w
L
TENDENCJA DO PR2M8ADY
LI
nie prawdopodobniejszą listę strat (12 osób) nlżj, (1500).
Jeśli chodzi o przedstawienie innych wypady i przebiegu całej kampanii duńskiej, to wspominaliśm już, dlaczego Pasek wyraźnie przesadza sukcesy |0 laków i w piękniejszych barwach maluje zachowanie się dywizji Czarnieckiego.
Opis późniejszej wojny moskiewskiej^ mimo że i tu. taj Pasek wyolbrzymia powodzenie Polaków, i myli pewne szczegóły, w gruncie rzeczy jest dość wierny, Podobnie ma się sprawa i przy opisie takich wypadków, jak bitwa pod Mątwami, elekcja Michała Kory-buta oraz konfederacja gołąbska.
Na ogół można stwierdzić jedno. Pasek pisze z wyraźną tendencją przedstawienia w jak najkorzystniejszym świetle czynów wojsk polskich i w związku z tym wyolbrzymia jego sukcesy, przemilcza niepowodzenia, równocześnie jednak kreśli dość wiernie szereg szczegółów i dość wiernie oddaje nastrój tych, którzy te wypadki przeżywali.
W. jednej zwłaszcza dziedzinie odznacza się Pasek dobrą, powiedzielibyśmy, zawodową pamięcią, mianowicie przy podawaniu wiadomości o poszczególnych chorągwiach oraz przynależności do nich różnych jednostek. Na wiadomościach Paska w tej dziedzinie można po większej części polegać, pamiętając jedynie o tym, że i tu występuje tendencja autora dó większej czy mniejszej przesady. Niech wystarczy jeden przykład. Pod rokiem 1660 opowiada Pasek o dwóch rów-i ńocześnie zmarłych wojskowych, którzy uprzednio raz
DOWCIPNE ANEGDOTY
już »haniebnie posieczenk byli bliscy śmierci. Otóż co do jednego z nich udało nam się stwierdzić, że rzeczywiście ciężko ranny otrzymał — zgodnie z tym, co podaje Pasbk — specjalną gratyfikację od króla, z tą jedną różnicą, że nie dostał, jak twierdzi Pasek, 600 złp tylko 120 złp.
Co się tyczy wyraźnej skłonności Paska, do prze; sady, trzeba pamlęfacTjeszcze o jednym. Pasek chętnie "wyolbrzymia poszczególne rzeczy, niejednokrotnie zmienia lekko przebieg wypadków, by opowieść wydala się dowcipniejszą, niemniej jednak wydaje mi się, że nigdyrile podaje rzeczy całkowicie zmyślonych. Dla przykładu przypomnę tu opowieść Paska o czło-wieku-niedźwiedziu,. który rzucił w twarz królowej oślinioną gruszkę. Wydawałoby się na pierwszy rzut oka, że opowieść jest zmyślona przez Paska od początku do końca. Tymczasem we wspomnieniach pewnego francuskiego szlachcica, przebywającego na dworze Jana Kazimierza, jest wyraźna wzmianka o hodowanym na dworze królewskim osobniku, który zarówno ze względu na swe owłosienie, jak i rozwój umysłowy przypominał zwierzę. Pasek mógł przebywając również na dworze króla widzieć tego osobnika, a ponieważ nie lubił królowej, dokómponował resztę. Podobnie ma się rzecz z wspaniałą, anegdotą o Sułkowskiej przeklinającej króla w czasie rokoszu Lubomirskiego. Znowu rzecz sama wydaje się dość nieprawdopodobną. Tymczasem pokazuje się, że wypadek taki albo rzeczywiście miał miejsce, albo też był powtórzeniem powszechnie znanej anegdoty, skoro ją
4*