Jm komet król — a duch się we mnie wichrzy Jak pył pustyni w awiewną piramidę —
Ja piorun burs — a od grobowca cichszy mogił swych kryję trupiość i ohydę.
(Lucifer)
siła. Spętano go łańcuchami, które na próżno usiłuje rozerwać:
Rycz burzo! wichrze, potargaj te sznury,
W których mię dławi nędzny karzeł — ziemia — i rzuć na przestwór, gdzie duch się oniemia w kabalistyczny poemat natury.
Mroku podziemny! Twe głuche urwiska wiodą mnie w grobów zapomnianych szpaler — ja — Prometeusz przykuty do galer — lękam się zimnych gwiazd urągowiska.
(inc.: Rycz burzo! wichrze...)
Ciążące na nim przekleństwo dotyka go z własnej winy. Zapierając się swego szczytnego powołania, w jakiejś mierze I zawarł pakt z szatanem lub ną wpół dobrowolnie uległ jego I pokusom. Stąd ciągłe jDOwroty tematyki sakralno-świętokracł- ~ ezę}. Jest to zuchwale (lucyferycznie) naruszane j^za to naru- ' szanie mszczące się, sacrum. Wciąż przebywamy wTręgu nabożnej czci, blużnierstwa i poczucia winy (skruchy). Bohaterami Micińskiego stają się figury świętokradczych here-zjarchów \Templariusz), renegatów pokaranych za swe zaprzaństwo ‘ i świętokradztwo''(„wieżyce pohańbionego kościoła, gdzie straszy — i biją pięści w brązową grobnicę i leży ksiądz martwy w blaskach złotej czaszy’* — *Sfryga).
Owo naruszone sacrum budzi lęk i drżenie i mnę bardziej dwuznaczne uczucia (Msze ż/dobna czy wiersz Idę nad brzegiem zmmurzłego morza...).
J«k wspomniano, kompleks uczuciowy: sacrum—święto-
kradztwó—poczucie winy, mógłby się wiązać z sui generis odwrotem od zaangażowania patriotycznego. Ten odwrót odczuwany jest jako „grzech zaprzaństwa”, choć po części z próbą usprawiedliwienia poprzez sztukę („pieśń Twoja odpuszcza Ci grzech”). Usprawiedliwienie poprzez sztukę głosił Przybyszewski, którego poglądy zaważyły na twórczości poetyckiej Micińskiego. Zresztą u Przybyszewskiego jjodobny kompleks sakralno-świętokradczy pojawia się niejednokrotnie.
Warto podkreślić, że antynomiczność bohatera rozdartego ( nńędzy^żBfodnię i świętość, mieszczącego w sobie potęgę i kru- | chość, ^ałtówność zarazem i delikatność (jak bohaterowie I Nietzschego), a więc łączącego to, co sprzeczne, stanowi 1 o ustawicznym napięciu , twórczości Micińskiego. Napięcie to / jednak nie znajduje rozwiązania, sprowadza się do statycznego I dramaturWciąż od nowa ruchem wahadła podmiot inwestuje/ swoją osobowość to w jedną, to w drugą krańcowość. Kolejno — demon i święty, rozpustnik i asceta. W ten sposób poetai ujawnia niemożność dokonania rozstrzygnięcia, zamknięcia.1 W planie wyrażenia także nie utrzymuje konsekwencji. j
W poezji, zwłaszcza w tekstach niedługich, taka niekonsekwencja budzi zresztą dzisiaj nasz zachwyt, gdyż zbyt doskonałe wyważenie poematu odczuwamy jako nadmiar harmonii, jako redundancję, zbytnią jednoznaczność piękna manifestującego się natrętnie jak uszminkowana modelka, a więc prawie kicz. Dysharmonię Micińskiego traktujemy jako zaprzeczenie owej nudnej jednoznaczności tekstów bezwstydnych w swojej autoreklamie: oto jesteśmy literaturą piękną. On bowiem burzy zbyt ułożoną koafiurę muzom, staje się nie literaturą, ale głosem podziemi (czyli także literaturą, ale maskującą swoją „nową literackość” maską nieliterackości).
Niemożność uładzenia przeciwieństw, oboksiebność wrogich bloków, które albo są naraz w spięciu, albo na przemian uzyskują przewagę, ale nigdy nie rozwiązują napięcia prowadząc do równowagi. Doktor Jekyll i mister Hyde mieszkający w jednym ciele to znany symptom schizofreniczny. Na tę podstawową
15