tworzenia gospód chrześcijańskich stanowiących alternatywę dla karany w dotychczasowej postaci **), jednakże obaj publicyści zupełnie gdzie indziej widzą źródło patologii. Prus dostrzega, rzecz jasna, istotny udział Żydów w szynkarskim procederze, spostrzeżenie to nie prowadzi go jednak do antyżydowskich uogólnień. Potrafi wskazać na złożoność całej sytuacji, a winą za trwanie „choroby społecznej", jaką jest „epidemiczne pijaństwo”163, obarcza w równej mierze Żydów, jak i Polaków-chrześcijan. Wiga Jeleńskiego jest mniej skomplikowana. Uważa on, że Jud wiejski [to] materiał w gruncie zdrowy"1**, a jeżeli „mimo zmiany warunków swego bytu, mimo, bądź co bądź, przenikającej z wolna oświaty itp. nie pozbywa się dotąd wielkiej i od dawna zakorzenionej wady pijaństwa, to fakt ten głównie osiadającym po wsiach szyn-karzom zawdzięczać trzeba"1*3. Jeleński w „kategorii Żydów-szynkarzy wiejskich" widzi wręcz „najsilniejszą [...] tamę, tak dla oświaty, jak i dla rozwoju dobrobytu ludności rolniczej” .
Ta jednostronna diagnoza wynika bezpośrednio z ogólniejszej wizji Jeleńskiego. w której Żydzi prowadzą przemyślane, celowe i zorganizowane działanie prowadzące do upadku inne grupy ludności. Mowa wręcz o „podstępie opartym na zmowie [podkr. oryg.) plemiennej, jednej klasy przeciwko drugiej"1*7. Wątek zmowy, spisku - nieobecny u Prusa - pojawia się w publikacji żeleńskiego jeszcze kilkakrotnie1**. W pewnym miejscu stawia on kwestię wyjątkowo jaskrawo, formułując pytanie, w którym właściwie zawiera się już odpowiedź: JClóż [...] stworzył nędzę i demoralizację ludu galicyjskiego i kto u nas w Królestwie do czegoś podobnego systematycznie [podkr. A.F.] dąży?”. Żeby jednak czytelnik nie miał wątpliwości, autor udziela odpowiedzi wprost „Wszakże to ludności izraelskiej robota, jej to posiew {...]”'**.
W konkluzji stwierdzić można, źe podejmując w publicystyce palący socjoekonomiczny problem szynku i pijaństwa, Prus dążył do ujęcia w miarę możności pełnego i obiektywnego. Dążenie to staje się jeszcze wyrazistsze, jeśli porównać
147 ż. żeleński. Żydzi na wsi, s. 16-17.
B Pras, Jeszcze w kwestii szynków.
** i Jełeńsiu. Żydzi na wsi, s. 4; godne uwagi jest to, że wraz z narastającymi w poglądach Jeleńskiego tendencjami antysemickimi, rośnie skłonność autora do idealizowania poisksego ludu niespełna dziesięć lat wcześniej publicysta pisał o chłopach polskich jako _z natury leniwych i ociężałych"; ż. żeleński, O skierowaniu Żydów..., s. 24. Na temat ewolucji poglądów żeleńskiego ku antysemityzmowi pomiędzy rokiem 1873 a 1877; por. A. Cała, Asymilacja Żydów..., s. 279.
iss J. żeleński. Żydzi na wsi, *. 5-6.
Ibid, s.9.
*** Ibid, s.1.
je z tendencyjnymi wypowiedziami antyżydowskimi, czy już antysemickimi, których egzctnpii fikację stanowi przywołany tekst Jeleńskiego.
Zarówno karczma jako miejsce, jak i Żyd-karczmarz jako posłać pojawiają się także w Prasowej beletrystyce, czasem pełniąc ważną funkcję, czasem stanowiąc jedynie sztafaż. Ważną fabularnie rolę przyznał pisarz karczmie żydowskiej już w jednej ze swych najwcześniejszych nowel - w Lokatorze poddasza (1875). To właśnie w karczmie Jakub poznaje Ignacego, którego pijacki bełkot podsuwa bohaterowi noweli brzemienną w tragiczne skutki myśl o samobójstwie. Karczmę można więc interpretować jako miejsce, w którym traci się zdolność trzeźwego widzenia rzeczywistości. Żydowska karczma pojawia się znów w dwóch niewiele późniejszych nowelach Prusa; Bywa i tak na śniecie (1876) oraz Co się z wielkiej idei zrobiło w małym miasteczku (1876).
W pierwszej z nich burmistrzowa Trajkotnicka zatrzymuje się ta noc w żydowskiej karczmie, gdzie we śnie ukazują się jej cztery cyfry , w których bohaterka dopatruje się zwiastuna wielkiej wygranej. To sprawia, że zupełnie traci głowę, zachowując się tak, jakby oczekiwana fortuna, której - rzecz jasna -nigdy nie posiądzie, była już faktem. W drugiej noweli żydowska gospoda znów staje się miejscem noclegu głównego bohatera, tym razem niezłomnego literata-reformatora, Jacka Utopowicza. Jest on jednak zmuszony spędzić noc w stajni przy karczmie obok miszuresa (żydowskiego posługacza), ponieważ główny budynek zajął rabin z Kocka. Śpiewy szabasowe wpływają na sen Utopowicza, w którym zdaje mu się, że miejscowa ludność triumfalnym hymnem wysławia jego osobę. To, że bohaterowie dwóch humorystycznych nowel Prasa śnią twe sny właśnie podczas postoju w żydowskiej karczmie, mogło nie mieć w mseacp pisarza głębszego znaczenia, być może jednak i tubę wolno ów motyw imać za swoistą metaforę karczmy jako miejsca, w którym traci się prawidłowe rozeznanie rzeczywistości, co w innym tonie wyrażałoby myśl zasugerowaną już w Lokatorze poddasza .
Więcej uwagi niż samej karczmie poświęca Prus pomad karczmarza. Czasem jest to raczej typ niż charakter, pisarz bowiem w zdawkowym opisie ograni cza się do zarysowania kilku stereotypowych cech. takich jak przywiązane do pieniądza czy przebiegłość - przykładami mogą tu być Jankid z .bardzo chytrą
|7ł Magdalena Opalska zwraca uwagę na to. że w wizjach Inenduch lerai taje się często miejscem, w którym dochodzi do kontaktu świats widzialnego z asewłnał-nym. Swoistym medium owego kontaktu staje się wódka (przykładem doskonałym -Pani Twardowska Mickiewicza); M. Opalski, The Jemish Tatem-Keeper..., s. 11-12. Ciekawe, te u Prusa to tradycyjnie związane z karczmą medium, jakuu jest wódka, zastąpione jest przez sen, który także jest stanem utraty kontaktu ze .zwykłą- rzeczywistością - w jej miejsce pojawia się kontakt z rzeczywistością innego rodzaju. Ciekawe, że oba omawiane tu sny w karczmie nie zostały dostrzeżone w interesującym tekście Jana Tomko wskiego poświęconym właśnie snom w twórczości Prasa: Senmk Bolesława Prusa, [w;] J. Tomkowski, Mój pozytywizm. Warszawa 1993. s. 112-127
131