pieczątek) łub rysuje kilkanaście gwiazdek i trochę mniej baloników. Zadaniem dziecka jest ustalenie tego, czy gwiazdek i baloników jest tyle samo. Ponieważ przy liczeniu dziecko myli się (przeskakuje lub liczy podwójnie), samo dochodzi do wniosku — ewentualnie przy odrobinie sugestii — że lepiej jest połączyć w pary gwiazdki i baloniki (rys. 61).
Rys. 61. Sprawdzenie: czego jest więcej? I
?
Zwykle po takim ustaleniu równoliczności dzieci odczuwają potrzebę sprawdzenia i liczą elementy w obu zbiorach. Nie należy przeszkadzać, lecz nagradzać za skrupulatność.
Zakreślanie pętelką par. Narysować w rzędzie kilkanaście piłeczek, a w drugim rzędzie nieco więcej pałek. Układ nie powinien sugerować odpowiedniości jeden do jednego. Dziecko ma zbadać, czy więcej jest piłeczek czy pałek. Może połączyć w pary — piłeczkę i pałkę 9za pomocą pętli (rys. 62) lub zwykłej kreski. Na koniec niech dziecko policzy piłeczki i pałki.
Rozsuwanie przedmiotów i układanie ich w pary. W pudełku są np. guziki czerwone i guziki niebieskie. Jest ich sporo. Dziecko ma określić, czy guzików czerwonych jest tyle samo, co niebieskich. Zwykle czyni to w sposób przedstawiony na rysunku 63. Potem liczy, już tylko dla sprawdzenia, czy się nie pomyliło.
Ustalanie, czy po zmianie układu przedmiotów nadal jest ich tyle samo. Przygotować sporo klocków np. trójkątnych i tyle samo klocków prostokątnych. Dziecko ustala, czy jednych i drugich jest tyle samo. Może to zrobić w dowolny sposób. Dorosły wsypuje klocki trójkątne do pudełka — zmiana układu, przemieszczenie — i pyta: czy nadaI tych klocków jest tyle samo, co tych? Jeżeli dziecko ponownie chce ustalić równoliczność, oznacza to, że trzeba podobnych ćwiczeń przeprowadzić więcej. W każdym przypadku dziecko ustala, ile jest przedmiotów w jednym zbiorze lub ustala równoliczność dwóch
zbiorów. Potem następuje zmiana układu tych przedmiotów w jednym ze zbiorów i pojawia się pytanie: czy nadal jest tyle samo?
Wymiana jeden do jednego. Potrzebne będą zwykłe klocki, takie do budowania, oraz żetony-monety. Dorosły proponuje zabawę „w kupowanie klocków”. Na początku dziecko pełni rolę kupującego, a dorosły rolę sprzedawcy. Dziecko otrzymuje żetony-pieniądze wraz z informacją, że za jeden pieniądz może kupić jeden klocek. W trakcie następnych zabaw trzeba zmienić cenę klocków - taka przecena. Teraz za mały klocek trzeba dać jedną monetę, a za duży dwie monety. Można także inaczej różnicować cenę i brać pod uwagę kolor lub kształt klocków. Ważne jest także, aby dziecko pełniło rolę i sprzedawcy, i kupującego, a także ustalało cenę klocków. Bywa, że dzieci chcą rozbudować tę zabawę i kupują klocki na konkretną budowę. Każdą taką inicjatywę należy podtrzymać i nagrodzić. Niezależnie od tego, jaki kształt przyjmie zabawa, musi w niej wystąpić wymiana jeden do jednego (lub jeden do dwóch, lub więcej) i słowne określenie takiej wymiany.
Po kilku takich ćwiczeniach trzeba realizować zabawę w kupowanie i sprzedawanie w znacznie trudniejszej wersji. Za różne przedmioty trzeba „zapłacić” określoną liczbę żetonów. Tyle za to, a tyle za tamto.
Oprócz zabaw w sklep, dziecko powinno radzić sobie w prawdziwym sklepie przy prostych zakupach. Niestety, sporo moich dzieci jeszcze pod koniec klasy I nie potrafiło np. kupić kilku bułek. W jaki sposób miały rozumieć sens zadań z podręcznika do matematyki, w których jest mowa o kupowaniu? Są to bardzo ważne doświadczenia. Dlatego należy zadbać o to, aby dziecko je zgromadziło. Najpierw proste zakupy, takie z odliczoną kwotą, którą trzeba zapłacić. Niech dziecko zrozumie samą ideę wymiany i stosowane przy tym umowy (cena, wartość, pieniądze, wymiana). Potem należy sporo rozmawiać na temat cen i obliczonej kwoty, którą należy zapłacić. Jednocześnie niech dziecko ma okazję do poznania pieniędzy: odczytywania wartości, rozmieniania na drobniejsze itp. Można także przemyśleć problem „kieszonkowego”. Nic tak nie uczy oszczędnego gospodarowania, jak własne pieniądze, które można wydać w różny sposób.