mogli pi^yjąć, że społeczeństwo spajają siły analogiczne do sił działających pomiędzy lekarzem a pacjentem*’ (s. 204).
Chorobliwy lęk przed wytrzebieniem ma tkwić u podłoża męskiego oszczędzania się czarownika. Dzięki temu miał dojść do funkcji kapłańskich, a w dalszej perspektywie do świętej instytucji króla. Otóż narzuca się tu uwaga krytyczna, że takiej genezie instytucji czarodzieja i króla przeczą dane etnologiczne. Notujemy zarówno niepowściągliwość, a nawet rozwiązłość płciową wielu szamanów, jak również kastowy rozdział kapłanów i władców np. w Indiach.
Czy można się dziwić, że niektórzy uczniowie Freuda, czytając, że „tamten świat dla duszy jest po prostu pośmiertną projekcją macicy” (s. 56), że magia to „niekończący się wzwód bez wytrysku” (s. 104), czuli się skompromitowani przez kolegę Gezę Ró-heima? Słuszne, że element seksualny, daje się łatwo wykryć w wielu dziedzinach życia religijnego, specjalnie jaskrawo w wegetatywnych parach bóstw bliskowschodnich, jak Astarte — Adonis, Isztar — Tammuz, Kybele — Attys, dalej w siaktiach indyjskich, w hierogamii babilońskiej. Ale trzeba mieć bodaj elementarne poczucie umiaru, aby się powstrzymać przed wtłaczaniem przemocą całego repertuaru życia religijnego ludzkości w ten jeden jedyny ramowy motyw.
^ Jednym z kontynuatorów psychologii religii Freuda, który przeciwstawił się biologizowaniu i indywidualizowaniu w teorii mistrza, ale zachował z całym pietyzmem koncepcję utajonych przeżyć psychicznych, był Karl Gustav Jung,‘'niedawno zmarły psychiatra szwajcarski. Oprę się tu na zwięzłej charakterystyce z 3 ręki (sic!), ale powtórzę za autorem najnowszego opracowania polskiego psychologii Junga, z kolei opierającym się w tym miejscu na autorze angielskim, że „u Junga nacisk położony jest na autonomiczny charakter wartości człowieczeństwa i wrodzone człowiekowi dążenie do pełni; szczególnie podkreślona jest rola kolektywnych elementów w kulturze i psychice ludzkiej..., wreszcie... akceptuje się progresywny charakter powstania i rozwoju świadomości i wyraża optymistyczną wiarę w możliwości i przyszłość człowieka'1 2.
Mówiąc językiem przystępniejszym, Jung odmcchanizował sposób działania elementów utajonych na elementy jawne, uratował
godność człowieka przed zamachami ze strony popędowej biologicznej libido sexualis, umieścił go we właściwym kontekście tradycji kulturalnej i społecznej. Utajony składnik psychiki pozostał wprawdzie nadal decydujący, ale sam z kolei nie stanowi u Szwajcara wykładnika ślepych, fata listy cznych sił biologicznych. skracających w ontogenezie filogenezę gatunku przyrodniczego. ^Nieświadomość, jako głębia mrocznych przeżyć człowieka, stanowi zmagazynowane doświadczenie ludzkości z wielu tysiącleci jej niepisanej historii. Stanowi skrót historiogenezy człowieka, jej wiecznych i niezmiennych praludzkich, a nie prazwierzę-cych składników, a
c Dokonana przez Junga humanizacja i kolektywizacja libido dawała Kerenyiemu nowy, obiecujący oręż w boju o wydarcie człowiekowi tajemnicy jego życia duchowego. Człowiek pielęgnuje z pełną niewiedzą w swej utajonej warstwie psychiki ponadczasową duszę. Zawiera ona to, co wspólne wszystkim ludziom, coś pratypowego, archetypowego, co czasem jedynie wynurza się na powierzchnię świadomości w postaci mitów o mglistej, zagadkowej dla niewtajemniczonych wymowie/«„W jednostce objawiają się te archetypy jako mimowolne przejawy procesów nieświadomych, których istnienie i sens uchwycić można tylko pośrednio; przeciwnie w mitach, gdzie chodzi o wytwory tradycyjne, najczęściej o nieprzeliczalnym wieku. Sięgają one aż do pierwotnego praświata ze swymi założeniami i uwarunkowaniami, jakie jeszcze dziś możemy zaobserwować u zachowanych ludów niepiśmiennych’* 3.
Jednocześnie z nastawioną na społeczeństwo orientacją psychologii analitycznej Junga zmienia się też zasadniczo znaczenie religii. To już nie freudowskie złudzenie, alienacja własnej ka-stracyjnej fobii. Jung nie stosuje wobec religii tych samych leczniczych zabiegów, jakie mają przynieść ulgę psychicznie czy nerwowo choremu.* Z religii i mitologii nie trzeba leczyć, sądzi Jung, bo nie są one chorobami, i nie trzeba ich podważać, albowiem służą dobrej sprawie konsolidacji społeczeństwa. Stanowią zresztą zdrowy mechanizm psychiczny człowieka. W aspekcie grupowym zwie się to mitologią, w aspekcie jednostkowym — religią*Poniższy cytat nie pozostawia wątpliwości co do tak bardzo bliskiego wiązania przez Junga mitologii z religią, różniących się tylko
297