czy i mn/c tylko rjityMowatf nil iiui/Bj mylił, Nawet tuk wytru^.
vv inmiiiicj swoloj pracy z dziedziny krytyki literacki,;jcg” d<*y«®lcy«H utworów poetyckich, muzycznych I Mral-dlu/a „ę , urozmaica, bowiem dochodzi) przcdatawfcMc mmk prT.ych 7“chHwuta P» «•*'«* U*i»ł«J«cy uktuulnoK./luka uml.jctnoM/<!»■
lyk i historyk litcrwlurv a wldlćd wybrednym smaku, juklm by| tejflotna porównać go z Brzo/owukim, Czyżby instynktowne przeczucie Borowy, skwitował Mochnackiego jednym /ilunicm: „Niestety, kf(|jliskicj śmierci potęgowało tę gori|c/.kę czytania, poznawaniu, twor/e* t ki awris/ę «lo tłumaczeń d/iwnie godziI / gustem do plnglalówlM|idia7 Weźmy też poprawkę na bardzo młody wiek krytyka, kiedy jest się nym miejscu pr/y/nal jednak Mochnackiemu trafność umili/. clfcjjp^&monyirt nowości i często z nonszalancją podchodzi się do dorobku ikiewicza i Malczewskiego,M Czy rzeczywiście Mochnacki byl „.wkulenia rodziców, mając skryte przeświadczenie. Ze to od młodej gc-torrm7 luf wczesna rozpruwa O duchu i źródłach poezji w PotitĄJ»crucJł zaczyna się wielka, prawdziwa literatura, szpikowana jest pomysłami Augusta i 1'rydcryku Schlcglów, Bryd*. Mochnacki nie był wolny od tego grzechu, ale potrafił znakomicie Schillera Novahsa, atakże naszego i:u/cbiuszn Słowackiego czy £r/ró*n'l't nowość od nowinek — niczego nie brał za dobru njunetę, ,niemi Brodzińskiego, l ista intelektualnych potentatów, u któryJók> dokładnie rozejrzał się w istocie sprawy c/y problemu! Więk eUignnl diua
dnie/yeh. Atoli me lad źródeł, z kłórych czerpał; zaznaczał w fo!
za się niewielu krytykom, którzy, najznakomitsi nawet, popełniają nie*
bijd/ w przypisach, skąd tłami myśl bierze, i niczego samowolnieg
nie prrywlaizc/il podobni giatora.
*«'»' I-OM,powal więc uczciwie. żalem mc mozcffly jLu |t|łr*tury romantycznej umiał wybrać ic utwory uszni jak ' ,ul,’ra L*t«W Młodej Polaki - uwiitoć s^, f mi|wtmotelow«z.c. Niewątpliwie gWfrtll i
ii z. rażące pomyłki. Wystarczy zwrócić uwagę na tytuły dzieł, jakimi ię zajmuje w trzecim rozd/.iule, aby przekonać się, Ze z doić obfitego zalc-
w, które i obecnie ucho*
_JaJwartoSeiowtize, Niewątpliwie przecenił twórczość Józefa Bohdana Zaleskiego, trzeba to złożyć na karb koleżeńskiej przysługi, ifilozofią /bakiem pozostaje, żc wszystkie jego obszerniejsze rozprawy «»posługiwał się w sposób instrumentalny, nie roszcząc pretensji czy urobi* /wiiuni tu krótkie felietony, recenzje, artykuły — st| w przytiaczujeji do tworzeniu własnego systemu. Nic odpowiudułu mu też rola infor-'' części kompozycją jeśli nic cytatów, to przynajmniej parafrazą lyćmutora o najnowszych osiągnięciach filozofii i nauk przyrodniczych Żalem kompilator? I na to określenie nic można przystać, Wpratąw Niemczech, zależało mu nutomiust na sprawdzeniu ich użyteczności mc/wykłą trudność nastręcza przeprowadzenie linii dcmarkacyna polskim gruncie, Najdobitniej poświadcza to jedna z tez drugiego między oryginalni) myślą Mochnackiego u zapożyczeniami od auierozdziału, która brzmi; „Zastosowanie do rzeczy polskich teorii «uznu-obcych i rodzimych, to jednak i z tym w ostatnim czasie uporal{nia><“,
badacze, ” Pamiętajmy, że filozofowie i pisarze, na których się powołyi Postawu tuku /układała ścisły związek literatury, zwłaszcza krytyki powodowani słuszni) skromnością, również nic mieli przckonani|litcrack^j* 1 filozofią. Krytyka pod nuporem filozofii romantycznej po* do oryginalności idei. myśli, spostrzeżeń przez siebie przedstawiinjczęła ulegać gruntownym przeobrażeniom, jeśli chodzi o jej rolę i za-jak chociażby Jean Paul (Richter) piszący, że „w tej epoce zadrukowi dania. Mówiąc w wielkim skrócie, przeszła drogę od filologii do antro-go papieru, kiedy biurko słoi tak blisko biblioteki4*, człowiek „nienP0'”#1'- Mm<i na początku lut osiemdziesiątych XVIII wieku I. Krusi* ,,M myil okrcMió clowem -mojn--.'* I Jeizcze jedno. Mochnacki,1'11' P‘,d krytyki rozumiał „uwa,ne I roztropni roztmpenic
|daje zdanie44,17 Jakże duleko odbiegł Mochnacki w swoim dziele od tu* kiego rozumieniu zadań krytyki! Konsekwencją definicji podanej przez Księciu Poetów była minimalizacju postępowań badawczych krytyka, wykluc/ująca wszelkie twórcze ambicje oruz indywidualne podejście do utworu artystycznego. Krytyku filologic/.nu odd/ielułu dzieło od twórcy
wiciu innych zdnlnnłci mini wielki talent do języków, czytał HPĘ 1 d/lcl Pnc/ klArc ro7Um ‘'Niecony uprawledliwe o nich
M Hny lako t/umact. W. Studia / szkli6 literackie Warszawa 1913, i, II, i, 2)0.
14 Sikała krytyków, W; jw,,», 135,
“ Np K K//camYi-Oj»k, Maurycy Mochnacki Program kulturalny I mylih “— ctnollieratka, Warszawa 1975, Zoh. też, Wikatówkl bibliograficzne, 11 (;l Krasicki, Zbiór poirzebnleluych wlutlomoklponąilklm ulfubtiu uhtonych, Wur-
M yotuhule der Aeilhellk, l eip/ig 1923, », 13, Cyt. /a: K, Krzemień Oj»k, 1 s/»iwa 1130,1, 152,
II
1231