VI AUTOR „KRONIKI" I CZAS JBJ POWSTANIA
ręicopisow kroniki (tzw. kodeks Heilsberski, por. s. LXXI i ryc. 3), zanotował na nim następującą uwagę: „Niniejszą historię napisał Gall, mnich jakiś zapewne, jak można wnosić z przedmów, który żvl za czasów Bolesława III” (Gallus hanc historiam scripsil, rnonachus, opinor, aligms,, ut ex proemiis conicere licet, gui Ęóleslai tertii tempore vixit). Mówiąc o Gallu Kromer jtniał oczywiście na myśli, zgodnie z tradycją humanistyczną, Francuza, a domysł ten wysnuwał z tekstu przedmów autorskich do ESSŚJhych trzech ksiąg dzieła, które istomie najwięcej dostarczają materiału do kombinacji na ten temat. Tymczasem w dwa wieki później pierwszy wydawca kroniki Gotfryd Lengnich (1749), który miał do dyspozycji tenże sam co Kromer rękopis, wziął wzmiankę o Gallu za imię autora i niefortunnie połączył je ze wspomnianym przez Długosza na początku jego Historii polskiej określeniem martmus Gallicus (które nic nie ma wspólnego z naszym kronikarzem, ani nawet nie jest imieniem osobowym) — i ochrzcił autora kroniki mianem Martinus Gallus. Określenie to, choć polegające na oczywistym nieporozumieniu, długo utrzymywało się w nauce, aż na początku naszego stulecia zostało definitywnie zarzucone. Dziś zatem mówiąc o Gallu,
Ta lepiej jeszcze o Gallu-Anonimie, zdajemy sobie sprawę z tego, że posługujemy się imieniem li tylko konwencjonalnym.
Cuazozicmiec-benedyktyn. Chcąc dowiedzieć się przecież czegoś o autorze Kroniki, nie ma innego wyjścia, iak śladem Kromera zwrócić się do samego jej tekstu, zwłaszcza zaś do tekstu przedmów, które z natury rzeczy najwięcej zawierają materiału osobistego. L przedmowy 3o księgi lll dowiadujemy się naj-pierwsze nie" Ml' Art Polakiem, skoro zapewnia swoich czytelników" ze podiał sie tak wielkiego dzieła nie w tym celu, aby chluhić f)jf ssssj r>jJ"ry'7r)(ł lub rodzicamu ~Vedac wśród nich cudzoziemskim niełgrzymem, lecz po to, ażeby jakiś plon swej pracy zabrać ze sobą do miejsca, gdzie składał śluby (zakonne). Miejsce złożenia ślubów (cocus professionis) jest terminem tecłi-
nicznym W-Zakonie benedyktynów, gdzie oznacza klasztor, w którym zakonnik po złożeniu ślubów znajduje nowy dom rodzinny i do którego po czasowej nieobecności powinien zawsze powrócić, Ze słów tych można więc bez obawy pomyłki wysnuć wniosek, że kronikarz był cudzoziemcem1 2 oraz zakonnikiem benedyktyńskim., którego macierzysty klasztor leżał poza granicami Pólśla: Związki z Węgrami. Dalej postępuje się zwykle drogą eliminacji: krytyczne stanowisko autora kroniki wobec Niemców i Czechów zdajejsię wykluczać możliwość, aby naiaTnaIfis£l2S jednej z tych dwu narodowości. Nie przybył też do nas z Rusi, bo w takim razie nie pisałby po łacinie, tylko w języku słowiańskim. ro samo powiedzieć można o naszych północnych sąsiadach: Litwinach, Prusach. Pomorzanach i o plemionach słowiańskich pomiędzy dolną Udrą a Łabą, dokąd nie dotarło jeszcze wówczas chrześcijaństwo. Ze" wszystkich Kralów jńamrżących ~ Polska pozostają więc tylko Węgry i w istocie sporo wyraźnych śladów kontaktu z W ggfafrii "można doszukać się w dziele naszego kronikarza. Wykazuje on dość znaczną, choć nieco mętną znajomość południowo-zachodniego pogranicza Węgier; zna (przy-ńajiliiiltl] z nrnenia) prowincje bizantyńskie 1'rację i Epir, a dalej ziemie takie, jak Dalmację, Chorwację, Istrię z przyległymi do niej miastami włoskimi Wenecją i Akwileją, Karyntię oraz Bawarię (wstęp do ks. I). Jeśli idzie o Węgry same, to wspomina kilka leżących tam miejscowości: Starą Budę, gdyż to ona niewątpliwie kryje się pod nazwą Bazoarium (Bazoaria?) (I 18), a ponadto klasztor benedyktyński pod wezwaniem św. Idziego w Somogyvar i miejsce wiecznego spoczynku króla św. Stefana
Z tego względu za chybiony uznać należy domysł czeskiego uczo
nego A. Bartosa (por. streszczenie w "Przeglądzie Zachodnim* 1954, X, s. 622—631), jakoby autorem kroniki był Jakub ze Żnina, późniejszy arcybiskup gnieźnieński, pochodzący z rodu św. Wojciecha osiadłego w Polsce (rodu Pałuków).