Praca polegała na schwytaniu byka, który był postrachem Krety. Napadał na rolników i żołnierzy, rujnował chaty i stodoły, deptał zasiewy, straszył kobiety i dzieci. Pierwszy raz ów byk się pojawił, gdy Minos, syn Europy, oświadczył Krcfcń-czy kom:
— Jestem królem tej wyspy I Niech bogowie ześlą znak, który to potwierdzi.
I wtedy ukazał się Krctcńczykom śnieżnobiały byk ze złotymi rogami wynurzający się z morza. Lecz Minos, zamiast poświęcić to piękne zwierzę bogom, jak powinien był uczynić, zachował je, a innego byka złożył w ofierze. Dzeus ukarał go, pozwalając bykowi uciec z zamknięcia i buszować po całej Krecie. Herakles wytropił go w łesie, wspiął się na drzewo i cierpliwie czekał, a gdy byk pod drzewem przebiegał, skoczył na jego grzbiet i po ciężkiej walce ujarzmił go, wtykając mu pierścień w nozdrza, po czym bezpiecznie przeprowadził byka przez morze do Eurysteusza.
Ósma Praca polegała na schwytaniu czterech ognistych klaczy, które należały do Diomedesa, króla Tracji. Diomcdes karmił je mięsem odwiedzających jego królestwo obcokrajowców. Herakles poieglował do Tracji, wylądował w pobliżu pałacu, wszedł prosto do stajni, wygnał stajennych chłopców i zapędził klacze, szturchając je i kopiąc, nad brzeg morza. Zaalarmowany hałasem Dio-medes przywołał pałacową straż i spiesznie ruszył w pogoń. Herakles zostawił klacze pod opieką własnego masztalerza Abderosa, sam zaś rzucił się do walki. Bitwa trwała krótko. Ogłuszył Diomedesa uderzeniem maczugi i pozwolił klaczom żywcem go pożreć — przy czym niestety pożarły też Abderosa, który nie umiał sobie z nimi poradzić. Herakles, zanim Kretę opuścił, ustanowił żałobne zawody sportowe na jego cześć, które corocznie tam się odbywały.
Statek Heraklesa okazał się zbyt mały, aby mógł pomieścić cztery klacze, więc pozostawił go u wybrzeży Krety, a klacze zaprzągł do rydwanu Diomedesa i na nim, drogą przez Macedonię, do Eurysteusza powrócił.
8 i
Dziewiąta Praca polegała na zdobyciu złotego pasa Hipolity, królowej Amazonek. Przebywała ona na południowym wybrzeżu Morza Czarnego i Herakles musiał się tam udać, powrócić z owym pasem i ofiarować go córce Eurysteusza. Gdy szczęśliwie do Amazonii przybył, królowa Hipolita z miejsca w nim się zakochała i mógł z łatwością dostać od niej ów pas w prezencie. Ale niegodziwa bogini Hera, przybrawszy postać jednej z Amazonek, zaczęła rozsiewać złośliwe plotki, że Herakles chce Hipolitę porwać i zabrać ze sobą do Grecji. Rozgniewane Amazonki dosiadły koni, pogalopowały na ratunek swojej królowej i w pełnym biegu ostrzelały Heraklesa z łuków. Udało mu się odeprzeć ich atak, niestety Hipolita zginęła w zgiełku walki; Herakles zdjął pas z jej martwego ciała i pożeglował w smutku z powrotem. Pragnął ożenić się z Hipolitą i ciężko mu było oddać jej złoty pas córce Eurysteusza.
Dziesiąta Praca polegała na wykradzeniu stada czerwonych krów należących do króla Geryona władającego wyspą położoną w pobliżu Nurtu Oceanu. Geryon miał potrójny korpus, lecz tylko jedną parę nóg. Hera spodziewała się, że tej ostatniej z Dziesięciu Prac Herakles nie wykona lub nie będzie mógł jej w przewidzianym terminie skończyć, zanim dziewięćdziesiąty dziewiąty miesiąc upłynie. Gdy Herakles przybył tam, gdzie na zachodnim krańcu Morza Śródziemnego Hiszpania połączona była w owych czasach lądem z Afryką, rozepchnął ich brzegi, tworząc w ten sposób morski przesmyk; wznoszące się po obu jego stronach skały noszą do dziś miano Słupów Heraklesa. Po dokonaniu tego wypłynął na Ocean w złotej łodzi, którą mu w tym celu Słońce pożyczyło, wciągając na maszt jako żagiel swoją lwią skórę. Gdy wylądował na wyspie Geryona, natarł na niego dwugłowy pies, którego powalił jednym uderzeniem maczugi i podobnie postąpił z pasterzami pilnującymi Geryona krów. W końcu on sam wybiegł z pałacu, niby trzech ludzi w jednym rzędzie; wówczas bogini Hera, chcąc Geryonowi dopomóc, zaczęła puszczać lusterkiem zajączki wprost w oczy Heraklesa. On jednak w porę się uchylił, zmierzył z boku i zabił Geryona, przeszywając jedną strzałą jego trzy dała. Trafił również Herę, raniąc ją w ramię. Z płaczem odleciała na Olimp, wzywając Apolla i Artemidę, aby strzałę wyciągnęli i założyli jej opatrunek.