Odgradza się nasz uczony jak najenergiczniej od oświeceniowej jeszcze interpretacji mitu jako pseudoprzyrodoznawstwa. Mit wplątany jest wielorako w służbę udzielania teraźniejszości charyzmatu pradawności. Mit jest katalizatorem siły magicznej, jest fundatorem obrzędu, jego usprawiedliwieniem i gwarantem jego skuteczności. „Od mitu zawisło uwierzytelnienie obrzędu. Wskazuje na przeszłość, kiedy to święta czynność podjęta została po raz pierwszy, więcej nawet, niejednokrotnie da się wykazać, że człowiek pierwotny właściwie nie tyle powtarza wprowadzoną akcję, ale świadomie wyobraża sobie, że pierwotne W3'darzenie jest teraz przedstawiane przez niego osobiście jako akcja rzeczywista z wszystkimi biorącymi w niej ongiś udział bohaterami. Nie jest to więc święto wspomnień, iak w religiach założonych, ani też sakrament, ale — skoro dramatyzacja nie zawsze jest przeprowadzona w pobożnej zależności od bóstwa i nie zawsze jako zarządzana przez nie czynność — praktyka magiczna” 10. Mit zastępuje wiarę człowieka współczesnego w prawa przyrodnicze, stanowi oparcie dla tradycji, która pozwala przenieść się do zdarzeń in principio i znaleźć w nich pociechę i pomoc.
; Wiązanie mitu z magią, a konkretnie uznawanie opowiadania mitów za czynność magiczną, więcej, uznawanie samego pomyślenia sobie mitu za wystarczającą czynność magiczną, ^bo przecież „myśl czy myślenie tworzą osnowę czynności magicznej, a przy prawidłowym myśleniu samo wykonanie jest czymś podrzędnym i niemal niepotrzebnym” (Geistige Kultur der Natur-vólker) — takie stawianie sprawy? zainteresowało wielu mito-znawców. Odsłaniało szerokie perspektywy na ugruntowanie roli mitu w religiach świata* Teorią Preussa zajął się jeden z najświetniejszych znawców mitów greckich, uczony starszej daty, Walter Friedrich Otto. Mit jako słowo magiczne, jako myśl zdolna przenieść człowieka w prapoczątki, zyskiwał wysoką rangę w religioznawstwie. „Wnikliwsze badania właśnie u tych ludów, które służyły za głównych świadków w sprawie magicznego pochodzenia czynności kultowych, pouczyły nas, że nic ma i nie było nigdy kultu bez mitu. Wskażę tylko na wyniki ekspedycji K. T. Preussa. Do tego dochodzi w ostatnich czasach ważna konstatacja, że całym bytem plemion pierwotnych rządzi jeden, je-
dyny wielki mit o pradawnym wydarzeniu i cały kult jest praktykowany jako świadome ustosunkowanie siej do niego” n.
Można by żartować, że wywody Preussa posiadały jakąś magiczną właściwość wyzwalania u interpretatorów nowych myśli, z których autor książki Die geistige Kultur der Naturvblker nie byłby na pewno zadowolony. Losy teorii magizmu potoczyły się inaczej, niż to zapoczątkował Preuss swym poglądem na wszech-magiczne podłoże wszystkich czynności kultowych i wierzeniowych U i toto, Kagaba, Córa i innych ludów pierwotnych. Uwarunkowanie magiczne mitu spowodowało przesunięcie problemu z magii na mit. Mit w ujęciu Waltera Friedricha Otto, chociaż związany z obrzędem, odgrodził się od teorii preanimistycznej magii. ,,Kulty starożytnych narodów przedstawiają święte dzianie się praczasów i dopuszczają tu do głosu mityczne słowo, ale nie po to, aby to dzianie się wywołać magicznym przymusem, lecz ponieważ jego boskość domaga się zjawiska, w którym mogłoby się ono uobecnić” 12.
^Teoria preanimistycznej magii przeszła już do historii religioznawstwa porównawczego.* Otrzymała od historii wyrok za grzech przejaskrawienia pewnej strony życia nie tyle religijnego, co kultowego, cywilizacji niepiśmiennych/Sprowadzanie wszystkich religii, wszystkich form kultu, wszystkich mitów do wspólnego mianownika magii wyrosłej z nieudolności człowieka do adekwatnego kojarzenia ze sobą zjawisk empirycznych nie wytrzymało próby życia? Sam autor ustąpił z czasem ze swych skrajności, twierdząc, że „istnieje fundamentalna przeciwstawność pomiędzy «czarami» (Zaubereż) a religią... W magii przeważa tradycja, mit, obyczaj, a wice oglądanie się na praczasy... Przy modlitwie przeciwnie, nie chodzi w pierwszym rzędzie o praczasowe założenie mitu i kultu, lecz o współobecnego boga, do którego dobroci apeluje modlący się” l3.
Kto wystąpił z oryginalnymi, choć paradoksalnymi tezami, rozpętał żywą dyskusję, ożywił ruch wydawniczy w pewnej dziedzinie, a potem złagodził swe początkowe wystąpienia i samokry-tycznie uznał przejaskrawienie swego dawnego stanowiska, ten wystawił sobie dobre świadectwo, jako sumienny i uczciwy naukowiec. Stąd miejsce etnologa Konrada Theodora Preussa w niniejszej historii myśli religioznawczej.
191