281 ANALITYKA SKONCZONOSCI
określany przez „jestem”, nie jest analizowany autonomicznie. Obiekcje te co prawda mogą się zrodzić i zyskać pełnię znaczeń, ale w zupełnie innym dyskur-5ie, którego racji istnienia nie stanowi związek bytu i reprezentacji; dopiero problematyka, która podsumuje przedstawienie, będzie mogła takie zarzuty usprawiedliwiać. Ale póki trwał klasyczny dyskurs, pytanie o właściwy Co-gito sposób istnienia nie miało artykulacyjnych szans.
Kiedy historia naturalna staje się biologią, analiza bogactw przeobraża się w ekonomię, a nade wszystko kiedy refleksja nad językiem zmienia się w filologię i zostaje zatarty klasyczny dyskurs, to wspólne miejsce bytu i reprezentacji, wówczas, w głębokim ruchu archeologicznej mutacji, wyłania się człowiek w dwuznacznej pozycji przedmiotu wiedzy i poznającego podmiotu 1 zniewolony suweren, oglądany widz pojawia się w miejscu Króla, które z góry wyznaczyły mu Las Menittas, choć jego rzeczywista obecność była tam długo wykluczona. Jak gdyby w tej wakującej przestrzeni, ku której zwracał się cały obraz Velasqueza, choć odbijał ją tylko przypadkiem w lustrze i wkraczał tam jak włamywacz, wszystkie postacie, które można było podejrzewać o wymienność, wzajemne wyłączanie, przeplatanie się i migotliwość (model, malarz, król, w idz), zastygają w pełnokrwistej postaci i żądają, by cała przestrzeń przedstawienia została sprowadzona do cielesnego oglądu.
Motyw tej nowej obecności, właściwą jej modalność, uzasadniającą ją szczególną dyspozycję episteme, nowy związek, jaki poprzez nie zostaje nawiązany między słowami, rzeczami a ich ładem - wszystko to trzeba będzie teraz wydobyć na światło dzienne. Cuvier i jego współcześni zażądali od życia, by zdefiniowało samo siebie i, w głębi swego bytu, warunki możliwości istoty żywej; podobnie Ricardo pytał pracę o warunki możliwości wymiany, zysku i produkcji; pierwsi filologowie również poszukiwali w otchłani dziejów języka możliwości dyskursu i gramatyki. Tym samym reprezentacja przestaje być dla istot żywych, dla ich potrzeb i ich słów miejscem narodzin i siedliskiem prawdy; odtąd jest już tylko następstwem, bardziej lub mniej zawikłanym odpowiednikiem w ujmującej je i restytuującej świadomości. Zadaniem, jakie reprezentacja rzeczy stawia teraz przed sobą, nie będzie już porządkująca je tablica w suwerennej przestrzeni; dla empirycznego indywiduum, człowieka, reprezentacja jest fenomenem - a nawet jeszcze mniej, pozorem - ładu, który przysługuje teraz samym rzeczom i ich wewnętrznemu prawu. W przedstawieniu byty nie ujawniają teraz identyczności, ale zewnętrzną relację do