układu trzeba się uciekać do ustalania charakteru pisma poszczególnych pisarzy i do przybliżonego określania dat wedle wspomnianych w zapisach osób, czyli wedle tego, kto występuje w nich jako żyjący, kto zaś jako zmarły. Nie sposób oczywiście przy takiej pracy poradzić sobie bez pomocy opracowań genealogicznych, zresztą niezbędnych dla archiwisty i w wielu innych wypadkach, których tu już nie wyliczamy.
Wreszcie cała tak szeroka dziedzina historii kultury. Dla historyka sztuki herb umieszczony na jakimś zabytku architektury, kunsztu rzemieślniczego, malarstwa lub rzeźby, to często jedyny klucz do wyjaśnienia kogo dany obraz czy pomnik przedstawia, do kogo jakiś przedmiot należał, kto wreszcie był fundatorem pomnika sztuki zasługującego na zbadanie. Dzięki owym herbom można na każdym niemal kroku uzupełniać dotychczasowy zasób wiadomości o mecenacie artystycznym. Rzecz prosta konieczna tu przede wszystkim elementarna znajomość heraldyki pozwalająca nazwać herb i określić rodzinę, którą w tym wypadku reprezentował. Nie wystarczy to jednak, bo przecież trzeba możliwie dokładnie określić i osobę fundatora. By ją wykryć, by zrozumieć inicjały literowe widniejące tak często obok godeł, by właściwie odczytać umieszczone na nagrobkach herby kilkopolowe, tzw. złożone, trzeba już sięgać do herbarzy lub do monografii poświęconych bądź to historii poszczególnych rodzin, bądź też dziejom miejscowości opracowanych z szerszym uwzględnieniem genealogii właścicieli. Musi więc historyk sztuki przynajmniej na tyle orientować się w tej literaturze, by wiedzieć gdzie czego szukać. Zdarza się nierzadko,, iż uderzające podobieństwa form architektonicznych siedzib magnackich, kościołów, ołtarzy, nagrobków, stawianych na dwóch przeciwległych krańcach Rzeczypospolitej, dają się wyjaśnić po stwierdzeniu bliskiego pokrewieństwa mieszkańców owych siedzib czy fundatorów tych kościołów. Wzorowano się na krewnych, wypożyczano sobie nawzajem architektów czy rzeźbiarzy.
Nie zawsze jednak historyk sztuki będzie się mógł ograniczyć do roli tylko korzystającego z osiągnięć dokonanych na tym polu przez innych. Nie mówiąc już o biografiach artystów, które, jak i wszystkie inne tego rodzaju prace, będą wymagać mniej lub więcej dokładnego wyjaśnienia stosunków rodzinnych (ważne tu zwłaszcza rodzinne powiązania z zagranicą), znane na całym świecie zjawisko ^dynastii{< artystycznych, ciągnących się czasem przez wiele pokoleń, każe mu nieraz samemu przedsiębrać badania na wskroś genealogiczne i to na niemałą skalę. Takie same badania przeprowadza się niekiedy celem rozstrzygnięcia nieobojętnych dla ambicji narodowej kwestii pochodzenia wielkich artystów (sprawa Stwosza). Wszystkich tych poszukiwań nie da się dokonać bez istnienia publikacji pomocniczych, a jeśli historyk sztuki natrafi na nieznane dotąd nikomu, a cenne przekazy źródłowe, to nieporównanie lepiej i pełniej potrafi je wykorzystać, jeśli będzie się wzorował na dobrych publikacjach genealogicznych.
Dynastie artystyczne jawią się i w historii literatury, stąd badacze i tej dziedziny wiedzy mogą na chwilę stać się genealogami. Dla nich zresztą znajomość stosunków rodzinnych i majątkowych osób stanowiących przedmiot studiów jest tak samo konieczna, jak i dla historyków. Dzielą też z tymi ostatnimi trud wydawania tekstów źródłowych mających znaczenie zarówno literackie, jak i historyczne, a więc wymagających komentarzy dostosowanych do potrzeb obu tych dyscyplin.
Szczupłe materiały do historii rodzin chłopskich przy ich skrzętnym zebraniu i wykorzystaniu staną się niewątpliwie cenne nie tylko dla historii społeczno-gospodarczej, ale i dla badań etnologicznych.
Jednym słowem możemy genealogię rozpatrywać w sposób dwojaki:
1. Jako naukę pomocniczą historii, która ustala wedle kryteriów prawno-obyczajowych związki pokrewieństwa między jednostkami. O ile jednostki te należały do klas rządzących, znajomość ich stosunków rodzinnych bywa często niezbędną pomocą dla historyka. Genealogia tak pojmowana służy uszlachetnieniu krytyki historycznej.
2. Genealogia ma również bardziej samodzielne zadania, które iść mogą w dwóch kierunkach: przyrodniczym i społecznym. Pierwszy wyłączyliśmy z naszych rozważań, jako nauka społeczna zaś poprzez stwierdzanie związków pokrewieństwa ludzi należących do rozmaitych klas dąży do właściwego społecznego określenia zarówno jednostek, jak i całych grup i w ten sposób przyczynia się do wyjaśnienia wielu zasadniczych procesów społecznych. Jedynie przyczynia się, sama ich nie wyjaśnia, stać ją bowiem tylko na rozwiązania o charakterze statycznym, na gromadzenie materiałów, przy pomocy których socjologia, etne^ logia i historia prawa dojdą do rozwiązań rozwojowych, a więc historycznych10.
2. RÓD I RODZINA
Zasadniczymi pojęciami genealogicznymi jest ród (gens) i rodzina (familia).
R ó d to osoby złączone wspólną krwią, pochodzące od jednego i tego samego przodka. W okresie wspólnoty pierwotnej formą starszą były rody, których więź wewnętrzną stanowiło pochodzenie macierzyste. Z czasem, na wyższym szczeblu rozwoju życia społecznego, prawa ojcowskie wzięły górę nad macierzyńskimi. W epoce poprzedzającej powstanie organizmów państwowych organizacja rodowa była ramą, w której mieściło się bez reszty całe życie społeczne. Cechowała ją wspólna własność ziemi i brak hierarchii wśród poszczególnych grup rodowych.
Rodzina monogamiczna, a więc grupa osób związanych ze sobą więzami ściślejszymi niż członkowie rodu, złożona z męża, żony i dzieci, w obrębie rodu wspólnoty pierwotnej nie stanowiła bynajmniej jakiejś jednostki organizacyjnej.
Sfl Obok przytoczonych a do najpoważniejszych opracowań teoretycznych należą: J. Vaa Maanen, tchapptlijkt Genealogie, 1901. - O. Font, Gttiealogie, Leipżig 1913. - K.W. I « t n b u t k, Historische Genealogie, Gdrlitz 1940. — J. Jacquart. La ginialogit modtmt. La faiiu ginłalogiątui, 1940. — Podręcznik o charakterze na wskroś praktycznym, wysoce pożyteczny po dziś dzień, toE. HcyJeoreich, Hond buch der praktuchen Genealogie, 2 tomy, Lcipzig 1913.
15