i wyrobionych sił fizycznych mamy często do czynienia z jednostkami tęgo zbudowanymi, rozrośniętymi, imponującymi albo swoim wzrostem (sołtys Grochowski), albo masywną budową ciała. Ślimak jest wprawdzie chłopem średniego wzrostu, ale ma „szeroką pierś i potężne ramiona": kiedy wchodzi na przykład w drzwi, zasłania je swoją postacią całkowicie. Prus, aby obudzić w nas jeszcze silniej przeświadczenie o tężyżnie fizycznej chłopa, używa odpowiednich porównań: Ślimak „w tabaczkowej sukmanie i czarnej czapie wyglądał jak niski pień sosnowy, okopcony u wierzchu". Grzyb i Łukasiak „wyglądali w grubej odzieży jak ogromne kamienie, co gdzieniegdzie drzemią na polach pilnując granic" itd.
Pierwotność natury chłopskiej ujawnia się również w wybuchach żywiołowej namiętności. Chłop nie ma wprawdzie zbyt pobudliwej natury i nieprędko go można z równowagi wyprowadzić, ale z chwilą, gdy ją straci — wpada w szal, staje się dzikim zwierzęciem, nie panującym zupełnie nad sobą. Kiedy Ślimak dowiedział się, że skradziono mu konie — sżaleje z gniewu. Rzuca się wściekły na leżącego Owczarza, kopie- go, gdzie popadnie, nie omijając głowy, targa za włosy, pięścią bije w twarz i wyrzuca chorego parobka z maleńką znajdą ńa mróz (choć w ogóle przecie miał „serce pełne litości") [...]
Mimo zwartości, z jaką przedstawia Prus to przeżycie Ślimaka, widać, że chodzi mu o dokładne skreślenie wszystkich jego faz, tak aby zjawisko żywiołowej pierwotności ■psychiki chłopa pokazane było z całą ścisłością naukową. Trzeba dodać jeszcze, że Prus nie zapomina też o stronie erotycznej życia ludu (porównaj na przykład wizje Owczarza, kiedy napił się „trunku księży zakonników z Radecznicy") — co dla naturalistów francuskich było najczęstszym środkiem demonstrowania praw fizjologicznych: to zagadnienie jednak pisarz polski traktuje celowo z daleko idącą dyskrecją — i raczej między wierszami.
Natomiast bardzo dużą rolę w powieści daje patologicznym objawom psychiki ludzkiej. Objawy te były mu w ogóle (...J bliskie i interesowały go jeszcze przed zetknię-
ciem się z naturalizmem zarówno jako psychologa, jak i socjologa. Jeśli chodzi o badania tego ostatniego, to w stosunku do chłopa doprowadzały one do wniosku, że niecała wieś polska jest zdrowa fizycznie, przeciwnie, niehigieniczne warunki życia sprawiają, że choroby nurtują lud coraz intensywniej. To zjawisko właśnie usprawiedliwiało Prusowi wprowadzenie ulubionych przez naturalistów zboczeń psychicznych. Kreśli je Prus czy to akcentując nadwrażliwość, nerwowość i chorobę serca Staśka, czy chorobliwe nałogi pijackie Sobieskiej, czy obłęd i wariactwo głupiej Zośki [...]
Studium wsi polskiej, zgodnie z programem literackim Prusa, nie miało być jednak i nie jest studium jednostronności naturalistycznejj pisarz chciał, by ono było pełne i sprawiedliwe. Naturalizm nie ograniczył zasięgu widzenia życia Placówki. Prus pod wpływem tego prądu pogłębił tylko swój realizm w tym znaczeniu, że zdobył więcej śmiałości w patrzeniu na ludzi, czując, jak wielką siłę i wymowę artystyczną ma włączenie do wizji życia fizycznej strony człowieka, a następnie — o czym wiedział i przed naturalizmem — zależności jednostki od środowiska. Uświadomił sobie Prus, że dopiero te czynniki dają pełnię żywiołu epickiego, konkretyzują, zjawiska, potęgują ich rzeczywistość i poprzez nie czy w związku z nimi, ale nie poza nimi, widać prowadzące promienie w sferę ducha. Wielkość i wzniosłość życia dzięki tej metodzie przestają być według pisarza abstrakcją, wcielaną w puste artystycznie postacie, są one żywe i przez to specjalnie wymowne; zbliża je Prus do zjawisk typowych odbierając im piętno wyjątkowości.' Przyjrzyjmy się na przykład, w jaki 'sposób pisarz budzi przeświadczenie o elementach bohaterskich, tkwiących w ludzie. Żadnych koturnów, żadnej schematycznej idealizacji. Prus nie zawahał się pokazać Ślimakowej pijanej i pomstującej okropnie na Owczarza; a nawet samemu momentowi kulminacyjnemu powieści, kiedy Ślimakowa zaklina męża, aby nie sprzedał ziemi, odebrał wszelki idealny czy niezindywidualizowany patos przez to, że Jagna jest śmiertelnie chora, w gorączce, że
215