26 S. DICKSTEIN.
subjektywności i jest przedmiotem tilozołii krytycznej. Trzeba się wznieść do świadomości tej funkcyi wysokiej, aby módz powiedzieć, że się tę filozofię rozumie. Rozumie się zaś ją przez pół lub jeszcze mniej, gdy wyobrażamy sobie, że idzie tu tylko po prostu o wyjaśnienie za pomocą pewnych praw, pewnych form „de quelques moules de notre savoir“, przekształcenia przedmiotów tej władzy na wyobrażenia, które od nich całkowicie się róźnią“. Właściwa filozofia mowy składa się w tym artykule głównie z klasyfikacyi bardzo szczegółowo przeprowadzonej według systemu Wrońskiego.
Rozprawy o filozofii matematyki nie należy utożsamiać z obszer-nem dziełem, drukowanem w r. 1811, które temuż przedmiotowi jest poświęcone. Zadaniem tej pracy jest „przejście od filozofii krytycznej do filozofii matematykiw, a właściwie wyjaśnienie ze stanowiska tej filozofii pojęcia wielkości matematycznej i jej gatunków. Określenie wielkości podane jak u Kanta — (Synthesis des gleichartig Mannigfalti-gen) —wogóle cały wykład nosi na sobie wyraźne piętno filozofii Kan-towskiej. Zwracamy uwagę na punkty następujące: Wroński prostuje błędny, zdaniem jego, pogląd, że matematyka, przynajmniej co do swej metody, jest dotąd jedyną możliwą nauką i że z czasem cała wiedza ludzka należeć będzie do jej dziedziny; wprowadza za Kantem pojęcie foronomii, t. j. nauki o ruchu bez względu na siły. Mówiąc o sposobie tworzenia wielkości (wielkości przestępne i nieprzestępne) do znanych antynomij Kanta dołącza nową antynomię, która brzmi:
Teza: Nie możemy mieć pojęcia quantum w wielkości przestępnej:
Antyteza: Możemy mieć pojęcie quantum w wielkości przestępnej; i podaje rozwiązanie „krytyczne “ tej antynomii, polegające na tern. że „zasada dana przez wpływ rozumu w używaniu rozsądku jest wzięta za zasadę budującą (constitutif), gdy tymczasem jest ona tylko kierującą (rćgulatif)u.
Pomijamy całą dyalektykę wywodów Wrońskiego, ułożoną w ay-stem twierdzeń i wniosków sposobem euklidesowym. Jądro rozumowań Wrońskiego jest słuszne, tylko według dzisiejszych naszych poglądów, rzecz cała przedstawia się daleko jaśniej bez aparatu dyalektycznego. Pojęcia form matematycznych takich, jak liczby przestępne, nieskończone i t. p. wprowadzamy do nauki na zasadzie określeń formalnych, a teoryę tych form i działania nad niemi tworzymy przy ścisłem pilnowaniu zgodności z określeniami oraz z prawidłami logiki. W takiej teoryi formalnej matematyka sprzeczności nie napotyka. Sprzeczność może się ujawnić dopiero wtedy, gdy formom matematycznym nadaje się bez zastrzeżeń znaczenie metafizyczne, lub gdy formy te utożsamiamy wprost z rzeczywistością doświadczalną. Nie z jednych wielkości prze-