146 Wstyd i przemoc
To właśnie dlatego, że incydenty, które wywołują wstyd, są tak „mało znaczące” czy „banalne” i że w związku z tym ludzie, którzy się ich wstydzą, wstydzą się tego wstydu, dochodzi do tego, że ludzie ci sami czują się „banalni” czy „nieważni”. Osoby wrażliwe na wstyd wiedzą lepiej niż ktokolwiek inny, że mało ważny przejaw lekceważenia najboleśniej dotyka i przygnębia właśnie ludzi mało znaczących czy mało ważnych. I faktycznie, większość ludzi nie odczuwa z powodu takich incydentów aż tak dojmującego wstydu, by posuwać się do przemocy wobec sprawców tych incydentów, a więc i wstydu. Właśnie dlatego tak nas zdumiewa i szokuje to, że ktoś jednak do tego się posunął, ponieważ w istocie rzeczy każdy doświadcza nieuchronnie przejawów mniejszego czy większego lekceważenia, które są nieodłącznym elementem życia; zna to z własnego doświadczenia każdy, a jednak tylko niewielka mniejszość napada z tego powodu na innych • albo zabija ich lub siebie.
Istnieją również inne powody tego, że pozornie albo obiektywnie błahy incydent może wyzwolić akt przemocy nieproporcjonalny w skutkach do swej przyczyny. Ale choć zgodziłbym się, że te inne wyjaśnienia są uzasadnione, to dowodziłbym też, że nie unieważniają one przedstawionej tu analizy ani jej nie wykluczają.
Owa przyczyna sprawcza, błahy incydent, który wyzwala reakcję w postaci aktu przemocy, może być kroplą, która przepełnia czarę. Ostatni czynnik wyzwalający jest „przyczyną” aktu przemocy jedynie pozornie, ponieważ faktyczna przyczyna tkwi gdzie indziej. Błahy incydent, który wyzwala agresję, jest czymś w rodzaju zapałki rzuconej na beczkę prochu; w pełnym opisie wydarzeń, które doprowadziły do aktu przemocy, jest miejsce również na tego typu analogie. Jak ujął to Shervert Frazier8, morderstwo nie jest wydarzeniem, lecz procesem; wydarzenie, które zwiemy morderstwem, jest tylko jednym z etapów tego procesu. Większość ludzi nie reaguje na błahe zniewagi czy upokorzenia wybuchem wściekłości. A zatem osoba, która reaguje w ten sposób, musiała oczywiście zostać do tego w pewnym sensie „przygotowana”, bo jak inaczej wytłumaczyć, że jest tak „nadwrażliwa” na przeżycia, na które przeciętny człowiek nie reaguje przemocą?
Stawiam tu jednak tezę, że wydarzenia, które są zupełnie błahe, jeśli patrzeć na nie z perspektywy moralności i prawa, mogą mieć największą wagę i znaczenie z medycznego i psy-chologicznego punktu widzenia — być, dosłownie, sprawami życia i śmierci. Dla milionów istot ludzkich określają one bowiem różnicę między życiem i śmiercią. Siła wstydu jest odwrotnie proporcjonalna do rozmiaru przyczyny sprawczej; im błahsza jest przyczyna uczucia wstydu, tym większym wstydem jest przyznać, że tak nas zawstydza (a zatem tak rozwściecza).
W tym miejscu pomóc nam może odwołanie się do chorób i drobnoustrojów. Wiemy obecnie, że im mniejszy jest atakujący nasz organizm patogen, tym bardziej jest niebezpieczny i tym trudniej jest się przed nim bronić. Kiedy jednak Pasteur wysunął tezę, że ludzi, którzy są nieporównywalnie więksi i silniejsi, mogą zabijać mikroorganizmy zbyt małe, by można je było dostrzec gołym okiem, zdawało się to sprzeciwiać wszelkim zasadom zdrowego rozsądku. A jednak, jak stale odkrywaliśmy w procesie ewolucji, jest względnie łatwo obronić się przed dużymi zwierzętami drapieżnymi, lwami i tygrysami, a duże pasożyty, takie jak tasiemce, nie zabijają nawet w ogromnym przybliżeniu tylu z nas, ilu mordują te, które są zbyt małe, aby można je było zobaczyć bez pomocy mikroskopu. Ale znacznie bardziej niebezpieczne są jeszcze mniejsze drobnoustroje, bakterie, które wywołały takie epidemie jak czarna śmierć, czy jeszcze od niej groźniejszą białą śmierć, gruźlicę. A jednak odkryliśmy skuteczne sposoby ochrony nawet przed tymi mikroskopijnymi organizmami, czego powiedzieć nie można o możliwości zwalczenia jeszcze mniejszych od nich, czyli wirusów, o czym świadczy ogarniająca cały świat epidemia AIDS. Jeszcze bardziej śmiertelne zagrożenie stwarzają najmniejsze z tych wszystkich zmian, te, które zachodzą w podwójnych spiralach wewnątrzkomórkowych kwasów nukleinowych, powodując raka, starzenie i wszelkiego rodzaju choroby zwyrodnieniowe. Ale nawet cząsteczki tych kwasów mają ogromne rozmiary w porównaniu z największym ze wszystkich zagrożeniem, które może położyć kres nie tylko istnieniu ludzi, ale całego świata organicznego, a mianowicie tym, które stwarzają najmniejsze atomy we wszechświecie, ato-