fi
stać i wybierać każdego tam, gdzie będzie na swojem miejscu. Nie robi się tego należycie, ale byłoby jeszcze gorzej, gdyby tego całkiem robić nie można. Sejm mianujący delegaeyę, wybierałby do niej oczywiście najtęższych dyplomatów; każdy tedy poseł sejmowy przerabiałby się na dyplomatę, żeby dorównać tamtym i być godnym kandydatem na opróżnione miejsce. Dzięki bezpośrednim wyborom mamy polityków, którzy ograniczają się na Sejmie i nie robią się dyplomatami, bo tego nie potrzebują. W ten tylko sposób możebnem jest wytworzenie u nas polityków obeznanych z metodą właściwą polityce krajowej w kraju. Da Bóg, że powstaną. Pionierów już widać i niejednę przysługę w Sejmie wyświadczyli. Nie wymieniam nazwisk, przyjąłem to sobie bowiem za zasadę w tej broszurze x).
Drugiem fatalnem a nieuchronnem następstwem oparcia polityki z konieczności o punkt leżący poza granicami kraju było zepchnięcie spraw ściśle krajowych na drugi plan. Uwagę i zdolności statystów zajęły do tego stopnia sprawy wspólne Podolu, Gorycyi i Vorarlbergowi, że materyalną stało się nie-możebnością, żeby uwagi i energii starczyło w należytym stopniu także wtedy, gdy przyszła kolej na sprawę podolską lub podgórską taką, która nic nie obchodziła ani Gorycyi ani Vor-arlbergu. Dla nas zaś te właśnie sprawy miały i mają większe znaczenie. Wspólność bowiem interesów Galicyi z Istryą czy Tyrolem jest rzeczą sztuczną, jest wytworem dyplomaeyi, a prawdziwy interes tych krajów wymaga, że one jak najmniej miały z sobą wspólnego, czyli innemi słowy, żeby były jak najmniej od siebie wzajemnie zależne. Skoro zaś sprawy tylu krajów i tylu narodów muszą się załatwiać wspólnie, koniecznym jest skutkiem, że interesy żadnego z nich nie za-
l) Zwrócę tylko uwagę na jednego nieboszczyka. Szujski miał niepospolitą intuicyę w sprawach publicznych; w parlamencie zasiadać nie chciał ten właśnie człowiek, który wybił swą pieczęć na loku naszych spraw publicznych!
łatwią się dokładnie, każdy z nich poniewoli musi trochę kuleć; jedyną tu drogą jest bowiem droga kompromisów, jedyną metodą metoda dyplomacyjna; od zręczności dyplomatycznej i od niczego innego zależy, czyje interesy będą bardziej uwzględnione w pewnej sesyi parlamentu. Przekonywanie, dowodzenie, zyskiwanie zwolenników metodą jawną, w imię pewnych haseł lub zasad, nie znaczą tu nic a nic (czego nie widzą nasi przeciwnicy Koła). Bo też w jakiż sposób zainteresować posłów np. styryjskich sprawą kolei żelaznej z Babic do Chłopic? I w imię jakiegoż hasła rozpalić naszych statystów do sprawy kolei z Mannesdorfu do Weiberdorfu ? Jak tu udowodnić, żc tamta pilniejsza i potrzebniejsza od tej, skoro nawzajem niewiadomo, gdzie to jest i nawzajem jest rzeczą areyobojętną, czy ta kolej tam istnieje, czy nie! Ilu wśród moich czytelników znajdzie się ludzi zainteresowanych losami kolei z Mannesdorf do Weiberdorf, tylu leż, w sam raz tylu Niemców, Czechów, Słoweńców, Włochów nie będzie uważało kolei z wszelkich Chłopic do jakichkolwiek Babic za prosty przedmiot dyplomatycznego targu. I co tu mówić o uwzględnianiu i sludyowaniu wspólnych interesów, póki cały szereg privatissimów zaliczony jest par force do spraw wspólnych! Jedynym czynnikiem zainteresowanym w tej np. sprawie jest ministerstwo wojny, z przyczyn przygodnych, żeby mieć koleje strategiczne. Toteż antagonizm pewien pomiędzy Austryą a Rossyą ma wielkie znaczenie dla stosunków ekonomicznych Galieyi i pod tym względem jest dla niej korzystnym (polityczne przewidywania niechaj sobie z tein łączą niepoprawni amatorowie złudzeń).
Z tego widać, jak zawiłym jest tok najprostszej choćby sprawy w Wiedniu; tam niema zgoła spraw łatwych, tam do wszystkiego trzeba dziesięciokrotnego wysiłku. I cóż się dziwić, że braknie zdolności i energii do spraw »nie wspólnych <! Bieniaszem musiałby być każdy z nich, żeby podołać i temu i tamtemu!
Wobec wielkiej sesyi Koła Polskiego mała sesya Sejmu wydaje się drugorzędnym dodatkiem; wobec powikłania sytu-