134 Marek Krąjewski
można to wyjaśnić poprzez wskazanie na jej szkodliwość. Tylko po części, bo generowane przez nią ryzyko zachorowania jest tylko przykładem ryzyka związanego z życiem w ponowoczesnym społeczeństwie. Furię, z jaką atakuje się tę używkę, dużo lepiej wyjaśnia fakt, iż w sposób bezpośredni naraża ona na skutki jej stosowania innych, fakt, iż dym narusza prywatność i prawo do decydowania o sobie tych, w obecności których palimy. Papierosy z konieczności więc, o ile uznamy, iż żyjemy w społeczeństwie ekologicznym, w którym najważniejszą normą jest wymóg wzajemnego nieprzeszkadzania sobie, stają się przedmiotem praktyk wykluczających, bo tę podstawową zasadę narusząją. Atak na nie mógłby zostać nawet uznany za heroiczną próbę obrony podmiotowości, gdyby nie to, że dokonywany jest przez instytucje państwowe i w kontekście innych zagrożeń, z którymi państwo sobie nie radzi, bo mają globalny charakter. Wydawane przez kolejne miasta i dotyczące również przestrzeni prywatnych (puby i restauracje) zakazy palenia nie są więc przejawem troski o stworzenie warunków samosterowności obywateli, ale raczej ujawniają, iż państwo istnieje, a jego struktury są sprawne. Zakazywanie palenia dowodzi też, iż pogłoski o śmierci państw narodowych są przedwczesne, bo w dalszym ciągu mają zdolność regulowania zachowań obywateli.
Ponadto, papierosy i ich zakazywanie są dobrym przykładem jurydyzagi współczesnego życia społecznego. To co dotąd było prywatną sprawą jednostki i regulowane było przez obyczaj, dzisiaj jest przedmiotem przepisów prawnych i wchodzi w kompetencje takiż instytucji. Chronienie jednostkowej wolności polega dziś na jej ograniczaniu w trybie instytucjonalnym i wyraża słabość złożonych, demokratycznych wspólnot w samostanowieniu warunków ich funkcjonowania. Prawne zakazywanie praktykowania tego, co legalne i z czego państwo czerpie materialne korzyści, dopełnia tylko ten przejaw politycznej i prawnej nowomowy.
Atak przypuszczony na papierosy można odczytywać również w kategoriach powszechnej dezodoryzacji przestrzeni publicznych i samych jednostek. Papierosy i palacze śmierdzą, natomiast miejsca, w których oddają się swemu nałogowi, przesiąknięte są ich woniami oraz zasiane nikotynowymi odpadami. To naznaczanie miejsc, siebie i innych własną obecnością pozostąje w sprzeczności z normą aromatycznej neutralności i musi podlegać procesowi represjonowania w imię zachowania porządku.
Palacze i palenie są powoli spychane do głębokiego kulturowego i społecznego undergroundu. Nie ma dla nich tu i teraz miejsca. Stan ten owocuje szeregiem subwersywnych wynalazków: w sprzedaży pojawiają się naklejki na paczki papierosów maskujące ostrzeżenia zabawnymi hasłami, zastępcze opakowania papierosów, w które nie ingeruje państwo, kabiny, przyczepy i hełmy, w których można palić, nie narażając nikogo na wydychane wyziewy, czy w końcu bezdymne papierosy. Wszystkie te wynalazki nie mają jednak na celu uczynienia palenia mniej szkodliwym i nie wynikają z troski o innych, ale są atakiem skierowanym przeciwko ograniczaniu wolności i zbyt restryktywnej polityce samego państwa. To ostatnie nieprzypadkowo staje się przedmiotem ataku, bo poszukując nowych form własnej legitymizacji, niebezpiecznie z patrona przekształca się w nadzorcę.
Niewinny obiekt wspierany silą wytwarzających go korporacji i potęgą reklam, które go promują, obiekt, który znika nie pozostawiając po sobie nic poza swoją mamą namiastką i zmianami dokonywanymi w ciałach nąjbardziej podatnych na nie jednostek, jest więc też doskonałym przykładem tego, iż wytwarzanie przedmiotów nie ma nic wspólnego z ich materialnym wykonywanie, bo to nie ono decyduje o sposobie, w jaki posługujemy się fizycznymi obiektami. Kto wytwarza dziś papierosy? Stają się one w interakcji pomiędzy państwem a ich użytkownikami, owocem tego oddziaływania jest natomiast przekształcenie ich w kolejny owoc zakazany. Jak wiadomo to on smakuje nąjlepiej.