LXIV INDYWIDUALNOŚĆ, HISTORIA
trzeb uje zatem dopełnienia (Tłumacz Słowa mówił o przyszłym zespoleniu cech Heliona i Helois, siły i piękna); wartości, uosobione w postaci Zamoyskiego, nie zostały odrzucone. W ostatnich zdaniach zachowanej części dramatu Zborowski przyzywa przeciwnika, uznaje jego wielkość. Można widzieć tu zapowiedź syntezy anarchii i prawa (jakby w tych dwu indywidualnościach ucieleśnionych), ducha i formy, mocy i intelektu. A i wizja historii stanie się bardziej złożona: składa się na nią wolność i konieczność, droga rozwoju przez ofiarę i cierpienie jest drogą szatańską, prowadzi przez gwałt, krew i zło, jest tu konflikt wartości nieustający. Są bowiem nowe zasady moralności genezyjskiej, ale i tradycyjny system etyczny nie wydaje się odrzucony; jest piękno doskonałych kształtów przyszłości, ale i spraw, i rzeczy odchodzących w przeszłość. Obok Zborowskiego — Zamoyski. Dramat pozostał nieukończony, można się tylko domyślać, jaki miał tu być ostateczny kształt indywidualności wiodącej. Miała być ukazana w pełni w Królu-Duchu.
tl
„Król-Duch”. Genezis z Ducha była opowieścią o dziejach natury, Król-Duch miał analogicznie dać syntezę historii ludzkości. I Rapsod I jakoś ją ukazuje,* duch jest w nim jeszcze jakby ponadnarodowy, idzie przez dzieje dźwigając odpowiedzialność za cały rodzaj ludzki. Jest duchem ogromnym i rozdartym wewnętrznie, łączy w sobie w tragicznym zespoleniu pierwiastek szatański i Chrystusowy, jest katem i kimś najbardziej cierpiącym. Ma najwyższą świadomość — więc i władzę absolutną nad ludźmi. Znaczy to , że nie tylko może, lecz i musi ingerować w sprawy innych, że w imię postępu moralnego winien wydawać wyroki i nawet sam je wykonywać, by tym więcej cierpieć. Przykładem są w tekście makabryczne obrazy męczarni, na jakie wydaje własną matkę i jakie własnoręcznie zadaje staremu lirnikowi. To znak tragizmu istnienia — obcy ludziom przeciętnym, przeżywany
tylko przez indywidualności wybrane, więcej nawet: nad-indywidua, siłą ducha wyniesione przed innych.
Fascynujący jest w tym dziele sposób przedstawienia Króla-Ducha, obrazowania poetyckiego. W liryce mistycznej
— o czym wspominałam — Słowacki w swoisty sposób wiązał sferę ziemską i nadzmysłową, ukazując zjawiska do obu tych sfer jednocześnie przynależne. W Królu-Duchu jest jeszcze inaczej: bohater w chwilach największego natężenia woli zyskuje wymiar kosmiczny, zostaje wtopiony w gwiazdy, komety i księżyce, odnajduje się w kosmicznych żywiołach
— ale jednocześnie jest i działa na ziemi. To osobliwe „ukosmicznienie" dokonuje się jakby w jednym błysku, w którym duch zyskuje świadomość — i wraz z nią wolę kreacyjną.
I wtedy, obdarzony potęgą nadludzką, może kierować losem świata, niszczyć stare i tworzyć nowe kształty społeczeństw j praw.
W dalszych, nie opublikowanych przez Słowackiego rapsodach poematu zmienia się perspektywa: Król-Duch przebiega historię Polski i Rusi, wciela się we władców, od księcia Mieczysława po Bolesława Śmiałego1. Z próby ujrzenia w legendarnej historii „Sławian" pochodu ducha wiodącego wynika odczytanie obrazu dziejów dość monotonne: okresy pokoju i dostatku przerywane kolejnymi przebudzeniami świadomości ducha, który sprowadza wówczas „uleczające" kataklizmy — bo tak rozumie się w Królu-Duchu wojny i klęski żywiołowe. Ponieważ zaś polska legenda historyczna wydawała się zbyt sielska, Słowacki wciela go po drodze także w książąt wschodnich, w jakiegoś nowogrodzianina Wadima. W całości ta próba symbiozy obrazu ducha wiodącego i dziejów Polski
I czy może nawet słowiańszczyzny wydaje się niezbyt udana.
1 Zob. na ten temat Marian Tatara, Historia, mit i baśń w ,,Królu-Duchu", Prace Historycznoliterackie [...] WSP, Katowice 1962, s. 159—179.
S - BN 1/245 (J. Słowacki: Krąg pism mistycznych)