ginalny, że oddziaływa przeciw zakorzenionym przesądom, a nade wszystko, że odpowiada faktycznemu stanowi rzeczy.
Dawna szlachta, posiadająca przywileje, już znikła. Miejsce jej zajęli tak zwani „właściciele większej posiadłości", i to nie z lepszym skutkiem.
Gdzież teraz zwrócić się? na czym oprzeć nadzieje?
Przemysł — mówią — jest u nas niemiecki, handel ży. dowski, własność większa w kompletnym upadku i tylko sam lud pozostał tym, czym był, owszem — rozwija się. Jeżeli on nie odświeży społeczeństwa zdrowymi i obfitymi sokami, cóż z nas będzie?...
ZYGMUNT HERYNG:
„— A może myślisz, że dam grunt sprzedać? — Niedo-czekanie wasźel... Niedoczekanie twoje i tych Szwabów, żebym miała nawet trupem paść, żeby mnie do grobu schowali.™ Idź do dworu. Spytaj się, czy pan naprawdę sprzedał folwark. Jak nie sprzedał, padnij mu do nóg i poty leż, poty go proś, póły skamlaj, aż ci ten kawałek łąki odstąpi, choćby za dwa tysiące złotych."
Tak mówi Jagna, dzielna towarzyszka Ślimaka, bohatera Placówki, owej prawdziwej epopei chłopskiej, której p. Konopnicka daremnie dotąd wyczekuje,® choć Prus już nią od roku literaturę naszą obdarzył.
„— Głupiaś" — odpiera Ślimak — „pójdę zaraz do dziedzica i kupię łąkę, choćbym miał dać dwa tysiące złotych. Taką mam ambicję."
„— A jak dziedzic już sprzedał folwark?" — pyta żona.
„— Jak sprzedał, to mam go gdzieś. Żyliś-
my dotąd z łaski bożfej, nie pańskiej,, to f i odtąd nie zginiemy."
I streściwszy w tak dosadny sposób swój program społeczny, oparty, jak widzimy, na daleko radykalniejszym poddaniu interesów pańskich chłopskim, aniżeli „Głos” nasz pragnie, Ślimak postanowił iść do dworu. Niestety, było już za późno. Tej samej nocy, w przerwie między jedną figurą mazura a drugą, dziedzic sprzedał ojczyznę Żydowi, a Żyd odwieczny las wyciął i grunt między Niemców rozkolonizował.
Ślimak jednak nie ustąpił, „bo się zawziął na psie krwie szwabskie" i jak raz powiedział, że się nie da Niemcom wykurzyć, to choć żona go odumarła, choć mu jednego syna Niemcy „uroczyli”, a drugiego zasadzili do kryminału, choć mu konie skradziono, a psa wiernego otruto, pozostał jak drugi Hiob® sam jeden na zgliszczach podpalonej chaty — a ojcowizny Niemcom nie oddał. Nie ustąpił Ślimak, bo „ocknęła się w nim chłopska zawziętość". Ocknęła się ona i w Owczarzu, parobku Ślimaka, co gdy raz postanowił odebrać złodziejom ukradzioną gospodarzowi parę koni, to i przed grozą zamarznięcia w le-sie z dzieckiem się nie cofnął.
„— Żeby uciekli ma kraj świata" — mówi Prus o Maćku Owczarzu — „pójdzie on na kraj świata, „żeby wkopali się w ziemię, on rękami wykopie zimię, żeby wylecieli do nieba, on i do nieba trafi!... i albo zginie na stanowisku, albo celu swego dopnie."
Nigdy może żaden wielki pisarz w właściwszej jak Prus chwili nowego słowa nie powiedział. — W strasznym roku prześladowania, z taką siłą zwróconego przeciw naszej narodowości,3 4 5 Prus wskazał nam na nowy punkt oparcia, na siły w łonie ludu naszego drzemiące. Potęgą talentu powołał on do życia trzy postacie: Ślimaka, Owczarza i Jagnę, wielką mocą ducha, przywiązaniem do ziemi
177
* Zygmunt Heiyng (1854—1931) — ekonomista 1 działacz społeczny, związany z ruchem socjalistycznym, przejściowo współpracownik „Głosu".
Artykuł podp. Z. H. druk. w „Głosie" 1886, nr 4, s. 59—60. Jest on odpowiedzią na przytoczoną wylej Kroniką Prusa.
Zob. cytat na wstępie recenzji J. Kotarbińskiego (s. 124).
• Hiob — postoi ze Starego Testamentu, symbol ludzi, którzy w trud
nościach nie poddają się rozpaczy, ale znoszą swój los z godnością.
w r. 1886 rząd pruski powoła! Komisję Kolonizacyjną dla wykupywania ziemi z rąk Polaków na terenie zaboru pruskiego.
12 — „Placówka"...