1)6 JOHAN HUIZINGA
W tej postaci i w tej funkcji zabawy, która iest iako^ . , „ .
w«opm» człowieka w tamo, znajduje swój piemszy, n’fnajśw,^ wyra/. Stopniowo pracnika do zabawy znaczenie czynności sakralnej. Kult na kłada się na zabawę, lecz pierwotna była zabawa jako taka.
Święta powaga w zabawie
[...] Kult jest najwyższą i najświętszą powagą. Czy mimo to może być za-razem i zabawą? Od początku stwierdzone zostało, że wszelka zabawa, zarówno dziecka jak dorosłego, może być prowadzona z najgłębszą powagą. Czyż może to jednak docierać tak daleko, że ze świętym przejęciem się sakramentalną czynnością zawsze jeszcze związana być musi jakość zabawy? Wnioskowanie nasze jest tu w mniejszym lub większym stopniu utrudnione przez sztywność naszych sformułowanych pojęć. Przywykliśmy uważać przeciwieństwo między zabawą i powagą za bezwarunkowe. Wszystko wskazuje jednak na to, że nie sięga ono samego dna.
Zastanówmy się chwilę nad następującym stopniowaniem. Dziecko bawi się z pełną — śmiało możemy nawet powiedzieć — świętą powagą. Ale bawi się i wie o tym, że się bawi. Sportowiec gra z pełnym powagi oddaniem i ze śmiałością entuzjasty. Gra i wie o tym, że gra. Aktor cały oddaje się swej grze.
A mimo to gra i świadomy jest tego, że gra. Skrzypek przeżywa najświętsze podniecenie, przeżywa coś istniejącego poza i ponad zwykłym światem, a mimo to czynność jego pozostaje grą. Charakter ludyczny może stanowić cechę najwznioślejszych czynności. Czy można tedy przeciągnąć tę linię jeszcze dalej, aż po kult, i twierdzić, że bawi się lub gra również ofiamik dopełniający swego rytuału? Kto zgodzi się z tym w wypadku jednej religii, przyjmie takie twierdzenie dla wszystkich. Pojęcia takie, jak ryt, magia, liturgia, sakrament i misterium, weszłyby wówczas wszystkie w zakres pojęcia zabawy. Tu należy wystrzegać się przesadnego rozprzestrzenienia wewnętrznej zawartości pojęcia zabawy. Gdybyśmy nadmiernie rozciągnęli to pojęcie, stałoby się ono igraszką słów. Sądzę jednak, że nie wpadniemy w przesadę, określając czynność sakralną mianem zabawy. Pod względem formy jest ona nią z każdego względu, a z istoty swej jest nią o tyle, o ile przenosi jej uczestników w inny świat. Platon przyjmował tożsamość zabawy i czynności sakralnej bez zastrzeżeń. Nie wzdragał się on zaliczać rzeczy uświęconych do kategorii zabawy.
Wagę przykładać trzeba do tego, co jest poważne — czytamy u niego — a nie trzeba do tego, co nie jest poważne. Otóż bóg jedynie godny jest tego, żeby mu poświęcać i z jakim szczęściem! całą uwagę, człowiek zaś... jest jakby jakąś przemyślnie sporządzoną zabawką boga, i to, że nią jest, stanowi naprawdę największą jego wartość. Zgodnie z tym przeznaczeniem powinien każdy, mąż i niewiasta, bawiąc się w najpięk-
niejsze zabawy, przepędzać swe życie. Musi myśleć jednak o tym zupełnie inaczej, niż się myśli obecnie.
I dalej:
Zęby mieć pokój — powiadają — należy dobrze rozgrywać poważne sprawy, sprawy wojny. W rzeczywistości jednak wojna nie stworzyła dla nas nigdy możności ani prawdziwej zabawy, ani nauki, o której by warto mówić, a zabawa i nauka to są właśnie rzeczy najpoważniejsze, twierdzimy. W pokoju więc przepędzać powinniśmy możliwie największą część życia i przepędzać najlepiej. A jak przepędzać będziemy najlepiej? Oto bawiąc się i weseląc, to jest składając ofiary bogom i wielbiąc ich śpiewem i tańcem. Zjednamy sobie w ten sposób przychylność bogów i staniemy się zdolni odpierać wrogów i zwyciężać w walce9.
W owej Platońskiej identyfikacji zabawy i świętości bynajmniej świętość nie zostaje pomniejszona wskutek tego, iż nazwana zostaje zabawą, lecz zabawa podniesiona zostaje dzięki temu, iż pojęcie to uznaje się nawet w najwyższych rejonach ducha. Powiedzieliśmy na początku, iż zabawa istniała przed wszelką kulturą. W pewnym też sensie unosi się ona ponad wszelką kulturą albo przynajmniej pozostaje od niej wolna. Człowiek jako dziecko bawi się dla przyjemności, dla odpoczynku zaś bawi się poniżej poziomu poważnego życia. Może zresztą bawić się ponad owym poziomem, kiedy zabawa wyraża piękno i świętość. [...]
Spośród formalnych cech zabawy najważniejszą było przestrzenne wyodrębnienie czynności ze sfery pospolitego życia. Pewna zamknięta przestrzeń zostaje oddzielona w sposób materialny lub idealny, odgrodzona od codziennego otoczenia. Tam, wewnątrz, toczy się zabawa, tam obowiązują jej reguły. Odgrodzenie uświęconego miejsca jest także pierwszą cechą charakterystyczną wszelkiej czynności sakralnej; ów warunek wyodrębnienia posiada w kulcie, łącznie z magią i prawodawstwem, charakter znacznie szerszy niż tylko czasowy i przestrzenny. Niemal wszystkie obyczaje święcenia i wtajemniczania połączone są dla wykonujących i wtajemniczanych ze sztucznymi sytuacjami wyodrębnienia lub wykluczenia. Wszędzie, gdzie mowa o ślubach, o przyjęciu do jakiegoś zakonu czy bractwa, o przysiędze i tajnym stowarzyszeniu, zawsze w ten lub inny sposób obowiązuje tego rodzaju odgraniczenie w zabawie, w której wszystko to ma moc obowiązującą. Czarownik, wróż, ofiamik rozpoczyna swoje czynności od obrysowania swej uświęconej przestrzeni. Sakrament i misterium zakładają z góry istnienie uświęconego miejsca.
Platon. Prawa VII 803 CD, 796 B, przeł. M[aria] Maykowska. [...] Ścisły związek między świętym misterium a zabawą omawia niezwykle trafnie Romano Guardini w swej książce Vam Gtist der Liturgie w rozdziale „Liturgia jako zabawa'* (Ecclesia Orans, Freiburg i. Br. 1922. s. 56-70). Nic wyrnicmajv Platona, autor ten zbliża się bardzo do cytowanych tu jego wywodów. Przyznaje liturgii
cec“* ^r* określiliśmy tu jako ludyczne. Liturgia w najwyższej instancji jest także „bezcelowa, lecz sensowna”.