Przedmowa
ciu państwowym płynie — według Konarskiego —> ze Zgubnej zasady liberum veto. „Temu tedy najpierwej zabiec trzeba nieszczęściu: rwaniu i psowaniu sejmów i obrad publicznych, jeżeli chcemy widzieć szczęśliwą ojczyznę.” W konkluzji Rozmów, gdzie znajduje się podsumowanie wrażeń i refleksji, Konarski zatrzymuje się nad znaczeniem religii w życiu człowieka. Nie jest to już jednak głos ideologa Oświecenia. Przeciwnie, przemawia tutaj pisarz, który w deizmie i wolnej myśli upatruje poważne niebezpieczeństwo dla moralności. Konarski przestrzega przed złem płynącym „z swawolnej, wprowadzonej w Anglii i po innych krajach wolności”, lęka się wyjazdów młodzieży za granicę, by nie zetknęła się ona ze zgubnymi dla niej poglądami.
W bardzo ścisłym związku z działalnością pedagogiczną Konarskiego pozostają jego pisma teoretyczno-literackie.
Najważniejsze w tej dziedzinie dzieło pod tytułem:^ De emendandis, eloąuentiag vitiis (O poprawie wad wy-! mowy), powstało w. roku 174lA^Z5wiera ono program naprawy stylu, głównie w dziedzinie wymowy. By móc ocenić wartość pracy Konarskiego, trzeba uprzytomnić sobie, jak wyglądała sztuka. wymowy na początku XVIII wieku. Retoryka w czasach saskich przeżywała okres zupełnego upadku. Kwitł panegiryzm, lubowano i się w przesadnych porównaniach, styl kwiecisty ucho- f dził za miarę dobrego smaku. Nie dbano o treść. Tru- ‘ dno bowiem mówić o treści wtedy, kiedy autorzy mów weselnych czy pogrzebowych usiłowali w sposób jak najbardziej nienaturalny wyrazić jedynie swój podziw dla młodych małżonków bądź też osoby zmarłego. Świetną parodię takiego właśnie dziwacznego i kwiecistego stylu dał Krasicki w Monachomachii. Pokazał, w jaki sposób mówca, korzystając z pozornej erudycji, przy pomocy apostrof i inwokacji, hiperbolicznych przenośni i zdań zawiłych komponuje panegiryk pozbawiony w istocie jakiegokolwiek .sensu:
Na płytkim gruncie rozbujały ch fluktów
Korab mądrości chwieje się i wznosi,
A pełen szczepu wybornego fruktów,
N lewy sławioną korzyść kiedy nosi,
Twoich, prze zacny mężu, akweduktów Żąda; a pewien, że względy uprosi,
Płynie pod wielkim hasłem głosząc światu,
Żeś ty jest perłą konchy Perypatu.
Takiego rodzaju mowy były zjawiskiem powszedni"1 ■
t*
»
Przedmowa
nym. Układania ich szlachcic od dziecka uczył się i w szkole. Mówi o tym Kitowicz w Opisie obyczajów za Augusta III. „«Syntaktyka» dawała sposoby, jak mowę prostą okrasić rozmaitymi figurami i słów wykręta- / mi.” 29 Podobnie skażona była również wymowa sądowa i polityczna. Charakterystykę obu tych rodzajów podaje Kołłątaj, stwierdzając, że „składała się ona z konceptów, tłoczono w nią wiele sentencji łacińskich, powieści filozofów dawnych, bajki Ezopa i Fedra, używano polszczyzny skażonej przez wyrazy łacińskie, francuskie i włoskie”.80 W dziele O poprawie wad wymowy Konarski podjął energiczną walkę z wszelkimi przejawami zepsucia w tej dziedzinie, wychodząc z założenia, że troska o naprawę wymowy nie jest sprawą podrzędną dla spraw publicznych. Jest to zagadnienie poważne, które we wszystkich nowoczesnych państwach stało się przedmiotem uwagi rządów oraz instytucji naukowych i oświatowych. „Być może, że i niniejsza moja praca przyczyni się do tego, aby i u nas za przykładem innych mądrzy i uczeni ludzie powzięli zamiar podniesienia i przestrzegania prawdziwej wymowy. W książce swojej postanowiłem przeprowadzić na pożytek Rzeczypospolitej krytykę stylu i ukazać młodzieży wady, których należy unikać w mowie. Ujawniłem w niej w pierwszym rzędzie wady stylu ła- ' cińskiego, tak jednak, aby można było łatwo zastosować moje uwagi również i do właściwości mowy ojczystej. Co jest złym w jednym języku, jest złym również i w drugim — do wystrzegania się zarówno w jednym, jak i w drugim.” Konarski pisał swoje dzieło mając na względzie uczącą się młodzież. Wykazał, na czym po-
" J. Kitowicz, op. cit., s. 74. 30 H. Kołłątaj, op. cit., s. 153.
- 39 -