19
18
19
18
»W kwiecie wieku, — czytamy w jego notajL pamiętnikowych — pełen życia, zapału, nadziei jWełl w łości, pływałem, że się tak wyrażę, w atmosfj życia i miłości. Na niczem mi nie zbywało, nafl; na miłości kobiet«.
h w Warszawie. W programie Rocznika, który przesyłali Bohdanowi (z datą 26 lipca st. st. 1826 r.), ph> wymienione trzy działy: 1) literatury polskiej, 2) poezji i 3) literatury zagranicznej, a w dziale dru-
XT . . . , , , , *m figurował daleki leszcze od ukończenia, ale już
Najkorzystniej pod względem umysłowym ni . „ . ... ,. ____ r . , . ,
,, . i, v 8 ^ „ f ,. Vzpoczelv Zamek Kaniowski, poema w 6 pieśniach.
oddziaływać na Goszczyńskiego Grabowski, ktf7an;iar wvdawania rocznika literackiego, z taką zanim zabrał go do siebie, do Aleksandrówki, ^djetV p. zez trzech Ukraińców, rozchwiał
wiedzał kolegów w Leszczynówce i bawił tam^ prędko dla wielu przyczynrnajwięcej zaś dla-kiedy po kilka tygodni. Znalazłszy się razem, jeg0 praktyczne wykonanie poruczano Za-
oni, jak powiada Goszczyński, »w atmosferze liisjdemu, który do podobnej roli nie miał najmniej-rackiej, jedynej niezawodnie podówczas na lkiuvc(, kwalifikacyj. Ale po rozchwianiu się tego za-nie«. A o Grabowskim dodaje: »W naszej troijart| Krechowiecki i Grabowski postanowili ukoń-on miał najwięcej życia literackiego, świadomAony już w roku następnym w Aleksandrówce poe-literatury i widzenia głębokiego w przedmiotach|at Goszczyńskiego wydać osobno, własnym ko-teraturv«. W rozmowach swoich rozstrząsając wszjftem. Ułożono się z Glucksbergiem, że za 130 rs. kie ważniejsze sprawy literackie, wszystkie hnbije im 500 egzemplarzy poematu, wrvdaniem zaś żące zagadnienia i potrzeby literatur)' ojczysffiial zająć się inny kolega bumański przebywający zwracali się ciągle myślą do czwartego, daleko ft Warszawie, Józef Chrząszczewski. 1 latem l828_r., sem od nich rzuconego kolegi, Bohdana ZaleskicjSłaśnie wtedy, gdy Grabowski i Goszczyński (ten i listownie przesyłali mu swoje uwagi. Zaleski rastatni ciągle jeszcze kryjący się pod cudzem na-cił był kiedyś, zapewne w czasie osobistego styŁgyiskiem) przybyli na krótki czas do Warszawy, nia się w Warszawie z Grabowskim i Krechowifffiazał się na horyzoncie stołecznym Zamek Ka-kim, myśl wydawania Rocznika literackiego, IwoiikW, i wywarł niemałe wrażenie, znajdując z jed-ryby był wyrazem nowego ducha, nowych potnfej® strony zapalonych wielbicieli, z drugiej złośli-literatury polskiej. Otóż trzej Ukraińcy, przeh\4i'ch krytyków. Dmochowski Salezy, który, choć jący w Leszczynówce, podejmowali teraz nivśl jepłody wiekiem, był duchem o wiele bliższy klasy -z zapałem, układali plan wydawnictwa, przvgoVm n'^ romantykom, po ukazaniu się. Zamku Ka-wywali materjał do pierwszego rocznika i *Pochlebuej o nim krytyki Mochnackiego,
gorąco Bohdana, ażeby ich wspomagał swoją pyc'* w obieg wierszyk, w którym były takie dwie ią i stał się ich zastępcą w sprawach wy<l;iwV°*'