prawdzie ducha i istoty bytu naszego, cenić potrzeba uł jętności i czynione starania ludzi uczonych ku ich Wyki \ jętność nie jest rzeczą pamięci, ale największą jest spraJ!*S
i ledwo nic poetyckiej inspiracji
V|ii
Z drugiej strony trudno nie przyznać: żeby dowcipne stosowanie nauk, obcym na cudzej niwie doskonalonych do polskiego przemysłu, który rząd tak usilnie wspiera, nie iS
I
_______ st sprawa i J
wiać ważnych korzyści dla kraju. Nic nadto pewniejszego \ przyznać potrzeba, przez samą sumienność loiczną i c z n ą (niechaj mi wolno będzie wyrazić się tym może prawdziwym wysłowieniem), jakiej ściśle przestrzegać po\vj3 z położonych zasad rozumuje, że wyłączny ów wzgląd, któJj czas rozciągaliśmy (mówię tu o ogóle) na samą nieledwie gospodarską użyteczność nauk przyrodzonych, ubliża ich gj ś c i. Daleko zacniejsza istota prawdziwej nauki, jako i prawdy1 kności w sztuce, przeznaczenie, cel, zawód rzetelnych umiJ daleko wznioślejsze i wspanialsze. lUważajmy np. medycy^, wielka użyteczność tej nauki! A jednak praktyka lekarska, choću niesie ulgę zwątlonemu zdrowiu bliźnich swoich, nie jest — *1 ostatecznym kresem jego umiejętności. Głównym jej zadaniem wiek; a człowiek jest zebranie w treść i niejako suma wszystkiego, turze. Słusznie przeto medycynę położyć by można na nych nauk przyrodzonych. Pojąć życie i śmierć, a raczej;, strzygnąć zagadkę życia i daleko zawilszą, mniej dla nas dostępną^ kę skonu, otoż powołanie i główny zawód filozoficznegoleU Z tych założeń wywija się pasmo jego wielkiej nauki. Historyczny jomość rozlicznych niemocy i środków leczenia, botanika, anaia itd. stanowią tylko składowe części i niejako są jej materiałami. -1 źmiemy inny przykład. Matematyka, kałkuł66 i głębokie rachunki,!? wadzone do umiejętości przyrodzonych, czyż nie zdają się na ba czasowania67 i spadkowania68 w gramatyce? Albo| nerałbasu69 w teorii kompozycji muzykalnej? Przypuśćmy, że W nauczywszy się wszystkich koniugacji i deklinacji obeąl umarłej mowy, zechce, nic więcej nie umiejąc, czytać natychn dzieła, poemata w tym języku. I jednego słowa nie zrozumie, niej piero okresów rozciąglejszych, zawilszych toków, sztucznie H canych wyrazów itd. A przecie nie jednemu zdawało się matem
wi. że zrozumiał styl i wysoką poezją natury! Jest duch w mowie ludzkiej; jest duch w muzyce, jest w przyrodzeniu. A tylko duchem do ducha przeniknąć można — tylko umiejętnością ducha, filozofią! — Inny jeszcze przykład wspiera zdanie moje. Nie dlatego zapewne uczymy się astronomii, żebyśmy po morzu bezpiecznie pływali (lubo ta nauka bardzo potrzebna żeglarzowi), ale żebyśmy poznawszy porządek tych gwiązd na niebie, ich biegi i obroty, toż układ ledwie nie całego świata, wznieśli się ku Temu, który to wszystko z niczego stworzył! Harmonia niebieskich sfer — duch astralny — gwiaździste idee: taki może ostatni kres astronomii, najspa nialszej ze wszystkich umiejętności. Powiedziano o nauce człowieka że jest wielkie nic. Lecz za spojrzeniem w niebo i uważając to czego nie wiemy, sprawiedliwiej rzec by można, że to bardzo ma łe i maleńkie nic. Gdy to wszystko razem ściślej roztrząśniemy wziąwszy pod rozwagę te światy światów i te drogi mleczne, i te ogro my ogromów, pytam się: czyliż i po takiej próbie naszych zmysłów i ro ziimu trwać będziemy w zuchwałym uprzedzeniu, jakoby człowiek zdołał odgadnąć tajemnicę natury na drodze tych postrzeżeń ulotnych tych krótkich doświadczeń, z których powstała jego wczorajsza i one-nauka, które codziennie prawie jej postać odmieniają, a które on zapewne w podniosłości swego serca nazwał umiejętnością przyrodzenia? Obserwacje z czterech tysięcy lat, zebrane w jednę całość, przekonały zaledwie astronomów, że ten ich punkt nieruchomy, to słońce Kopernika i Herszla70, razem z całym systemem słonecznym, razem ze wszystkimi gwiazdami, które oni stałymi zowią, poruszają się nie znanym nam obiegiem i dążą w nieznane strony!.! A zatem są systemata systematów, kołowroty kołowrotów! Są zapewne inne słońca, które może po milionie lat następnych postrzeżeń i rachunków iazwiemy nieruchomymi, a których nieruchomość w okresie §Óźniejszych jeszcze wieków znowu pokaże się wątpliwa. Kiedyż na koniec doprowadzi nas ta astronomia do punktu rzeczywiście nieru Kornego, dó prawdziwego słońca wszystkich razem światów w powsze chnym systemie natury? — Czyż z tego jednego przykładu jawnie, jai nie się nie pokazuje, że droga doświadczeń i obserwacji jest nie Kończona? I że tym sposobem nigdy nie osiągniemy zamierzonego celu Co skoro jest rzeczą niewątpliwą, któż weźmie za złe niektórym natura listom, że odrzuciwszy te pozory, te świadectwa i omamienie zmysłów f duchu swoim szukają- innego środka pojęcia przyrodzenia? A na wet, żę ku temu celowi wyzywają i niejako powabiają na harc twórczy
84
85