P33SRWS2Y ROZMÓWCA
A może właśnie dlatego, że Jest niczym, może bya wszystkim i jego własny kształt nie przeszkadza nigdjj cudzym kształtom, które musi przyjąć. Spośród wszysfl kich, którzy oddawali się pożytecznemu i piękndtffl rzemipsłu aktora, czyli świeckiego kaznodziei, jeden z najpoczciwszych ludzi, który miał Só tego zacna iwktż, Mn i maniery, brat. Kulawego diabła, Id&iegĘ Blasa, Studenta z Salamanki86 —- Montmónil87..* .
DRUGI ROZMÓWCA
Syn Lesage’a, wspólnego ojca i tej całej wesołej red dżiny.,. .
PIERWSZY ROZMÓWCA
przedstawiał z równym powodzeniem Arysta w Wy-chowanicy, 3?artuffe’a w komedii tejże nazwy, Maską?* ryła w Szelmostwach Skapena38, adwokata albo pana Wilhelma w farsie Mistrz Patelin89.
DRUGI ROZMÓWCA
Widziałem go.
PIERWSZY ROZMÓWCA
| ku twemu wielkiemu zdziwieniu miał on maskę tych różnych fizjonomii. Nie miał jej z natury, ponieś waż natura dała mu tylko jego własną, inne zawdzięczał więc sztUce.
Czyż istnieje sztuczna uczuciowość? Ale uczuciowość
udana czy naturalna* nie we wszystkich rolach jest potrzebna. Jakaż więc cecha, nabyta czy wrodzona* tworzy wielkiego aktora w Skąpcu, Kosterze, Pochlebcy, Zrzędzie, w Lekarzu mimo Woli, postaci najmniej uczuciowej i najbardziej niemoralnej, jaką poezja dotąd wyobraziła, w Mieszczaninie szlachcicem, w Chorym i Rogaczu z urojenia, w* Neronie, Mitrydatesie, Atreusię, Fokasie, Sertoriuszu i w tylu innych postaciach tragicznych albo komicznych, gdzie uczuciowość nie zgadza się zupełnie z duchem roli? Łatwość poznać wania i naśladowania wszystkich natur. Wierz, mi, nie mnóżmy przyczyn, Skoro wystarczy jednej, aby wyjaśnić wszystkie fenomeny.
Zdarzą się, że poeta odczuwa silniej od aktora, zdarza się, może nawet częściej, że aktor pojmuje rolę głębiej od poety, | jakżeż prawdziwy jest ów^ okrzyk Woltera, kiedy usłyszał pannę Clairoh W jednej ze swoich sztuk: „Czyż mozebne, abym ja $0 ^st worzył?ł> Czyż panna Clairbn wie |ij|swej roli więcej od Woltera? W owej chwili przynajmniej jej idealny model w deklamacji Stał $|wiele. wyżej od idealnego modelu, jaki pisząc stworzył ppŚtaj ale ten mofęl idealny nie był nią samą. Na C2ymiyięę polega jej talent? Na wyobraź żeniu wielkiego ducha i na zdjęciu z niego genialnej
kopii. Naśladowała ona ruchy, czyny, gesty, cały wyraz istoty stojącej od niej o wiele, Wyżej; odnalazła to, czego Ajschynes, recytując mowę Demostenesa, nie potrafił nigdy oddać: ryk dzikiej bestii. Mówił on do swoich uczniów: „Jeśli tym jesteście tak głęboko przejęci, eo by się stało, Si audivissetis bestiam mugien-tem?” Poeta głodził straszliwą bestię, panna Clairon kazała jej ryczeć.
Byłoby wyjątkowym nadużyciem słów** gdyby nazywać uczuciowością owąłatwość oddawania wszystkich
5 — Paradoks o aktorze 63