potrzebie naszej służyły. Natura jest otwartą księgą mającą za naszych czasów więcej miłośników niż czytelników. Za odstąpieniem od przyrodzenia wygasł instynkt z wszystkimi swymi cudownymi przymiotami; słabnie władza, niegdyś tak dzielna, przeczuwania, przenikania 'natury i zgadywania jej nawet zamiarów, jej trybu postępowania. Znikły cudowne dary wielu ludzi; szukać ich teraz potrzeba za granicą teraźniejszej kultury, między dzikimi albo w stanie niezleczonej jakiejś niemocy. Dzisiejsza cywilizacja coraz usilniej, pod czczym pozorem mistycyzmu i zabobonów, zaciera, zatarła wszystkie wrodzone zdolności pojmowania natury bez doświadczeń i sztucznych aparatów, toż rozkazywania jej najmocniejszym silom samym chceniem lub uskramiania takowych niechceniem: Owe pierwotne związki ludzi z naturą zastępuje teraz nauka, która, jakosiępóźniej przekonamy, nauką nie jest. Nauka, umiejętność — wielkie słowo]/ Życie w ogóle wszystkich razem stworzeń zaczyna powoli ustawać. A pole naszych empirycznych wiadomości jest na kształt ogrodu zasianego pożytecznymi warzywami 1; piękniejsze, spanialsze kwiaty w tym kuchennym ogrodzie zdają się być spod obcego nieba przeniesione i w roślinnej hodowane cieplicy. Licho się też krzewią.2
Bądź co bądź wszystko to mnie utwierdza w rozumieniu, że'natura przez stopnie pośrednie przechodzi od martwej materii, od pierwotnych kształtów do pojęcia. Czyli innymi słowy: od punktu, na
cjentki; czynił ją potem wielomowną, niespokojną, przy C2 mówiła — zimno rozpostarło się w jej całym ciele. Magnes wz^.' cze i gwałtowne sprawował zatrząśnienia, — „Kamień ten 3 jasnowidzącej — czyni mnie chromą, ale wesołą." — Ze wszysij' talów platyna najsilniejszy wpływ na nią wywierała. Równy moi? zyczny skutek sprawiały rośliny. Wawrzyn (bacca lauri) wpr? w sen magnetyczny. Usypiała za każdym dotknieniem laurowej1 j albo listka. Rośliny jadowite, blisko niej położone, sprawiały otkj mdłości. Szczególniejszy skutek, jaki u wszystkich jasnowidzący wrzyn sprawia, czyż nie tłumaczy przyczyny, dlaczego niegdyś ciele delfickim M wieszczka laurowe potrząsała drzewo i laurowej składała na trójnogu przed rozstrzygnieniem czynionych sobie zap1 Dlaczegóż teraz kamienie na ludzi zdrowych nie działają w ten sj Dlaczego stan słabości, zwanej jasnowidztwem, wznawia te, jak się! rozerwane tylko stosunki natury anorganicznej z człowiekiem? (V rła się ta własność początkowa kamieni i metalów? Czy też jjk podpadliśmy takiej zmianie we względzie naszej natury fizycznej^ nej, że teraz tylko najstraszliwsze trucizny roślinne i mineralnej na nas mogą? To jest dopiero za dotknieniem i przyłożeniem docią A gdzież się moc słowa podziała, którą — jak niosą starożytnej nia — tym niemym rozkazywaliśmy istotom? — Gdzież się podziać pierwotna dzielność woli ludzkiej, którą niegdyś i bez mowy, bezdźfc podbijaliśmy pod posłuszeństwo swoje najpotężniejsze moce w nati Tak zaiste: przeciąg między nami a ludźmi starego wieku bardzo1 Jakżeśmy go przeminęli? Na to niechaj historia odpowie/Powinnośń głosu oznajmić słowo myśli naszej, ale ten głos utracił dawną siłę; m1 mdlała i słowo przestało być cudotwome. Ten sam Kernerczynią względu uwagę, że, coraz bardziej odstępując od natury, wyszliśmyi winowactwa. jakie niegdyś łączyło ściślejszym związkiem człowieku nymi jestestwami organicznymi i nieorganicznymi. Powiada on, żc; magnetyzm te rozerwane związki znowu się u pewnych osób odrah I w rzeczy samej ku temu przyszło, że te osoby więcej widzą ii niżeli my na jawie w zupełności sił i najczerstwiejszego zdrowia. Żel rozrządzamy siłami przyrodzenia, że stąd tak wielką gospodarską koc odnosimy, nic to nas nie zbliżyło do natury. Owszem, zdaje się,jakobf mocniej przeciwko nam się obwarowała i tym trudniejsze, a prawic przełamane stawiała przeszkody, że tak chciwie swoje ku niej ręce2 gamy. że tak usilnie i gorąco pragniemy zniewolić to musem, tof<^ wszystkie jej własności, biegi, misterstwa, praktyki, aby tylko do«^
54
55
Wyrażenie Steffensa. [Heinrich StclTens (1773-1845) — norweski filozof przyrody, piszący w języku niemieckim, bliski Schellingowi. Mochnacki znal prawdopodobnie główne jego dzieło Beitrage zur inneren Naiurgeschichie der Erde, Frcibcrg 1801.]
Wzmiankę o Jasnowidzącej z Preworst uczyniłem był w „Kurierze Polskim" (Nr 216 [R. 1830]); z tego powodu nadmieniam: że pewien doktor filozofii, wydawca .Pamiętnika Umiejętności i Literatury", umieścił w swym piśmie artykuł o tej Jasnowidzącej z dziennika francuskiego „Revue Encyclopćdiąue". Artykuł, w którym się cala czczość maluje, niewielu już w zastępie swoim stronników liczącej francuszczyzny osiemnastego wieku. .Kurier Polski" w roku bieżącym zarzucał uczonemu spomnionego „Pamiętnika" wydawcy horrorem meditalionis. Zacny filozof nic wyszedł jeszcze z tego obwinienia. Iści się to na obecnym przykładzie. Z mojej strony muszę go tu obłożyć cięższym jeszcze zarzutem, cale nie przypadającym do miary z szumnym tytułem wydawanego przezeń pisma, które nazwał „Pamiętnikiem Umiejętności i Literatury". Muszę bowiem powiedzieć, że ■zacny doktor ma horrorem scienliaeW Co jest rzeczą daleko boleśniejszą. Godziloż się mu w teraźniejszym stanie wiadomości pod względem magnetyzmu przełożyć tak ile pomyślany, tak źle napisany artykuł i częstować nim swoich czytelników? Toż własnym dowcipowaniem. dalekim od filozofii, której jest doktorem, podszywać się pod cudzy plaski Eojwęibek? Godziloż się mu nie wiedzieć tego: że dziennik „Revue Encyclopćdiąue". choć bogaty w rozliczne wiadomości, przez samych jednak światlejszych Francuzów odwołany został za' rozmnożyciela i patrona wszystkich opinii tchnących obskurantyzmem pod względem