212/ Laboratoria zrayalów
grzeszną kurację nie tylko przesadni), ale i inaj<)Ci| po prostu na celu nie tyle własne zdrowie- ile normalni) równowagę fizyczną. „Nie jest nigdy złem, co zsyła Bóg", tak brzmiała ulubiona maksyma kupla na * Oratorium w Yallicelli. Lekarze musieli zalecać chorym „przyjmo-uranie Świętych Sakramentów, które działały czasem jak lekarstwo na stan ich ciał”,,e*. Sądzono powszechnie, że lekarstwu duchowe okażą ] się zbaw ienne również dla ciała. „Dlatego święty Filip poradził im je, podobnie jak pewnemu człowiekowi z Palombary, który cierpiał na i takie same dolegliwości i nie mógł sobie znaleźć miejsca ani w dzień, ani w nocy. Święty zalecił mu jako jedyne lekarstwo spowiedź, a ów 1 od razu wyzdrowiał**117.
Nie znano granic ryzyka. Jeśli ojciec d*Anna przestawał przyjmowań : lekarstwa w chwili, gdy zaczynały przynosić ulgę, to ojciec Piętro j Consolini z oratorium rzymskiego posuwał się znacznie dalej, ryzyku- . jąc - celowo, jeśli nie dla przyjemności — zatrucie. „Pobożny naśla-1 dowca świętego Filipa, będąc doświadczonym w medycynie, wybierał 1 te lekarstwa, które sprawiały przykrość zmysłom i zażywał je szcze-1 golnie w dni najważniejszych świąt w roku, zwiększając w ten sposób 1 swoje cierpienia i ukrywając ból za pomocą efektów lekarstwa”1 **. ] Wiedza medyczna była zresztą wówczas tak niepewna i iluzoryczna. I że wierni mieli w gruncie rzeczy rację, zawierzając nieziemskim siłom 1 albo lekarstwom najbardziej ryzykownym. Mamy do czynienia z przy- 1 kładem całkowitego posłuszeństwu duchowego w osobie byłego Icka- ] rza, późniejszego karmeli tańsk i ego zakonnika, Szymona z kolegium Świętego Pawia, który poddał się między innymi niezwykłej próbie, 1 mającej stanowić akt „posłuszeństwa i umartwiania się zarazem”. „Podczas pobytu Mistrza Nowicjuszy w Rzymie był bardzo poruszony i nękany bólami z powodu kamieni zagrażających jego życiu, jak sądzili lekarze. Przepisali mu jeszcze jedno lekarstwo, po wiciu innych, które nie przyniosły żadnej ulgi. Miał wsiąść do karety ciągniętej przez cztery konie i przejechać pędem po wyboistej drodze tak, aby wstrząsy spowodowały wydzielanie uryny. Przejął się tym nadzwyczajnie, wydawało mu się bowiem, że tylko pogrzeb może dać mu życie, nie ma natomiast lekarstwa, które pozwoliłoby mu uniknąć śmierci [...]. Posłuchał więc dobrego kapłana i Pan Bóg pocieszył go do tego stopnia, ze nie tylko dostąpił łaski nieba, ale zaczął odtąd zdrowieć [. ..J*’119.
Nie mylił się aż tak bardzo święty Ludwik Gonzaga, sądząc, że „doskonale zdrowie” oznacza stawienie się jak najszybciej przed obliczem Boga. Melius esl dissolvi120 - odpowiadał temu, kto prosił go, by pożył jeszcze. „Doskonałe zdrowie” było czymś całkiem innym niż to, co mogli ofiarować mu lekarze. Ciężko chory pisał do matki:
„W ubiegłym miesiącu myślałem, że już otrzymam od Boga, Pana naszego, największą laskę, jakiej mógłbym dostąpić, to jest miałem umizeć, jak się spodziewałem, z jego boskiego zrządzenia. Przyjąłem już wiatyk i ostatnie namaszczenie. Ale spodobało się Panu odłożyć moją śmierć, pozostawiając mnie między innymi z upartą gorączką, która nadal mnie trapi. Lekarze nie wiedzą, jak to się skończy, starają się podawać mi lekarstwa na cierpienia ciała. Mnie jednak przynosi ulgę myśl, że Bóg, Rui nasz, chce mnie obdarzyć zdrowiem doskonalszym niż to, które mi chcą dać lekarze, i tak jestem pogodny i wesoły, gdyż mam nadzieję, że za kilka miesięcy wezwie mnie Bóg, Pan nasz, z ziemi umarłych do ziemi żywych, uwolni mnie od towarzystwa ludzi, aby przenieść mnie do' towarzystwa aniołów i świętych w niebie, wreszcie pozwoli mi nie oglądać rzeczy ziemskich i przemijających, abym mógł kontemplować Boga, źródło wszelakiego dobra”’-1.