Przypuszczam, że Rockefellera niezmiernie zadowoliło odkrycie, że jego ostateczna ocena była zgodna z intencjami twórców rzeźby. Przypis do wcześniejszej listy - do listy dzieł ostatecznie wybranych na wystawę - informuje bowiem, że Muzeum Sztuki w Baltimore pragnie „upublicznić fakt, że autentyczność figurki Fanti w zbiorach muzeum została podważona”. I rzeczywiście, Do ran Ross twierdzi. ie dzieło to jest niemal z pewnością wyrobem współczesnym wykonanym » moim rodzinnym mieście Kumasi w warsztacie niejakiego Francisa A kwasi, który .„specjalizuje się w produkcji rzeźb tradycyjnych na potrzeby międzynarodowego rynku. Wiele prac z tego warsztatu znajduje się obecnie w muzeach na Zachodzie. a ich pochodzenie zostało potwierdzone przez CoIe’a i Rossa (tak, tego samego Dorana Rossa) w ich klasycznym katalogu «Sztuka Ghany»” (P., s. 29).
Z drugiej strony, trudno przewidzieć, co sprawiłoby satysfakcję osobie, która następująco uzasadnia wybór na wystawę innego przedmiotu, tym razem maski-hełmu ludu Senufo: „Muszę przyznać, że wybrałem akurat tę maskę, ponieważ posiadam ją w swojej kolekcji. Podarował mi ją Prezydent Wybrzeża Kości Słoniowej Houphouet-Boigny” (P., s. 143), lub która czyni następujące uwagi „dotyczące rynku sztuki afrykańskiej”:
najlepsze dzieła uzyskują bardzo wysokie ceny. Gorsze pod względem jakości dzieła w zasadzie nie drożeją. Jest to znakomity powód, żeby wybierać prace dobre. Mają one szansę zyskać na wartości.
Na sztukę afrykańska patrzę jako na przedmioty, które dobrze by wyglądał) w domu lub biurze [...] Nie twierdzę, że pasuje koniecznie do wszystkiego - choć te najlepsze dzieła na pewno tak. Myślę natomiast, że sztuka ta pasuje bardzo dobrze do współczesnej architektury [P., s. 131].
Jest coś zdumiewająco bezpretensjonalnego w łatwości, z jaką Rockefeller porusza się pomiędzy kwestiami finansowymi, estetycznymi i użytkowymi. Z wypowiedzi tych wyłania się mikrokosmos miejsca, które afrykańskość zajmuje we współczesnej - czyli z pewnością ponowoczesnej - Ameryce.
Zacytowałem obszernie Rockefellera nie dlatego, aby przypomnieć znany fakt, że to, co nazywamy wartością „estetyczną”, jest istotnie powiązane z wartością rynkową, ani też dlatego, by stwierdzić, że wiedzą o tym dobrze gracze na rynku sztuki. Chcę natomiast wyraźnie podkreślić, że Davidowi Rockefellerowi wołno powiedzieć wszystko, co tylko zechce o sztuce Afryki, ponieważ jest on nabywcą i jest on w centrum, podczas gdy Lela Kouakou, który po prostu tworzy sztukę i żyje na peryferiach, jest biednym Afrykaninem, którego słowa stają się towarem na globalnym rynku1 2 - zarówno dla tych z nas, którzy stanowią publiczność muzeum, jak i dla kolekcjonerów sztuki ludu Baule, takich jak Rockefeller2. Dlatego więc przypominam, jakie to ważne, że sztuka afrykańska jest towarem.
Z kolei James Baldwin dokonał wyboru, który wprowadzi nas bezpośrednio w problematykę tematu. Jako jedyny spośród kuratorów wybrał on dzieło, które nie pasuje do szablonu Afryki, jaką znamy z wystawy „Prymitywizm”. Moim probierzem będzie dzieło ludu Joruba, którego nazwa wystawowa brzmi: .Mężczyzna z rowerem” (fig. 1). Oto co Baldwin powiedział o tej figurce:
To jest naprawdę coś. To dzieło musi być współczesne. Ten człowiek naprawdę jedzie do miasta! Całość jest bardzo elegancka i wiarygodna. Jego wyprawa może się okazać niemożliwa. On rzuca czemuś wyzwanie - lub też coś rzuciło wyzwanie jemu. Ten rower osadza go w bezpośredniej rzeczywistości. Najwyraźniej jest on bardzo dumnym i milczącym mężczyzną. Ubrany jest dość eklektycznie. Wszystko wydaje się niezbyt dobrze do niego pasować [P., s. 125].
Sposób, w jaki Baldwin odczytuje to dzieło, niewątpliwie pozostaje w zgodzie z, jego własnymi [...] kryteriami”. Jedynym kontekstem takiego odczytania jest wiedza, że rowery są nowością w Afryce i że dzieło to nie przypomina nic, co Baldwin pamięta z wizyt we wczesnym dzieciństwie w Schomburg Museum w Harlemie. Jego opis podważa argument Vogel, że tylko „prawdziwie rdzennemu” Afrykaninowi - wyłącznie temu, którego reakcja na dzieło byłaby dzisiaj, jak twierdzi, taka sama jak sto lat temu - należy odmówić prawa wyboru spośród
143
Zaznaczę w tym miejscu, przy pierwszym użyciu tego słowa, że nie podzielam rozpowszechnionej negatywnej oceny zjawiska urynkowienia; jego treść, w mojej opinii, należy oceniać tylko na podstawie konkretnych przypadków. Kobena Mercer (na przykład w „Black Hair/Style Pólitics”, „New Formations 3” [zima 1987]' 33-54) oraz inni sugestywnie skrytykowali tendencję w refleksji do odrzucenia formy rynkowej, jako że nader często wprowadza to na powrót odwieczną humanistyczną opozycję pomiędzy tym, co „autentyczne”, i tym, co „komercyjne”. Mercer bada, jakimi ścieżkami poruszały się grupy zmarginalizowane, używając komercyjnych wytworów
. w kulturowo nowatorski i ekspresyjny sposób.
Po tym, jak Vogel odmówiła Kouakou głosu, nie jest już zaskoczeniem, że jego własne komentarze okazują się zbitką niejednorodnych elementów. Przy bliższym oglądzie powstaje wrażenie, że nie ma jednego Lela Kouakou, z którym przeprowadzono wywiad tak jak z innymi kuratorami. W efekcie Kouakou staje się wymyśloną całością, co jest dosłownym przykładem na to, że „myM, a zwłaszcza „nasi” artyści są indywidualnymi osobowościami, podczas gdy „oni” i „ich” artyści są typami etnicznymi.