Rozdział 11
4/0
Ludzie w dużych miastach są mniej skorzy do pomocy nli mieszkańcy małych miejscowości. Wynika to nie z różnic w preferowanych wartościach, ale ze stresu związanego z życiem w wielkich aglomeracjach, który skłania ludzi do koncentrowania się na samych sobie.
miejskiego środowiska. Gdyby angażowanie sie w pomoc zależało od przekazanych dzieciom w toku ich wychowania wartości, wtedy nie lokalizacja nieszczęśliwego wypadku, ale miejsce urodzenia świadków decydowałoby o tym, czy ofierze zostanie udzielona pomoc. To założenie Steblay zweryfikowała w czasie swoich badań. Okazało sie, że gdy zaistnieje okazja do udzielenia człowiekowi pomocy, to dalszy rozwój wypadków zależy bardziej od tego, czy do incydentu dochodzi w mieście czy na wsi niż od tego, jacy ludzie znajdują sie na miejscu zdarzenia. W konkluzji możemy stwierdzić, że lepiej, gdyby twój wypadek rowerowy zdarzył sie na wsi, nawet jeśli jego świadkiem miałby być tylko typowy mieszczuch, niż gdyby przytrafił sie w Nowym Jorku, chociaż na miejscu byłby obecny prawdziwy farmer. Krzątanina i pośpiech w miastach sprawiają, że nawet życzliwi i serdeczni ludzie zamykają sie w sobie i stają sie bardziej nieczuli na innych.
Czy pamiętasz Kitty Gcnovese? Poznaliśmy właśnie jedną z przyczyn, która sprawiła, że sasiedzi pozostali głusi na jej błagania o pomoc. Do morderstwa doszło w Nowym Jorku — jednym z najbardziej zaludnionych miejsc na święcie. Może owi sąsiedzi doświadczali takiego nadmiaru dostarczanej przez miasto stymulacji, że krzyk Genovese był kolejnym zbagatelizowanym elementem codziennego zgiełku. To prawda, że mieszkańcy miast są mnic?j chętni do pomocy, ale nie może to stanowić jedynego powodu całkowitej obojętności wobec morderstwa, które rozegrało sie pod ich oknami. Rozpaczliwe krzyki ofiary musiały wybić się ponad dżwlek samochodowych klaksonów i turkot śmieciarek. Notowano jednak wypadki, gdy także w małych miastach ignorowano błagania o ratunek. W Greenbelt, w Maryland, liczącym 16 000 mieszkańców, kobieta została zgwałcona przed mieszkaniem swojego sąsiada.