etno10

etno10



90 / Laboratoria zmysły

wanego grochu i nic więcej. Na wszelkie sposoby wypróbowywa| Romuald swój hait ducha, aby zobaczyć, jak daleko może się posunąć, ćwicząc się nieustannie to w tych, to w innych zadaniach. Ten dzielny rycerz Chrystusowy szykował się wciąż do nowych bitew i kiedy już miał upaść, miłosierdzie wobec siebie samego sprawiało, że usiłował podnieść słabnące ciało”34.

Pośród tych ćwiczeń i prób błogosławiony (który, choć traktował „sic. bie z taką surowością, ukazywał zawsze twarz wesołą i pogodną”) pozwalał sobie niekiedy na ludyczne przerwy w programie.

„A kiedy czasami kusiły go przyjemności podniebienia i brała go ochota na jakieś smaczniejsze danie, od razu kazał jo przyrządzić, potem przysuwał do nosa i ust, wdychając jedynie zapach («solum captans odorem*)35 i powiadał: «Och, jak dobrze, jak słodko byłoby spróbować tej potrawy, ale biada ci, moje ciało, nigdy jej nie skosztujesz*. I odsyłał nietknięte danie do kuchni”36.

Wygląda na to, że Romuald lubił śmiałe i niebezpieczne ekperymen-ty, jego ochota, aby „zobaczyć, jak daleko może się posunąć**, wskazuje na program badawczy nad możliwościami przeżycia w skrajnych sytuacjach udręczenia ciała i braku pożywienia. Ten linoskoczek i akrobata na linie nicości, „kiedy już miał upaść — pisze jego biograf Piotr Damiani — usiłował podnieść słabnące ciało”. Doszedłszy do kresu, chwiejąc się nad przepaścią, zawracał nagle i rezygnował z ostatniej podróży. Jego długowieczność stała się legendarna do tego stopnia, że możemy przypuszczać, iż wieść o niej rozpowszechniano celowo i umiejętnie. W mentalności, w której między wiarą a magią nie przechodzi wyraźna granica, cnotliwy akrobata Chrystusa, pozwalający sobie na niebezpieczne igranie z ciałem i życiem w warunkach odmiennych od tych, w których żyli zwykli śmiertelnicy, musiał w końcu nieuchronnie jawić się jako istota nieziemska, obdarzona nadludzką mocą, chroniona przez niewidocznych niebiańskich pośredników. Wyjątkowe ciało, obiekt wyjątkowej łaski, świadczyło o istnieniu niezwykłych potęg i nadnaturalnej opieki.

Problem „długiego życia bez jedzenia”37 pasjonował przez tysiąclecia dawne społeczeństwa, począwszy od epoki przedchrześcijańskiej. Był to w istocie problem trwania życia i jego ciągłości w czasie, fascynujący ludzi w przeszłości. Skoro „wilgoć w naszym ciele niszczy nieustan-

nie natura!nc? ciepło oraz inne przyczyny, nie może się ona utrzymać nie tylko przez kilka miesięcy, ale i kilka dni bez przyjmowania pożywienia, które by ją odnowiło 38, to w takim razie ci, co zdawali się zaprzeczać „uniwersalnej zasadzie, na mocy której człowiek, tak jak i wszelkie inne istoty żywe, bez jedzenia musi nieuchronnie umrzeć”39, jawili się jako postacie wyjątkowe, wyższe ponad „tajniki przyrody”, jako przypadek „nadzwyczajny i cudowny”. Również „sami święci, chociaż nawykli w pustelniach do żywienia się manną niebiańskich kontemplacji i dlatego wspomagani przez Boga w prowadzeniu życia przekraczającego ludzkie możliwości, nie mogą przeżyć, jeśli nie żywią się czymkolwiek, choćby to były korzonki albo zielenina”40. Jednakże w świecie będącym „sceną metamorfoz i składem nowości”41, jak pisał lekarz wykształcony w Padwie Oiovanni Imperiale z Vicenzy, zmarły w 1663 roku, „zaobserwowano w ubiegłych wiekach podobne wypadki osób, które bez żadnego pożywienia żyły bardzo długo, a dziś jeszcze istnieją całe ludy, którym udaje się dokonać podobnego cudu”42.

Wyobraźnia Zachodu dokonywała projekcji na krainę ciągnącą się „za Moskwą”, pośród „ludów Ługamorów, zamieszkujących Sarmację”, cudu masowego zawieszenia procesów życiowych, zbiorowej, sezonowej hibernacji całej ludności, która przerywała cyklicznie swoje fizjologiczne procesy. W zmitologizowanej formie była to intuicja spowolnienia funkcji życiowych w bardzo niskich temperaturach.

„27 listopada, z powodu dotkliwego zimna padają jak martwi i leżą przez całą zimę aż do końca kwietnia, to jest przez pięć miesięcy, zamarznięci i pogrążeni we śnie, ze śluzem, który spływa im z nosa, nie przyjmując żadnego pożywienia aż do chwili, kiedy ogrzeje się powietrze wypełniające ich członki i otworzą pory w ciele, które będąc uprzednio zamknięte, zatrzymywały w ciele naturalne ciepło. Ich organizm zaczyna na nowo funkcjonować w zwykły sposób, unoszą głowę, jakby niemal zmartwychwstali, i powracają do swoich poprzednich nawyków, zarówno w jedzeniu, jak i w innych czynnościach'

Myśl przednaukowa wysuwała szereg hipotez, mających wyjaśnić to, co należało do dziedziny ludowych legend. Niektórzy filozofowie przyrody sądzili, że „z powodu albo zimna na zewnątrz, albo suchości skóry, albo z jakiejś podobnej przyczyny zatykają się pory, lak że skoro ujście ciepła jest niemożliwe, ludzie ci nie potrzebują najpraw-


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Więcej na Twój temat: •    Jak opiszesz swój styl pracy? •    Jaka
IMG90 9 LABORATORIUM METROLOGII Wydział Elektrotechniki i Informatyki Katedra Automatyki i
skanowanie0019 98 autentyczne. Zajmuję pewne stanowisko, a zapewniam państwa, że nie jest ono niskie
Scan080220080229 83 T L IJ S Z C Z E Średnie spożycie tłuszczów — nic więcej niż 20-30% kcal / dobę
page0206 202 Czy to kto rozumie? Gdyby naprawdę wr nas nic więcej nie było, jak tylko organiczna mat
20431 IMG 24 40 Częió 1, rozdział IV co nam czucie wystawia1 2 3: nad to nic więcej* w nich postrzec
IMG90 9 LABORATORIUM METROLOGII Wydział Elektrotechniki i Informatyki Katedra Automatyki i
IMGi18 (4) Lp. odnośnie spotkania Pana Baniaka z tą panią to było słychać odgłosy całowania Tyle. Ni
S Reprezentuje fundusz w stosunkach z osobami trzecimi 0 Nic więcej nie wolno mu robić, a innym podm
Laboratorium ul. Zamiej kliknij po więcej informacji ska 1PCA poiskic Centrum Akredytacji BADANIAAB
skanuj0007 (56) w jej pyszczku - ale wskazuje na nic więcej niż preferencję do uwolnienia się od sta
viewer19 90 Takie uięcie yasadniczcj dynamiki nic jest kwestią po promu „dodania * chorwackich Serbó
06jas14(1) Prz.edsz.kole prz.y ulicy AlfabetuN n HnNATALIA Do szczęścia Natalii nie trzeba nic więce

więcej podobnych podstron