131
Religia jako system kulturowy
...I tworzenie wokół tych koncepcji takiej aury faktyczności, że...
W tym miejscu rodzi się jednak pytanie o wiele głębszej natury, mianowicie: jak to się dzieje, że ludzie zaczynają dawać wiarę owemu zaprzeczaniu? W jaki sposób człowiek religijny przechodzi od niepokojącego odbioru doświadczanego bezładu do mniej lub bardziej stałego przekonania o istnieniu pewnego fundamentalnego ładu? Co tak naprawdę, w kontekście religijnym, znaczy słowo „wierzenie”? Spośród wszystkich problemów, jakie towarzyszą próbom przeprowadzania antropologicznych analiz religii, ten właśnie problem okazał się bodaj najbardziej uciążliwy, w związku z czym najczęściej też go unikano, zwykle spychając go na pole psychologii — tej podejrzanej dosyć dyscypliny, do której, niczym do worka bez dna, antropolodzy społeczni ciągle wrzucają zjawiska, z którymi nie są w stanie sobie poradzić w ramach wynaturzonego durkheimizmu. Problem ten jednak sam się nie zlikwiduje; nie ma on charakteru , jedynie” psychologicznego (jak wszystko, co społeczne), a antropologiczna teoria religii, która nie próbuje się z nim zmierzyć, nie jest godna miana „teorii religii”. Wystarczająco długo próbowaliśmy wystawiać Hamleta bez Hamleta.
Wydaje mi się, że najlepszym punktem wyjścia, niezależnie od tego, jakie podejścia do tego zagadnienia obierzemy, będzie szczere wyznanie, że wierzenia religijne nie zasadzają się na baconowskiej indukcji z codziennego doświadczenia — gdyby tak było, wszyscy bylibyśmy agnostykami — a raczej na apriorycznej akceptacji autorytetu, która to doświadczenie przekształca. Istnienie konsternacji, bólu i paradoksów moralnych — Problemu Znaczenia — to jeden z czynników, które skłaniają ludzi ku wierze w bogów, diabły, duchy, zasady totemiczne czy duchową skuteczność kanibalizmu (inne z owych czynników to uwielbienie piękna czy zaślepienie władzą), nie jest to jednak podstawa, na której te wierzenia się opierają lecz raczej najważniejsze pole ich zastosowania:
Wskazujemy na kształt świata, widząc w nim ilustrację doktryny, lecz nigdy dowód jej prawdziwości. Zatem obóz w Bergen-Belsen ilustruje świat grzechu pierworodnego, lecz grzech pierworodny nie jest hipotezą za pomocą której należy tłumaczyć takie zdarzenia, jak te, które miały miejsce w Bergen-Belsen. Uzasadniamy jakieś konkretne wierzenie religijne, pokazując jego miejsce w ramach całej koncepcji religijnej, zaś wiarę religijną jako pewną całość uzasadniamy, odwołując się do autorytetu. Akceptujemy autorytet, bo odkrywamy go w pewnym punkcie świata, w tym samym miejscu, gdzie znaleźliśmy wiarę, tam, gdzie zaakceptowaliśmy wyższość i zwierzchnictwo czegoś ponad nami. Nie czcimy autorytetu, lecz akceptujemy go jako moc określającą to, co wyznajemy i czcimy. Można więc odnaleźć wiarę w ramach Kościołów reformowanych i uznać autorytet Biblii albo w ramach kościoła rzymskokatolickiego i uznać autorytet papieża .