(całkowicie historycznej), zaś wpisanie na kliszę przemienia przedmiot trójwymiarowy w wizerunek dwuwymiarowy. A jednak cała ta dyskusja jest próżna: nic nie może się przeciwstawić analogiczności Fotografii. Choć jednocześnie noemat Fotografii nie polega zgoła na analogii (tę cechę dzieli ona z wszystkimi rodzajami przedstawień). Realiści, do których należę i do których należałem już w chwili, gdy twierdziłem, że Fotografia jest obrazem bez kodu (choć oczywiście kody wpływają na odczytanie) — nie uważają wcale Fotografii za „kopię” rzeczywistości, ale za emanację rzeczywistości minionej, za magią, nie sztukę. Zastanawiać się, czy fotografia jest analogiczna, czy kodowana — to nie jest właściwy kierunek analizy. Ważne jest, że zdjęcie posiada siłę potwierdzania i że potwierdzenie Fotografii odnosi się nie do przedmiotu, lecz do czasu. Z fenomenologicznego punktu widzenia zdolność poświadczania autentyczności bierze w Fotografii górę nad zdolnością przedstawiania.
ISO
Sartre zauważył, że wszyscy autorzy są zgodni co do ubóstwa obrazów towarzyszących lekturze powieści: jeśli wciągnęła mnie powieść, w myśli zanika obraz. Temu Mało-O-brazu powieści odpowiada Wszystko-jest-Obra-zem Fotografii. Dzieje się tak nie tylko dlatego, że fotografia sama w sobie jest już obrazem, ale dlatego że ten szczególny obraz podaje się jako całkowity — nieskazitelny [integ-re], jak można powiedzieć używając gry słów. Obraz fotograficzny jest pełny, napchany: brak miejsca, nic nie można dorzucić.
W kinie, którego materiał jest fotograficzny, zdjęcie nie ma tej pełności (szczęśliwie dla niego). Dlaczego? Gdyż zdjęcie, płynąc w potoku innych zdjęć, jest wciąż popychane czy ciągnięte ku innym widokom. W kinie bez wątpienia istnieje bez przerwy przedmiot foto-
151