10 u SKiiDNi()wn;c/Ni: piśmiennictwo hagiograi ic/nb
czasom odchodzisz smokowi na pożarcie! Ach, córko najmilsza, myślałem, że na zaślubiny twoje książąt zaproszę, pałac przyozdobię perłami, usłyszę bębny i muzykę - a ly tymczasem odchodzisz smokowi na pożarcie!” I pocałunkiem pożegnał ją mówiąc: „Obym umarł, córko moja, zanim cię tak miałem stracić!” Wówczas ona padła do nóg ojca prosząc, by ją pobłogosławił, a skoro ze łzami dał jej swe błogosławieństwo, poszła ku jezioru.
Święty Jerzy, który właśnie przechodził tamtędy, zobaczył ją płaczącą i zapytał, o co idzie. A ona na to: „Zacny młodzieńcze, prędko siadaj na konia i uciekaj, byś nie zginął wraz ze mną!” Jerzy odparł: „Nie bój się, dziewczyno, tylko powiedz mi, na co tu czekasz na oczach całego ludu?” A ona: „Jak widzę, zacny młodzieńcze, szlachetne masz serce, ale dlaczego chcesz umrzeć wraz ze mną? Uciekaj co prędzej!” Lecz Jerzy odrzekł: „Nie ruszę się stąd, dopóki mi nic wyjawisz, o co tu idzie”. A gdy ona wszystko mu opowiedziała, rzekł: „Nic bój się, dziewczyno, bo ja w imię Chrystusa cię obronię”. A ona: „Dobry rycerzu, nie gub się wraz ze mną! Wystarczy, że ja sama zginę, bo nie potrafisz mnie ocalić, a sam zginiesz ze mną”. Jeszcze to mówiła, gdy nadchodzący smok podniósł łeb z jeziora. Wówczas panna przerażona rzekła: „Uciekaj, dobry panie, uciekaj co prędzej!” Tymczasem Jerzy wsiadł na konia i przeżegnawszy się, odważnie uderzył na zbliżającego się doń smoka, a zawinąwszy silnie włócznią i polecając się Bogu zranił go ciężko, obalił na ziemię i rzekł do panny: „Zarzuć bez obawy twój pasek na szyję smoka, dziewczyno”. A gdy to uczyniła, smok poszedł za nią jak najłagodniejszy pies.
Jak zaprowadzili go do miasta, a ludzie na ten widok zaczęli uciekać na wyżej położone miejsca i na mury wołając: „Biada nam, wszyscy już poginiemy!” Ale św. Jerzy skinął na nich mówiąc: „Nie bójcie się, bo Pan na to przysłał mnie do was, abym was uwolnił od plagi smoka. Uwierzcie tylko w Chrystusa i niechaj każdy się ochrzci, a ja tego smoka zabiję”. Wówczas król ochrzcił się wraz z całym ludem, a św. Jerzy wydobył miecz z pochwy, zabił smoka i kazał go wynieść poza miasto. Cztery pary wołów musiał}' go wyciągnąć za bramy na wielkie pole, a ochrzciło się tego dnia dwadzieścia tysięcy mężczyzn nie licząc dzieci i kobiet. Król zaś ku czci Maryi Panny i św. Jerzego wystawił kościół niezwykłej wielkości, spod ołtarza którego wytryska żywe źródło, a chorzy, którzy zen się napiją, odzyskują zdrowie. Król ofiarował też św. Jerzemu og.otnną sumę pieniędzy, ale on jej nie przyjął i kazał ją rozdać ubogim. Na koniec pouczył króla w krótkości o czterech rzeczach: mianowicie, by otaczał opieką kościoły Boże, czcił kapłanów, pilnie słuchał nabożeństw i zawsze pamiętał o ubogich, po czym ucałowawszy króla oddalił się stamtąd. W niektórych jednak księgach czytamy, że gdy smok zbliżał się do panny, aby ją pożreć, Jerzy przeżegnał się i uderzył na smoka zabijając go.
W owym czasie, za rządów Dioklecjana i Maksymiana, takie panowało pod namiestnikiem Dacja nem 3 prześladowanie chrześcijan, że jednego miesiąca 17
' Zachodzi tli dość znamienne nieporozumienie. Autor Zfotej legendy znał mianowicie dwie wersje opowiadania o sw. Jerzym. Wedle jednej został on umęczony przez władze rzymskie za cesarza Dioklecjana, a wedle drugiej przez króla perskiego Dacja na (którego nb. nigdy nie było)- Jakub
^Ir-Ay-łH-iK
tysięcy ich otrzymało koronę męczeńską. Na widok wyszukanych tortur wielu załamywało się i składało ofiary bożkom. Święty Jerzy widząc to zdjęty serdecznym bólem rozdał ubogim wszystko, co miał, porzucił zbroję rycerską, a przywdział strój chrześcijan, po czym stanął w pośrodku i zawołał: „Wszyscy bogowie pogan to szatany, a Pan stworzył niebiosa”4. Namiestnik rozgniewany rzekł doń: „Jak śmiesz bogów naszych nazywać szatanami? Powiedz, skąd jesteś i jakie twe imię?” Na to odparł Jerzy: „Na imię mi Jerzy, pochodzę ze szlachetnego rodu kapadockiego; za łaską Chrystusa podbiłem Palestynę, alem wszystko porzucił, aby bez przeszkód służyć Bogu w niebie”.
Namiestnik zatem nie mogąc go zmusić do posłuchu, kazał go rozciągnąć na łożu tortur, ciało jego jeden członek po drugim rozdzierać hakami, boki przypiekać pochodniami, a rany otwarte aż do wnętrzności posypywać solą. Tejże samej nocy jednak pojawił mu się Pan w niezmiernej światłości i w pełnych słodyczy słowach dodał mu otuchy, a to radosne widzenie i rozmowa tak go umocniły, że za nic sobie miał katusze. Dacjan tedy nie mogąc go złamać mękami, przywołał pewnego czarnoksiężnika i rzekł mu: „Chrześcijanie przy pomocy sztuk czarnoksięskich wniwecz obracają działania tortur i nie chcą składać ofiar naszym bogom”. A czarnoksiężnik na to: „Jeśli nie potrafię unicestwić jego sztuk, to niech mi głowę zdejmą!” Poczynił tedy swoje czary, wezwał imienia swych bogów, po czym zmieszał truciznę z winem i dał je do wypicia świętemu Jerzemu. Ale mąż Boży zrobił nad nim znak krzyża i wypiwszy nie doznał żadnej szkody. Po raz drugi czarnoksiężnik przyrządził truciznę silniejszą od pierwszej, a mąż Boży zrobiwszy nad nią znak krzyża wypił ją wszystką bez jakiejkolwiek dla siebie szkody \ Na ten widok czarnoksiężnik upadł do jego stóp. z płaczem błagał o przebaczenie i prosił, aby go ochrzczono, a sędziaf> od razu kazał go ściąć.
Następnego dnia kazał Jerzego położyć na kole nabijanym wokoło obosiecznymi mieczami, ale koło od razu rozpadło się na części, a Jerzemu zupełnie nic się nie stało. Wówczas rozgniewany namiestnik kazał go wrzucić do naczynia pełnego roztopionego ołowiu, a on przeżegnawszy się wstąpił weń i oto za łaską Bożą czuł się tam jak w ciepłej kąpieli. Widząc to Dacjan zamyślił pochlebstwami skłonić go do ustępstw, skoro nie mógł złamać go groźbami i mękami, za czym rzekł doń: „Widzisz, synu mój, tak łaskawi są nasi bogowie, którzy tak cierpliwie znoszą twoje bluźnierstwa, gotowi zawsze przebaczyć ci, gdybyś się zechciał nawrócić. Uczyń więc, kochany synu, co ci radzę, porzuć zabobon i złóż ofiary naszym bogom, a wielkie od nich i od nas otrzymasz zaszczyty”. Na to Jerzy odparł z uśmiechem: „Czemużeś od początku nie próbował raczej przekonać mnie gładkimi słowy niż mękami? Teraz jestem gotów zrobić, co mi dc Voragine w dość typowy dla siebie, niezmiernie naiwny sposób łączy' te obie wersje, czyniąc Dacja na rzymskim namiestnikiem prowincji (prueses). Nie przeszkadza mu to zresztą nazywać go pod koniec legendy „królem”, a żony jego „królową perską”.
4 Ps. 95, 5.
s Jest to motyw bardzo często powracający w różnych żywotach świętych (por. np. legendę na dzień sw. Jana) — pod wpływem znanej zapowiedzi Chrystusa Pana w Ewangelii św. Marka (l(», 18).
Oczywiście ten sam, co poprzednio, namiestnik Dacjan.