strumienie obrazów w objęciu i na tle czterech pór roku, wszerz — to cały plan, który się rozwija wokół dwu ośrodków fabuły i daje olbrzymią wizję środowiska, przestrzeni, prac, obyczajowości i całego życia. W Chłopach Reymonta dzieje się coś bardziej szczególnego. Pabuła ze splotem akcyj, dramatyczna z natury, rozszerza się w wielki obraz życia, przekształca w najczystszą epikę, elementy opisowe, wprawione w ruch zmiennością posuwającego się czasu, nabierają dynamizmu, a nawet dramatyczności. W rezultacie współdziałania tych elementów rodzi się koncepcja chłopa — człowieka wsi i ziemi, związanego organicznie z gospodarstwem, rodziną i gromadą, wprzągniętego w niezmienność powtarzalności czterech pór roku.
Pozostaje jeszcze zorientować się w rozkładzie tego wielkiego artystycznego materiału, zbadać strukturę poszczególnych tomów i ich wzajemny stosunek.(Podstawę podziału całości na cztery części wypisał autor w podtytule każdej: Jesień, Zima, Wiosna, Lato... I rzeczywiście. Początek i koniec każdego tomu zawiera obrazy początku, końca lub przejściowej fazy odpowiedniej pory roku. W ten sposób powstaje jakby cykl złożony ze względnie odrębnych jednostek powieściowych. Lecz Chłopi nie są cyklem, ponieważ mają ciągłą, nieprzerwaną, choć złożoną i rozgałęzioną, fabułę, natomiast zasada kompozycji cyklicznej polega zwykle na odmienności fabuły w częściach albo tomach przy tożsamości bohaterów. Utwór Reymonta musi być czytany w następstwie ściśle określonym, tworzy całość fabularną, gdy tymczasem zachowanie kolejności części cyklu, chociaż wskazane, nie jest bezwzględnie konieczne.
Budowa dzieła przedstawia się następująco. Cztery długie szeregi motywów akcji, przyrody, prac na roli, dni powszednich i świątecznych, wreszcie scen obyczajowych zostały podzielone na cztery odcinki według zmienności pór roku, od których stosunkowo najmniej uzależniona jest fabuła: dlatego ona właśnie przedstawia szczególnie interesujący obraz rozplanowania. Przez wszystkie tomy biegną dwie zasadnicze sprawy: jedna związana z domem Borynów, druga — gromadzka. I i II tom obejmują konflikt między ojcem i synem oraz sprawę lasu, III i IV — historię pomyślności Hanki na gospodarstwie, dalsze romanse Jagny i sprawę gruntów na Podlesiu, tak że pewna równowaga fabularna zdaje się być zachowana. Ale to tylko pozornie.
Gdybyśmy chcieli dać tytuły poszczególnym tomom dwa pierwsze nie sprawiłyby nam kłopotu. I — Zaloty i wesele Macieja Boryny. II — Antagonizm Antka z ojcem, nędza Hanki, sprawa boru. Oba razem tworzą niewątpliwie pewną względnie harmonijną całość. Od trzeciego tomu począwszy fabuła zaczyna się wzbogacać, książka pęcznieje, treść niemal rozsadza jej
okładki. Ściśle biorąc w tomie 111 i IV epizodów nie spotykamy więcej niż w 1 i U. lecz za to autor nagromadza w nich bez porównania większą ilość konfliktów między większą ilością osób: Szymek podnosi bunt przeciw matce, Hanka toczy otwartą wojnę z Jagną, która z kolei romansuje z wójtem i kocha się już w Jasiu, sprawę z dziedzicem komplikują Niemcy itd.
O krótki tytuł wcale nie łatwo. Twierdzenie Juliana Krzyżanowskiego, że akcja w 111 części rozlewa się „...szeroko niby rzeka w biegu nizinnym, tworząc spore zatoki i płytkie mielizny” jest prawdziwe, ale zawiera niesłuszną, ujemną ocenę. Ani jeden wątek nowy się nie rodzi. Gdybyśmy chcieli kontynuować to porównanie, musielibyśmy powiedzieć, że akcja wzbiera tu jak rzeka czasu powodzi, gdy ona sama i ledwie dotychczas widoczne jej dopływy, strumyczki, zaczną wzrastać gwałtownie płynąc głębokim, wszystko ogarniającym, rwącym nurtem. Do mniej więcej połowy IV tomu napięcie ciągle rośnie, gromadzi się dalej „dynamit” nowych zdarzeń: wydziedziczony Szymek nie może się pobrać z Nastką; nad Lipcami wisi groźba głosowania na obcą szkołę, której wieś nie chce. Od połowy zaczyna się spadek, rozwiązywanie głównych kompleksów akcyj, wątków pobocznych, a nawet epizodów. Ponieważ nagromadziło się ich bardzo dużo, napięcie z niewielkimi przerwami wzrastało w ciągu przeszło trzech części, nic więc dziwnego, że czwarta jest wybitnie dramatyczna. Można zatem powiedzieć, że z punktu widzenia fabuły struktura poszczególnych tomów przedstawia się, jak następuje: I i II są pewną całością rozwijającą się harmonijnie, swobodnie, choć oczywiście dynamicznie, III i IV cechuje nagły wzrost napięcia, aż ciasno tu od zdarzeń i konfliktów. Ale też tomy I i II nie wykraczają wiele poza znane schematy powieściowo-romansowe, gdy III i IV krojone są już na daleko większą miarę: powieść otrzymuje znamiona epopei, wizja życia potężnieje, często nabiera niebywałej siły wyrazu, przechodzi w sferę symbolu i artystyczno--metafizycznych uogólnień.
Fabuła jest to tylko, jak wiadomo, jeden aspekt i jeden szereg obrazów powieści. Motywy przyrody, zajęć na roli, przebiegu religijnego roku, obyczajowości itd. to dalsze aspekty i szeregi, ale także szerokie tło rozgrywających się dramatów. Akcja choć z punktu widzenia tematu zasadniczego, ogólnego charakteru powieści, nie jest elementem zasadniczym, to przecież zespala, a nawet — mimo że pozornie, jakby formalnie tylko — uzasadnia istnienie pierwiastków ściśle opisowych. Autor buduje każdy tom w ten sposób, by między elementami dynamicznymi i statycznymi panowała równowaga. Żaden nie jest tylko lub przeważnie statyczny bądź dynamiczny. Olbrzymią rolę odgrywa w tym układzie motyw przyrody: wchodząc „kli-
265