40 II. ŚREDNIOWIECZNE PIŚMIENNICTWO HAGIOGRAFICZNE
34
Tam zaś aż do dnia translacji1, kiedy to święte jego ciało przeniesione zostało do kościoła większego2, nie ustąpił ustawiczny blask owych świateł. Przez lat dziesięć, kiedy relikwie ciała św. Stanisława męczennika spoczywały pogrzebane w bazylice św. Michała3, często nocą ukazywał się tam wielu ludziom blask niebiańskich świateł. W tejże bazylice wielu widziało św. Stanisława odzianego w szaty biskupie, stojącego w otoczeniu czcigodnych osób przy ołtarzu i sprawującego święte obrządki oraz udzielającego obecnym pasterskiego błogosławieństwa. Widziano go też, jak stojąc w pośrodku na dwa chóry śpiewał z otoczeniem psalmy Dawidowe i donośnym głosem nucił Panu modlitwy pochwalne i hymny. Niektórym mężom i niewiastom, którzy potajemnie odprawiali nocne czuwania przy jego grobie, niekiedy, gdy tam noc spędzali na modlitwie, ukazywał się nieraz święty mąż i pouczał ich o wielu sprawach, które dotyczą zbawienia. Kiedy ktoś pobożnie dotknął jego grobu albo też zebrał stamtąd nieco prochu, dotknięcie takie niejednokrotnie leczyło słabości i usuwało chorobliwe spuchliz-ny 4. Skoro zaś dziesiątego roku ciało jego zostało przeniesione do kościoła św. Wacława5 — to długo by opowiadać, ilu i jak wielkimi podobnymi znakami i jeszcze większymi Pan Bóg objawił chwałę swego świętego 6.
35
A zaś krwawy ojcobójca Bolesław, którego świadomość własnej niegodziwości nie przywiodła do pokory, lecz zuchwale popełniona zbrodnia uczyniła zatwardziałym, błądził jak Kain wygnany i porażony pomstą Bożą, znienawidzony nie mniej przez ojczyznę, jak przez najczcigodniejszych jej synów, zmuszony został do ucieczki na Węgry. Można o nim powiedzieć, że zrazu położył dobre fundamenty pod gmach cnót, lecz piaszczysta ziemia rozstępówała się i wszystko, co miało znamię cnoty, pogrążyło się w otchłań. Męstwo bowiem, jakie okazywał, utonęło w powodzi wad, a hojność, jaka go cechowała, zmiótł wiatr zarozumiałości7 8. Na koniec, niedługo potem zapadł na nieznaną chorobę, popadł w szaleństwo i sam sobie śmierć zadałSyn zaś jego Mieszko9 w kwiecie młodości zmarł od trucizny i w ten sposób zginął cały dom Bolesława ponosząc karę za męczeństwo św. Stanisława. Należy też zwrócić uwagę, że jak skromność i pobożność wielkiego króla Bolesława przyczyniła się do wzrostu korony polskiej, tak okrucieństwo i bezbożność tego Bolesława spowodowała osłabienie królestwa, a korona polska z czasem zupełnie upadła10. I tak jak pierwszy z nich rozszerzył panowanie swego rodu, tak ten gubiąc rycerstwo i lud polski nie tylko przyćmił chwałę królestwa, lecz zamienił Polskę w pustynię. I tak jak pierwszy z nich określając dochody Kościoła pomnożył je królewskimi darami i szanował prawa biskupie, tak drugi mordując świętego biskupa Bożego, Stanisława, zbezcześcił królewskie kapłaństwo.
Źródło tekstu i przypisów: Średniowieczne żywoty i cuda patronów Polski. tłumaczyła z języka łacińskiego J. Plcziowa, opracował i wstępem opatrzył M. Plezia, Warszawa 1987, s. li 1-150.
'tylko pierwsze zdanie tego rozdziału (..tam zas aż do dnia translacji (...) blask owych świateł”) powtórzone jest częściowo za Kadłubkiem. Resztę dodał autor Źywotu mniejszego samodzielnie jako zaniknięcie swego dziełka: rozdz. 34 dotyczy pośmiertnej chwały św. Stanisława, a rozd.. 35 kary. jaka spotkała jego zabójcę.
do kościoła większego — tzn. do katedry na Wawelu.
9 Tradycja trzynastowieczna utrzymywała, źc ciało św. Stanisława tylko 10 lat spoczywało na Skałce, a następnie w r. 1088 lub 1089 przeniesione zostało do katedry wawelskiej. Pogląd taki do dziś dość powszechnie utrzymuje się wśród historyków. Z tego jednak, co wierny o etapach budowy romańskiej katedry na Wawelu, zdaje się wynikać, że pod koniec XI w. była ona tak mało zaawansowana, iż przeniesienie szczątków św. Stanisława nie miało wtedy po prostu dokąd nastąpić. Jest zatem rzeczą bardziej prawdopodobną, że odbyło się ono dopiero w połowie XII w., po zakończeniu budowy katedry i jej konsekracji w r. 1142. Por. M. Plczia, Dookoła sprawy św. Stanisława, s. 298-300.
1)2 Ta wzmianka o pierwszych cudach, które miały się zdarzać u grobu św. Stanisława jeszcze na Skałce, jest zupełnie ogólnikowa i nie wiadomo, na czym się opiera.
Wezwanie św. Wacława nosi krakowska katedra na Wawelu; por. przyp. 90 i 91.
Ze wzmianki tej wynika, że autor Żywotu mniejszego nie miał zamiaru rozwodzić się nad cudami św. Stanisława, że nic wchodziły one w plan jego dzieła. Inaczej postąpił pisząc po kilkunastu łatach Żywot większy, por. tamże II 21-24 i III 1-3.
Jest to próba syntetycznej charakterystyki osobowości i rządów Bolesława Śmiałej wady miały przeważać nad zaletami. W równoległym ustępie Żywotu większego II 25 ujęcia nie ma, a król przedstawiony został tylko czarnymi barwami. Późniejsza hagiografia gromadziła w jego portrecie coraz więcej rysów ujemnych, zapominając choćby o tym, że to on „ustanowił biskupstwa w Polsce" (por. przyp. 47). Dopiero Dhigosz w swej Historii (ale nie w Żywocie św. Stanisława) zdobył się na sprawiedliwszą ocenę tej postaci, por. Roczniki, czyli kroniki, sławnego królestwa polskiego, t. II, tłum. J. Mruków na, Warszawa 1909, s. 173 oraz M. Plezia, Dookoła sprawy św. Stanisława, s. 375 i 403.
Tfen szczegół o śmierci samobójczej Bolesława Śmiałego i rychłym zgonie jego syna Mieszka wraz z okrutnym w naszych oczach morałem, że cały dom Bolesława poniósł karę za zabójstwo św. Stanisława, pochodzi z Kroniki Kadłubka (II 20 koniec). Gall (I 28) wyraża się o śmierci Bolesława niejasno i daje do zrozumienia, że został on zamordowany, legenda o jego pokucie w klasztorze w Osjnku lub w Wiltcn (w Austrii) pojawia się dopiero w XV w. i żadną miarą nic zasługuje na wiarę.
Mieszko Bolesławowie (ur. 1069) powrócił z Węgier do Polski w r. 1086, a zmarł nagle — otruty, wedle przedstawienia Galla I 29 - w r. 1089.
W ostatnich zdaniach swego dzieła autor Żywotu niniejszego raz jeszcze powraca do akcentowanego przezeń już poprzednio rozróżnienia dwu królów — Bolesławów. Por. przyp. 47 i 54.