Polska zgwałcona
Morawski poparł mnie tym razem. W rezultacie tego Rosja przedstawił* ledn*
,wych rzadkich kontrpropozycji. Domagała się mianowicie dwanafc ie mlilonó* Km polskiego węgla rocznie przez cały okres okupacji Niemiec przez \rmię Czerwona. Oznaczało to w praktyce cały nasz eksport zagraniczny. Mołotow nalegał na czątku, aby Rosja nie musiała płacić za fen węgiel. Po dłuższej Jednak dyskusji /gf> dzono się, te Rosja zapłaci przynajmniej koszt wydobycia tj. około pięć do ntit tu dolarów za tonę.
Już po podpisaniu tej umowy, Osóbka-Morawski dowiedział się, że Minc pozwolił Rosjanom wstawić dodatkową klauzulę, która obcięła zapłatę do Jednego dolara I dwudziestu pięciu centów. (W tym czasie Dania i Szwecja ofiarowały nam (iwana ścic dolarów za tonę - co miało być później podniesione do szesnastu.) Zaatakowałem ten rabunek, za co grupa lubelska oskarżyła mnie o chęć zerwania stosunków sowiecko-polskich. Przypomniałem im, że Szwecja chciała nam dać i00 milionów koron, Jako przedpłatę za węgiel. I że mogliśmy dostać za to środki transportowe, żywność, narzędzia i sprzęt elektryczny, tak bardzo nam potrzebne do odbudowy gospodarczej krąju. Inne kraje złożyły równie atrakcyjne oferty. Powiedziałem im również, że zgodziliśmy się płacić Rosji - która w rzeczywistości powinna płacić nam za najechanie naszych ziem jako sprzymierzeniec Hitlera - ekwiwalent ponad j 100 milionów dolarów rocznie. Minc zaszydził ze mnie. „Zapomniał pan Jak dużo I Rosja zrobiła dla nas, Jak oswobodziła nas 1 pomogła nam".
„Pomogła nam", krzyknąłem. „Gdyby Hitler nie zaatakował jej, byłaby dotąd wro-I #em naszym i naszych aliantów". Nie przydało się to jednak na nic. Sprawa była I załatwiona.
Mołotow nie skończył z nami Jeszcze. Wezwał nas do siebie Jeszcze raz. „Musimy zrobić coś w sprawie granic", powiedział jakby od niechcenia. „Będzie to zwykła formalność. Wszystkie zagadnienia zostały Już załatwione. Pozostąje nam wy-I rażenie zgody na linię graniczną w Prusach Wschodnich".
Przerwałem mu. „Co ma pan na myśli przez «tylko formalność*". Zezłościło go to.
„Wie pan doskonale o czym ja mówię", ofuknął mnie. „Zgodziliśmy się na tę linię graniczną i na kierunek tej linii w południowym sektorze frontu i podpisaliśmy to, w dniu 25 lipca 1944. Osóbka-Morawski jest tu obecny. Może to potwierdzić. On to podpisał”.
Mołotow mówił o koncesjach, które Rosja wymusiła na swoich agentach lubelskich. Stało się to jeszcze przed zapewnieniem, które Stalin mi dał w czasie mojej pierwszej wizyty odnośnie wyrównania na ziemiach zachodnich. Zdając sobie teraz sprawę z Jeszcze jednej zdrady, poprosiłem Osóbkę-Morawskiego, choć z ciężkim sercem, aby mi pokazał mapę, która wskazałaby rozmiar tego zdradzieckiego ustępstwa.
„Zapomniałem Ją przynieść", wymamrotał.
Mołotow był oczywiście przygotowany na to. Pokazał mi mapę i podpisane porozumienie. Wielka Trójka oddała Rosji w Poczdamie Królewiec i część wybrzeża w tym rejonie, ale linia, na którą wyraził zgodę Osóbka-Morawski dała więcej ziemi na północy. Zgodzono się w Poczdamie, że Rosja zajmie Lwów i okolicę naokoło niego. Ale przecież Linia Curzona nie biegła nigdy aż tak daleko na południe jak Lwów. Teraz była poszerzona w taki sposób, że obejmowała nie tylko Lwów, ale wcinała się ostro w stronę Czechosłowacji poza Sianki i Użok. Straciliśmy w ten sposób kilka wartościowych rafinerii ropy naftowej, ważny węzeł kolejowy, miasto Chyrów i wiele Innych posiadłości - a wszystko za pociągnięciem służalczego