II ŚREDNIOWIECZNE PIŚMIENNICTWO HAGIOGRAFICZNE
którzy posiudają złoto. Nie przystoi królom zajmować się kramarskimi interesami, ł»o im potrzeba oręża, a nie pieniędzy”. Przeto zwyciężony Salomon odstąpił od walki i ustąpił z tronu, a na jego miejsce władzę królewską objął z łaski Bolesława wychowany w Polsce Władysław1.
28
Tymczasem zdarzyło się, że gotowe do boju wojska Austriaków 2 oraz Czechow i Morawian rozłożyły się obozem na ziemiach polskich. Król nie mieszkając zaszedł ich od tyłu i odciął im wszelką możliwość odwrotu. I chociaż mógł uderzyć na nich, kiedy się lego nie spodziewali, rzekł: „Nie może to być, nie może, aby na chwałę naszego zwycięstwa padł cień zbójeckiej zasadzki”. Oznajmia przeto swoją obecność i każe im liczyć się z tym, że nazajutrz stoczą z nim bitwę. Czeski lew atoli porzuciwszy lwią dzikość przybiera na siebie chytrość lisa. „Nie godzi się — rzecze — aby dostojeństwo tak wielkiego króla zniżało się do tak słabych jak oni, niechże więc nazajutrz w swoim obozie raczy oczekiwać spokojnie hołdu od Czechów”. A pod osłoną nocy, zamiast walczyć, uciekli. Bolesław ścigając ich aż poza granice Moraw jak dzik szarpał ich piorunowym zębem, nie szczędząc nikogo, bez względu na wiek ani płeć, ani stan, lecz wszystkich oddawał na śmierć lub w niewolę.
29
Innym zaś razem Pomorzanie3 łupili pograniczne ziemie polskie nie spodziewając się jego powrotu. Bolesław nadlatuje jak błyskawica, spostrzega łupieżców bezpiecznych już za korytem szerokiej rzeki i wskakuje w rwący nurt ze słowami: „Miłość do szczeniąt gna dzikie zwierzęta na oszczepy!” Do innych zaś woła: „Niech świerzb spadnie na tych, którzy będą ostatnimi! Hańba tym, co mnie opuszczą!” Wielu jego wojowników obarczonych ciężarem zbroi pogrążyło się w falach, garstka tylko wraz z królem zdołała wypłynąć, ale choć bezbronna, zatryumfowała nad mnóstwem zbrojnych. Dlatego Polacy przestali odtąd używać pełnej zbroi.
30
Kiedy tak król Bolesław4 przemierzał obce kraje otoczony swoim wojskiem i staczał wiele bitew z buntownikami, siódmy rok już mijał5, odkąd dla odzyskania dawnych granic Polski rzadko bywał w kraju, ciągle w obozie, a zawsze wśród wrogów. Ten stan rzeczy, o ile dużo korzyści i pożytku przyniósł rzeczypospolitej, o tyle później nie mniej wyrządził jej szkody; ilekolwiek w nim było zacnego ćwiczenia, to równic wiele rodził szpetnej lekkomyślności i swawoli. Podczas bowiem, gdy król — jak już powiedziano — niezmiernie długo przebywał poza krajem, w kraju słudzy uczynili sobie powolnymi żony i córki swych panów, jedne znużone oczekiwaniem na mężów, drugie zwiedzione rozpaczą, a inne jeszcze siłą powleczone w ich uściski. Na koniec słudzy, jak mówi Pismo Święte7S, dobrze traktowani i rozzuchwaleni, zajmują ogniska domowe i sypialnie swoich panów, umacniają warownie, aby się bronić przed nimi, kiedy powrócą, i nie tylko wznoszą szańce, ale nawet występują do walki z wracającymi. A tymczasem rycerze polscy, którzy wraz z królem przez długi czas bawili w obozie, na wieść o tak wielkiej zdradzie i zbrodni, płonąc w sercach pragnieniem pomszczenia krzywdy, wbrew rozkazom króla i bez zwolnienia powrócili do Polski. Na koniec z trudem zdobywszy warownie swoich sług, za tak niesłychaną swawolę wytracili ich wśród wyszukanych i rzadkich katuszy. Lecz także i kobiety, które dobrowolnie uległy ich shigom i złamały wiarę prawowitego łoża, za zbrodnię tak okropną i nie dającą się porównać z żadnym występkiem pozabijali w okrutny sposób.
31
Tak to szlachetna oliwka staje się dziczką, a plaster miodu zamienia się w piołun. Bolesław bowiem porzuciwszy zamiłowanie do cnót pogrążył się we wszelakich występkach i idąc za pożądliwością ciała zamienił sławę swoją na hańbę, a naturalny sposób życia na taki, który jest sprzeczny z naturą 76. Po wielu krwawych zwycięstwach wzbił się w pychę i na kształt ryczącej bestii ze wściekłością powrócił do Polski, aby wydać wojnę nie wrogom, lecz swoim; przedstawił sprawę w ten sposób, że oni nie własne krzywdy pomścili na pospólstwie, ale w osobie króla godzili w majestat królewski. Chwała księcia bowiem — mówi — leży w mnogości jego ludu; kimże będzie król, jeśli usunie się lud? Powiada także, że nie podobają mu się ulegli żonom mężowie, dla których ważniejsza jest sprawa kobiet niż poshiszeństwo wobec księcia. Żalił się ponadto, że oni nic tyle pozostawili go samego wśród wrogów, ile, co więcej, dobrowolnie wydali go wrogom. Następnie co dostojniejszych i znaczniejszych skazuje na ścięcie, tych zaś, których nie poważył się otwarcie pochwycić i zgładzić, starał się dosięgnąć podstępem. Także kobiety, którym mężowie przebaczyli wiedzeni ludzką łaskawością, on prześladował tak okrutnie, iż nie wahał się przystawić im do piersi szczeniąt, odrzuciwszy dzieciątka, które oszczędziłby nawet wróg, choćby rozdz. 13 (Kronika wielkopolska, przetłumaczył K. Abgarowicz, Poznań 1965, s. 80): „Przeniósł się do innych obszarów Rusi i tam przez wicie lat z potężnym wojskiem zdobywał grody Rusinów**. Dosłowny cytat z naszego miejsca Źywotu św. Stanisława w Żywocie większym; por. M. Plezia, Dookoła sprawy św. Stanisława, s. 341 ns.
75 Por. Prz 29, 21.
7,ł Bolesław bowiem (...] pogrążył się we wszelakich występkach — w tych słowach, dodanych przez autora Żywotu do tekstu kadłubka, kryje się źrodło szeroko rozwiniętych przez, późniejsza historiografię (|>oczynajac od Kroniki wielkopolskiej) doniesień o moralnej deprawacji Bolesława Śmiałego.
Władysław I król węgierski panował w latach 1077-1095. Autor Zywotu nazywa go (za Kadłubkiem i Gallem) „wychowanym w Polsce” — ponieważ młodość spędził on istotnie w naszym kraju ze swym wygnanym z Węgier ojcem Bety.
len epizod z Kadłubka II 18, a za jego pośrednictwem z Galla 1 24; co mają oznaczać .Austriacy”, których Kadłubek dodał na własny rachunek, właściwie nie wiadomo.
Ten epizod z Kadłubka II 18, a za jego pośrednictwem z Galla I 25.
71 Następujące dwa rozdziały (30-31) stanowią przeważnie dosłowne powtórzenie wywodów Kadłubka, II 18 i 20, z drobnymi uzupełnieniami, na które zwrócono uwagę w następnych przypisach.
siódmy rok już mijał — tego szczegółu chronologicznego brak u Kadhibka. Jest to być może legendarnie wyolbrzymiony ślad realnej tradycji o niezwykle przedłużającej się wyprawie Bolesława Śmiałego na Rus w latach 1077 1078. Echa tej tradycji pobrzmiewają też w Kronice wielkopolskiej.