JOB? historia Rumaka
ŚtKh drugi miody — jeden ojciec, drugi syn — jeden g0Shft M dri|t parobek — jeden pan, drugi chłop (a. M). 1
ftny innej okazji podział ten wyraźniej konkretyzował-Jd Hp Jest po to. ażeby bawił się i rozkazywał, tak WM Bl po to, ażeby karmił innych i siebie” (s. 9).
W porządku hierarchicznym panami dla Ślimaka są HHpiBRt arządca budowy kolei, mierniczy itd., dla po. ■■BMfo Owczarza — Ślimak i kum Grochowski. „Mój dziedzic!... — deliberował po śmierci ■nim — Miałby po ojcach pięć morgów gruntu i przecie HP B Ifg). Stara najmitka Sobieska miała Ślimaka ■RMpaJfkhracza i krzywdziciela: „Ty, gospodarzu, zbijaj grosie, a ty, najmito — inij!...” (s. 82).
Od ludzi najemnych — komorników, parobków, fornali I dworskich — „gorsi* byli już tylko żebracy i dziady koś- I ctehw; dla nich i Owczarz był „panem”. Natomiast los BiMmiw, robotników przemysłowych i budowlanych, za-klak jak sądzić można z przykładów podanych w Placówce, od zapotrzebowania na pracę i od jej charakteru. .
Układ hierarchiczny mieszkańców wsi narzucał im HMflane normy obyczajowe. Wzbogacająca się Ślimakowa BHpl w kościele zasiadać w pierwszej ławce, podczas Brof biedny Owczarz chował się do kąta, by „nie świedć H| oczy Panu Bogu swoją wytartą sukmaną” (s. 85). Ten-He Owczarz podczas poczęstunku z okazji sprzedaży krowy mrozeprzeć się na ławie jak Ślimak i Grochowski, M poczuł przy pierwszej próbie, że „odepchnęła go zgor-BHp Ściana” (s. 37). Ślimak zaś przy każdej okazji „po- | B^MWił pod kolana” dziedzica i oburzał się na Jędrka, ten nie chdał „czapkować” przed jego szwagierkiem.
| W tym kraju kaitowość jest bardzo jeszcze silną — noto-teromski w Daeeniku w 1885 r. — Jest wszczepioną wieki w pojęcie ludu. Chłop zdejmuje czapkę przed sur-
dutowcem czując w nim szlachcica. Mnie to do wściekłości doprowadza, bo nie jest to ukłon grzeczności |L] — lecz jest to przymusowy, wszczepiony przez wieki, pokłon poddanego przed władcą, pokłon raba, pokłon ilota!a
Po czasach pańszczyźnianych zachowali chłopi silnie wykształcony „nerw posłuszeństwa”. „Dziedzic, proboszcz, wójt, żona — wszyscy oni zesłani byli od Boga po to, ażeby Ślimakowi wydawać dyspozycje, których sam sobie wydać nie umiał” (s. 26).
Stąd bierze się brak inicjatywy, energii, stąd nieporadność, bierność, opieszałość, bezwołność, naiwność i lenistwo. Stąd poczucie niemocy w walce z przeciwnościami losu, nieumiejętność wygrywania konkurencji z Niemcami w handlu produktami rolnymi i robotach przy kolei, stąd nieprzystosowalność do surowych reguł „walki o byt”.
Stąd też chęć oddania się pod opiekuńcze skrzydła szlachty, wiara w potrzebę symbiozy z dworem jako najlepszej formy egzystencji; upadek dziedzica uznał Ślimak za klęskę osobistą, a ruinę dworu za początek upadku wsi.
Stąd próby zachowania status quo, odrzucanie dobrodziejstw cywilizacji, niewiara w potrzebę i wartość modernizacji gospodarki.
Nowym zjawiskom przyglądali się chłopi ze strachem pomieszanym z nabożnym skupieniem. Prus prezentuje w Placówce liczne obrazy „gapienia się” chłopów na niezwykłe dla nich wydarzenia, to na wyrąb lasu, rozbijanie „odwiecznych” głazów, zakładanie kolonu niemieckiej, budowę nasypu kolejowego, jazdę upiornej lokomotywy, nawet na pracę geometry (przy czym fascynowały ich nie tyle jego czynności zawodowe, ile zdolność do opróżnienia ogromnej butelki najmocniejszej gorzałki). Gapieniu się temu towarzyszyły groteskowe medytacje — niewydarzone 1
S. Żeromski, Dzienniki, op. cśt., t. II, s. 230.