29
Lata 1919-1989
dzić z posługą księża, głównie kapelani wojskowi. Z drugiej strony, osadzeni pozbawiani byli konsekwentnie przedmiotów kultu religijnego, a posługi indywidualne ograniczono prawie do minimum. Utrudnienia związane z dostępem do duchownego w więzieniu K. Bedyński** tłumaczy wymianą przedwojennej kadry penitencjarnej na funkcjonariuszy uległych wobec nowej antyreligijnej władzy.
Niemałe nadzieje na realizację swobód religijnych w więzieniach odżyły wraz z podpisanym 14 kwietnia 1950 r. porozumieniem zawartym pomię-dzyRządem a EpiskopaterrTTólski. Zapisano w nim, że „w więzieniach karnych opiekę religijną będą sprawowali kapelani powołani przez odpowiednie władze na wniosek ordynariusza”. Niebezpieczeństwo polegało na tym, że to urzędy bezpieczeństwa wskazywały naczelnikowi kandydata, z którym powinien podpisać stosowną umowę. W ten sposób urzędnicy szczebla wojewódzkiego dokonywali obsady, mimo formalnego zapisu o inicjatywie biskupiej. Samo porozumienie, zamiast jednać administrację z duchownymi, wprowadziło wiele podziałów. Mimo formalnej zgody na spowiedź więźniów, niewielu z niej korzystało, obawiając się mistyfikacji i „przebierańców”59.
Formami opieki duszpasterskiej były niedzielne i świąteczne nabożeństwa, kazania, spowiedź i komunia św. Prawo do uczestnictwa w nabożeństwach ograniczono jednak do więźniów zatrudnionych i pozbawiono go osadzonych w celach izolacyjnych. Władze państwowe zobowiązały kapelanów do respektowania zarządzeń wewnętrznych dotyczących bezpieczeństwa i konieczności zachowania tajemnicy państwowej i służbowej oraz do wykonania założeń porozumienia. Jednocześnie Departament Więziennictwa pozostawał nieufny wobec poczynań duchownych na terenie zakładów, opierając swoje założenia na idei laicyzacji życia społecznego w więzieniu. FormąJnwigilacji politycznej była obecność pracownika pionu politycznego w czasie odprawianych nabożeństw.
W pierwszej połowie lat pięćdziesiątych zdarzały się przypadki zachowań personelu więziennego świadczące o szacunku dla osób duchownych. Wprowadzało to w niemałe zakłopotanie ich przełożonych służbowych i pozostawało w jawnej sprzeczności z antyreligijną postawą głoszoną drogą oficjalną60.
58 K. Bedyński, dz. cyt, s. 71.
59 Należy pamiętać o rozwijającym się wówczas ruchu tzw. księży patriotów funkcjonujących na usługach władzy państwowej działających przy Zarządzie Głównym ZBOWiD. Szerzej na ten temat pisze J. Żaryn, „Kościół w PRL”, Warszawa 2001.
60 Naczelnik więzienia w Raciborzu w sprawozdaniu z nabożeństwa z 1951 r. pisał: „na widok kapelana funkcjonariusze tutejszego więzienia oddają jemu należny honor, a nie uwidaczniają swojej antypatii do kleru”.