zjawiskiem charakterystycznym dla sloganu, stanowi ono jedną z jego podstawowych właściwości semantycznych, niewykluczone, że najistotniejszą. Otóż slogan o wość literatury socrealitycznej polega nie tylko na tym, że pojawiają się w niej formuły—hasła — związki mają charakter i głębszy: powieść socrealistyczna, zamazując granice między tym, co I rzeczywister a tym, co pożądane, budowana była na tej_samej zasadzie co slogan. Mówiąc o pożądanym, miała"—'laik"jak formuła propagandowa —^worzyć iluzję, że odnosi się do tego, co rzeczywiste. Na. tym właśnie polegała idea tzw^Jypowości, stanowiąca jeden z fundamentów socrealis-_tycznej estetyki. Dochodziła tu też do głosu tak ważna dla nowomowy językowa magia: mówiąc o pożądanym czy postulowanym jako o rzeczywistym, to rzeczywiste właśnie się — fikcyjnie — tworzyło i podsuwało maluczkim do wierzenia.
Nowomowa miała Syyelimjnować inne ukształtowania języka, nie dopuścić ich tam, gdzie mogłyby one w sposób naturalny wystąpić — choćby dlatego, że tego wymagała fabuła. Najwyrazistsze jest to wówczas, gdy zaczyna przemawiać wróg. Jak wiadomo, wfog to jedna z podstawowych postaci literatury socrealistycznej, tak samo niezbędny jak Herod w szopce. O wrogu , dużo się-mówi (swoimi nowomownymi słowami), ale — zwłaszcza w większych utworach fabularnych — nie może być onistofą ciągle milczącą. Jak więc się wypowiada, kiedy już pozwolono mu się odezwać? Obowiązywała zasada, że ów wróg klasowy nie mógł formułować swych kwestii tak, by burzyły one te o nim wyobrażenia, któremiały obowiązywać. Mówiłwięc albo frazesami, którymi go określano w ówczesnej publicystyce, albo tak, by nie podawać w wątpliwość idei głoszonych pozytywnie. I w jednym, i w drugim przypadku"rzecz się sprowadzała do nowomowy. Oto fragment pewnego socrealistycznego dramatu. Dwaj francuscy policjanci, specjalizujący się w zwalczaniu komunizmu i przedstawiani jako faszyści, taką wiodą rozmowę:
Arbois: Dlaczego ty właściwie nienawidzisz komunistów?
Bregain: Za wiele żądają od człowieka. Chcą, żeby zeskrobać z siebie błoto, w którym się przyszło na świat, żeby być czystszym, niż ci z luksusowych mieszkań...
A do mnie błoto przylipło na fest, dobrze się czuję taki zabłocony...
Arbois: Na twoim miejscu poszedłbym za nimi...
Bregain: Za późno, panie poruczniku... Pana chętniej dopuściliby do kompanii niż mnie... Oni mną gardzą, a ja im zazdroszczę; wierzy pan teraz, że ich nienawidzę.1
Diabeł wie, że jest nędznym diabłem, ale wie też, kto jest aniołem. .Nie chodzi mi tu jednak o —jakże łatwe — ironizowanie. Ta osobliwa wymiana
zdań ujawnia działanie nowomowy przetransplantowanej w sferę socrealistycznej literatury. Taki dialog, nieuzasadniony fabularnie, kłócący się z funkcją i charakterystyką wypowiadających te kwestie postaci, ma przede wszystkim nie dopuścić innego języka, zagłuszyć go czy wręcz — całkowicie wyeliminować. Nię dopuścić do tego, by widz lub czytelnik mógł się zidentyfikować z językiem wroga,, przedstawianego skądinąd jako postać odrażająca. Nowomowa ma adresatowi odebrać szanse swobodnych wyborów, ma narzucić mu nie tylko system wartości, ale także — sposób mówienia. I w tej perspektywie harmonia i jedność socrealizmu i nowomowy ujawnia się również z dużą wyrazistością., -Dotyczy to szczególnie socrealistycznej poezji, w niej bowiem nowomowa występowała w postaci laboratoryjnie czystą, nie zakłóconą przymieszkami, wynikającymi zkoniecznósci budowania fabuły czy zarysowywania sylwetek bohaterów. Przykłady powiedzą więcej niż komentarz:
Imperializmu krok żołdacki odeprze lud, ale pamiętajmy:
Korea jest tuż.
Pokój będzie uratowany.
Ściśnijmy transparentów broń!
„Korea” — tak nazwij swój dom.
Tak rozpalał się
starego i nowego
front
w każdej wsi, każdej chacie,
duszy
każdej.
Partia
idei niechybną broń wręczała
rosnącej kadrze.
I kadra
wprost z marszu
stawała za sterem, częściej w twarz ludzką patrząc
niż w mgliste cyfry.
I grzmiał
i płonął
teren
burzą
swojej
specyfiki.
Cytuję za książką A. Sandauera Moje odchylenia, Kraków 1936, s. 186.