1 16 Zdobyć historię.
Drugi etap zdobywania przedstawienia rozpoczyna się po stworzeniu modelu tekstowej referencji wewnątrz utwom i konstatacji jego ograniczenia. A mówiąc wprost: po tym, jak nauczymy się zasad rckonstuująccgo czytania tej powieści. Następuje wówczas ponowienie deskrypcji tekstowego świata, jednak potwierdzenie jego kształtu nie może przyjść z niego samego. Tekst, poprzez agresywną poetykę, stara się przymusić czytelnika do współtworzenia fikcji opartej na powtarzanych ujęciach świata tekstu zgodnie z mechanizmem metafory, a właściwie jej odmianą, jaką jest synekdocha. Ponawiane próby rozpoznania pewności kształtu przedstawienia nie mogą się oprzeć o pewność desygnatu, wobec tego muszą operować w ramach metaforycznego podobieństwa, dodajmy, podobieństwa podwójnego: jednym odniesieniem synckdochicznego przedstawienia jest złożony tekst utworu — ów model referencjalny pierwszego stopnia; drugim — otwartość bytu, jako cecha jakościowa, chroniąca przed terrorem ograniczenia referentu wyłącznie do pola dyskursywnego.
Tak dokonują się narodziny niezwykle specyficznego czytelnika Parnickiego. Doświadcza on, że aktywność lektury nic jest wyłącznie postulatem humanistycznej krytyki, ale wypływa bezpośrednio z poetyki tekstu, który uzmysławia odbiorcy, że „czar tych walk polega na tym, że kto je ogląda, musi też je stoczyć!”5
Wreszcie, dla badacza jest twórczość Parnickiego ciągle ziemią w wielkiej części nicod-krytą. Potrzebuje i domaga się komentarza; stanowi rodzaj pisarstwa, które przywołuje zapomniany już rodowód filologa, pojmowany jako komentowanie trudnego lub niezrozumiałego tekstu. Badacz jest podwójną ofiarą ujawnianej przez siebie niemocy języka literatury, w którym jego słowo jest zanurzone i — mimo największej specjalizacji — zawsze wtórne i zależne. Dzieło Parnickiego utrwala sens wysiłku komentującego czytania. Wysiłek rozumienia tekstu jest tu zarazem poszukiwaniem związku z nieobecnym bytem, który go wywołał. Czytelnik-badacz jest sprzymierzeńcem twórczości Parnickiego w oporze wobec niszczącej pracy czasu i zapominania. Będąc „człowiekiem aleksandryjskim”, jak mówi o nim Nietzsche, filolog „ślepnie i marnieje wśród książkowego kurzu i błędów drukarskich”, poświęca życic przebiegając ogromne przestrzenie pisma, aby znaleźć słowo, którego znaczenie doń przemówi, a wtedy on, z wdzięczności, odkryje innym jego kształt. Sam Parnicki wierzył w możliwości takiego słowa i takiej literatury:
I ja myślę, że z powieścią historyczną jest tak jak z księżycem. W końcu okazało się, że można na księżyc zalecieć. Ja nawet twierdzę, że można było dokonać odnowy powieściopisarstwa historycznego. I nawet miałem swoje sposoby, które widziałem jako sposoby słuszne i próbowałem je wskazać nic tyle sobie, ile innym. Ale dlaczego ja sam nie mogłem się nimi posługiwać należycie? Bo te trudności mogły tkwić we mnie, mogą tkwić w mojej biografii...6
F. Nietzsche, Narodziny tragedii albo Grecy / pesymizm, przełożył i przedmową opatrzył B. Baran, Kraków 1994, s. 117.
6 T. Parnicki, Historia w literaturą przekuwana, s. 231.