Generated by ABC Amber LIT Converter, http://www.processtext.com/abclit.html
ŚWIAT NAUKI - 01/2002
Karen R. Rosenberg i Wenda R. Trevathan
Ewolucja ludzkich narodzin
Człowiek jest jedynym ssakiem, którego samica wymaga pomocy przy porodzie i w połogu.
Dlaczego tak się stało?
Poród w koronach drzew nie jest czymś naturalnym dla człowieka, ale okoliczności zmusiły
do tego Sophię Pedro podczas powodzi, jaka nawiedziła południe Mozambiku w marcu
2000 roku. Przez cztery dni kobieta siedziała na gałęzi nad wzburzonymi falami, które
pochłonęły w tym rejonie ponad 700 ofiar. Nazajutrz po porodzie stacje telewizyjne i gazety
na całym świecie zamieściły relacje z dramatycznej akcji ratunkowej, w wyniku której Sophia
Pedro wraz z noworodkiem trafiła na pokład śmigłowca.
Homo sapiens
Powicie potomka w takich warunkach to niezwykłe zdarzenie dla , ale nie dla
innych naczelnych. Od milionów lat ich samice chroniły się w gałęziach drzew lub krzewów,
by tam urodzić młode. Człowiek jest jedynym gatunkiem, którego samica potrzebuje
pomocy przy porodzie i w połogu. Kiedy i dlaczego nasze protoplastki przestały
samodzielnie wydawać dzieci na świat? Odpowiedzi mają związek z trudnym i ryzykownym
przebiegiem ludzkiego porodu.
Na styk
Wiele kobiet wie z własnego doświadczenia, że przepchnięcie noworodka przez kanał
rodny nie jest zadaniem łatwym. To cena, jaką płacimy za wielki mózg i inteligencję:
człowiek ma wyjątkowo dużą głowę w stosunku do reszty ciała. Jeśli ktoś zajmował się tym
zagadnieniem, wie, że ograniczone rozmiary kanału miednicy, przez który musi przecisnąć
się dziecko, to konsekwencja naszej pionowej postawy.
Jednak dopiero niedawno antropolodzy uświadomili sobie, że już od co najmniej 100 tys. lat
noworodek przedostając się przez kanał rodny, musi wykonywać skomplikowane ruchy Z
danych kopalnych wynika także, że nie tylko nasza społeczna natura, lecz również anatomia
zmuszała ludzkie matki w odróżnieniu od najbliżej z nami spokrewnionych małp i prawie
wszystkich innych ssaków - do korzystania z pomocy podczas porodu. Tego typu praktyki
Homo
pojawiły się prawdopodobnie już u najwcześniejszych przedstawicieli rodzaju albo
kiedy nasi przodkowie zaczęli chodzić wyprostowani, czyli pięć milionów lat temu.
Chcąc sprawdzić, czy nasza hipoteza o pradawności zwyczaju pomocy rodzącym jest
prawdziwa, najpierw rozważyłyśmy wszystko, co wiadomo na temat dostosowania budowy
noworodka do kształtu kanału rodnego u naczelnych. Główka oseska, jeśli patrzeć na nią z
góry, ma mniej więcej zarys owalu, o dłuższej osi łączącej czoło z potylicą. Kanał rodny -
przewód w kościach miednicy, przez który płód musi się przecisnąć, by wydostać się z
macicy na zewnątrz także ma owalny kształt. Trudność porodu u wielu naczelnych polega
jednak na tym, że wymiary główki są prawie tak duże, jak owej obręczy kostnej.
U człowieka sprawę dodatkowo komplikuje fakt, że kanał rodny nie ma jednakowego
przekroju na całej długości. Od strony macicy, skąd noworodek rozpoczyna podróż, jest
najszerszy w kierunku poprzecznym, łączącym boki ciała matki. W połowie drogi jednak
kształt kanału zmienia się tak, że jego największy wymiar wypada w płaszczyznie
strzałkowej, czyli grzbieto-brzusznej. Oznacza to, że ludzki noworodek musi wykonać obrót,
przeciskając się przez kanał rodny, by jego główka i barki mające największe wymiary
poprzeczne - układały się zgodnie z maksymalnym przekrojem kanału rodnego.
Aby zrozumieć proces porodu, trzeba sobie wyobrazić jego przebieg. Płód jest najczęściej
Generated by ABC Amber LIT Converter, http://www.processtext.com/abclit.html
ułożony głową w dół, a kiedy wchodzi ona do kanału rodnego, jest skierowana twarzą w bok.
Jednak w połowie kanału główka dziecka musi się przekręcić twarzą ku plecom matki, a
wówczas jego potylica jest dociśnięta do jej kości łonowych. Barki są wciąż ustawione
równolegle do matczynych. Gdy zaś główka dziecka wychodzi z łona, wciąż jest skierowana
ku tyłowi, ale może się obrócić nieco na bok. Ów obrót ułatwia przekręcenie barków tak, by
zmieściły się między kośćmi łonowymi a kością guziczną. Wymiary płodu i kanału rodnego
są ściśle dopasowane: największy przekrój kanału przeciętnie wynosi u kobiety 13 cm, a
najmniejszy 10 cm. Tymczasem główka noworodka od czoła do potylicy ma średnio 10 cm,
a szerokość jego barków wynosi 12 cm. Tak więc nieregularny kształt przekroju
poprzecznego kanału rodnego matki powoduje, że ludzki poród jest zwykle trudny i
ryzykowny.
Jeśli cofniemy się odpowiednio daleko w czasie, znajdziemy przodków człowieka, którzy
nie mieli takich kłopotów z rodzeniem potomstwa. Chociaż najbliższe pokrewieństwo
genetyczne wykazujemy z małpami człekokształtnymi, to lepszym modelem do rozważań
nad porodem u przedludzkich naczelnych są małpy zwierzokształtne. Świadczą o tym dane
paleoantropologiczne: spośród kopalnych naczelnych poprzedzających najstarsze hominidy,
australopiteki, jednym z naszych domniemanych dalekich praprzodków jest
Proconsul
wczesnomioceński z Afryki Wschodniej sprzed około 25 mln lat. Ta bezogoniasta
małpa prawdopodobnie przypominała wyglądem człekokształtne, ale jej szkielet wskazuje,
że poruszała się raczej jak małpy zwierzokształtne i miała podobnie zbudowaną miednicę.
Średnica głowy noworodka takiej małpy to zwykle około 98% średnicy kanału rodnego
matki - co odpowiada bardziej sytuacji u człowieka niż u szympansa, u którego kanał rodny
jest szerszy.
Choć u małp zwierzokształtnych jest on stosunkowo ciasny, ich noworodki przychodzą na
świat łatwiej niż ludzkie. W przeciwieństwie do skręconego kanału rodnego współczesnej
kobiety, u owych małp ma on taki sam kształt przekroju poprzecznego na całej długości.
Największy wymiar owalu jest zorientowany grzbieto-brzusznie, a jego przestronniejsza
część znajduje się bliżej grzbietu. Tylna, szersza część główki małpiego płodu znajduje się
podczas porodu w położonej bliżej grzbietu matki, obszerniejszej części kanału. Oznacza to,
że noworodek, przychodząc na świat, ma twarz zwróconą w tym samym kierunku co matka.
Na podstawie obserwacji porodów małp zwierzokształtnych uznano, że narodziny twarzą w
przód mają wiele zalet. Samice rodzą w pozycji kucznej lub na czworakach. Kiedy potomek
przychodzi na świat, matka chwyta go i pomaga mu wydobyć się z kanału rodnego, kierując
go ku sutkom. Często wyciera także śluz z nosa i ust dziecka, by ułatwić mu oddychanie.
Noworodki są wystarczająco silne, aby czynnie uczestniczyć w porodzie. Kiedy już uwolnią
ręce, pomagają sobie nimi w wydostaniu się z ciała matki.
Gdyby ludzkie dzieci także rodziły się twarzą ku przodowi, kobietom byłoby znacznie łatwiej
wydawać je na świat. Tymczasem ewolucyjne przekształcenia miednicy które umożliwiają
hominidom poruszanie się na dwóch nogach, sprawiły, że większość niemowląt opuszcza
kanał rodny z buzią zwróconą w przeciwną stronę niż twarz matki (położnicy określają takie
ułożenie "potylicą ku przodowi ). Dlatego matce - obojętnie czy kuca, siedzi albo leży na
wznak niełatwo jest uchwycić rodzące się dziecko. Takie ułożenie utrudnia jej także
oczyszczenie dróg oddechowych noworodka, odplątanie pępowiny owiniętej wokół szyi czy
nawet uniesienie go ku piersi. A gdyby chciała przyśpieszyć poród przez uchwycenie
dziecka i wyciągnięcie go z kanału rodnego, narażałaby je na wygięcie pleców w przeciwną
stronę niż naturalna krzywizna kręgosłupa, co groziłoby urazami rdzenia kręgowego,
nerwów i mięśni.
Ludzie współcześni korzystają więc podczas porodu i w połogu z pomocy. Niezależnie czy
będzie ją niósł lekarz wyposażony w najnowsze zdobycze techniki, położna czy członek
rodziny, pomoże rodzącej w tym, z czym małpia samica radzi sobie sama. Najprostsze
nawet formy pomocy okołoporodowej pozwalały od niepamiętnych czasów znacznie
ograniczyć śmiertelność matek i noworodków.
Generated by ABC Amber LIT Converter, http://www.processtext.com/abclit.html
Asysta
Oczywiście, zdarzało się, że nasze protoplastki rodziły potomstwo samodzielnie, podobnie
jak robią to niekiedy dzisiejsze kobiety. W literaturze nieraz przedstawiano krzepkie
Ziemia błogosławiona
wieśniaczki rodzące samotnie gdzieś w polu, jak choćby w powieści
Pearl S. Buck (amerykańskiej pisarki, laureatki literackiej Nagrody Nobla w 1938 roku -
przyp. tłum.).
Takie opisy dają złudzenie, jakoby wydawanie dzieci na świat było łatwe. Ale antropolodzy
badający poród w kulturach na całym świecie twierdzą, że takie przekonanie jest fałszywe.
W rzeczywistości rodzenie dzieci jest trudne i przyszła matka rzadko może się obyć bez
pomocy. Dziś kobiety praktycznie we wszystkich społecznościach potrzebują asysty przy
porodzie. Nawet wśród Buszmenów !Kung z pustyni Kalahari na południu Afryki - którzy
uważają samotny poród za kulturowy wzorzec - kobiety zwykle nie rodzą samodzielnie,
zanim kilkakrotnie nie powiją dzieci w obecności matek, sióstr lub innych doświadczonych
kobiet. Choć zdarzają się wyjątki, wspomagany poród jest zjawiskiem powszechnym.
Po przeanalizowaniu procesu porodu w dziejach człowieka doszłyśmy zatem do wniosku, że
położnictwo mogło pojawić się już pięć milionów lat temu. Oczywiście, takie praktyki, jak
pomoc przy porodzie, nie zostawiają śladów kopalnych, ale dysponujemy skamieniałymi
kośćmi miednicy. Na podstawie wymiarów główki dziecka i przekroju kanału rodnego matki
można odtworzyć mechanizm porodu.
Z zapisu kopalnego poznano już dość dobrze budowę miednicy człowieka z większości
okresów w jego dziejach, natomiast wielkość głów noworodków można oszacować na
podstawie znajomości czaszek osobników dorosłych (delikatne czaszki osesków nie miały
szans zachować się, dopóki nie pojawił się zwyczaj rytualnego grzebania zmarłych - około
100 tys. lat temu). Znajomość kształtu oraz wielkości czaszek i miednic pomogła nam i
innym badaczom ustalić, czy noworodki przychodziły na świat zwrócone twarzą w tę samą
stronę co matka czy w przeciwną, co jest miernikiem trudności porodu.
Chód dwunożny
Zarówno dwunożność jak i rozrośnięty mózg zdeterminowały przebieg porodu człowieka
współczesnego, ale odejście od typowego dla naczelnych sposobu rodzenia początkowo
związane było jedynie z poruszaniem się na dwóch nogach. Ten szczególny sposób
chodzenia ukształtował się już co najmniej cztery miliony lat temu u wczesnych praprzodków
Australopithecus
człowieka z rodzaju . Pomimo wyprostowanej postawy australopiteki
osiągały wzrost zaledwie około 120 cm, a ich mózgi były niewiele większe od szympansich.
Dzięki nowym danym kopalnym ponownie rozgorzała dyskusja, które z kilku form
Homo
australopiteków należą do linii prowadzącej do rodzaju . Poznanie uwarunkowań
porodu u każdego z nich jest jednak ważne, gdyż chód dwunożny spowodował podobne
ograniczenia, jeśli chodzi o wielkość miednicy i kanału rodnego u wszystkich gatunków.
Anatomia żeńskiej miednicy z tego okresu została dobrze poznana na podstawie dwóch
kompletnie zachowanych skamieniałości. Pierwszą (znaną jako STS 14 i datowaną na dwa
i pół miliona lat) antropolodzy wydobyli w Sterkfontein, w południowoafrykańskim stanowisku
w Transwalu. Drugą, zwaną Lucy, odkryto w etiopskim regionie Hadar, a jej wiek określono
na nieco ponad trzy miliony lat. Na podstawie tych okazów i oszacowań rozmiarów główki
noworodków C. Owen Lovejoy z Kent State University i Robert G. Tague z Louisiana State
University w połowie lat osiemdziesiątych doszli do wniosku, że poród u wczesnych
hominidów przebiegał inaczej niż u któregokolwiek żyjącego obecnie gatunku naczelnych.
Kanał rodny australopiteków miał zarys spłaszczonego owalu, o długiej osi łączącej boki
ciała samicy przy czym oś ta była jednakowej długości zarówno u wlotu, jak i u wylotu. Taki
kształt wymuszał zapewne poród innego typu niż u małp i ludzi współczesnych. Główka
Generated by ABC Amber LIT Converter, http://www.processtext.com/abclit.html
płodu nie wykonywała półobrotu, przemieszczając się przez kanał, ale dziecko musiało
zapewne obrócić się już po wysunięciu się czaszki na zewnątrz, aby ramiona mogły przejść
przez kanał rodny. Jeśli zatem dziecko wchodziło do niego z główką skierowaną w bok, to
barki były ustawione w grzbieto-brzusznej płaszczyznie ciała matki, a więc musiały się
pózniej przekręcić, by przecisnąć się przez kanał rodny.
Ten prosty obrót stwarzałby pewną trudność przy porodzie australopiteków. Trudność, która
nie była udziałem żadnych innych gatunków naczelnych. W zależności od tego, w którą
stronę obróciłyby się barki dziecka, jego główka wyszłaby twarzą ku przodowi lub ku tyłowi
ciała matki. Ponieważ kanał rodny australopiteków był symetrycznym przewodem o
jednolitym kształcie, dziecko równie dobrze mogło obrócić się barkami w przód lub w tył, a
więc prawdopodobieństwo pożądanego ustawienia docelowego twarzą w przód wynosiło
50%. Gdyby dziecko rodziło się twarzą ku tyłowi ciała matki, mogła ona skorzystać z
pomocy otoczenia, podobnie jak kobieta współczesna.
Coraz większy mózg
Jeśli nawet dwunożność nie spowodowała takiego utrudnienia porodu, że matki musiały
korzystać z pomocy, to niewątpliwie przyczyniła się do tego rosnąca objętość mózgu.
Największy rozrost tego narządu nastąpił jednak pózniej - dopiero u przedstawicieli rodzaju
Homo
. Skamieniałe szczątki miednic wczesnych przedstawicieli tego rodzaju są dość
rzadkie, a najlepiej zachowany okaz pochodzący sprzed półtora miliona lat należy do
nastolatka płci męskiej, którego szczątki odkryto w kenijskim Nariokotome i nazwano
"chłopcem z nad jeziora Turkana". Badacze oszacowali, że dorośli krewni chłopca z
Nariokotome mieli mózgi dwukrotnie większe niż australopiteki, ale wciąż stanowiące
zaledwie 2/3 naszych.
Odtworzywszy kształt miednicy chłopca na podstawie zachowanych fragmentów kostnych,
Christopher B. Ruff z Johns Hopkins University i Alan Walker z Pennsylvania State
University oszacowali, jak wyglądałaby ta część ciała, gdyby nastolatek dożył wieku
dojrzałego. Uwzględniając różnice między miednicami męskimi a żeńskimi u bliższych nam
gatunków hominidów, mogli wnioskować, jak była zbudowana u samicy tego gatunku i jaki
był kształt jej kanału rodnego. Okazało się, że był to spłaszczony owal, podobnie jak u
australopiteków. Na podstawie tej rekonstrukcji uznano, że również przebieg porodu był
zbliżony.
W ostatnich latach testowano hipotezę (opartą na założeniach Ruffa i Walkera), że
Homo
anatomia miednicy wczesnych przedstawicieli rodzaju ograniczała dalszy wzrost
rozmiarów mózgu, dopóki nie doszło w toku ewolucji do wystarczającego poszerzenia
kanału rodnego, by mogło się urodzić dziecko z większą głową. Model ten zakłada, że
wzrost mózgów i powiększanie się obręczy miednicznych następowały we wzajemnym
dodatnim sprzężeniu. Osobniki, których to dotyczyło, z większym powodzeniem rodziły
dzieci, przekazując nowe cechy następnym pokoleniom. Być może właśnie zmiany w
budowie miednicy które sprawiły że pomoc przy porodzie stała się konieczna, pozwoliły na
gwałtowny wzrost rozmiarów mózgu, jaki nastąpił od dwóch milionów do 100 tys. lat temu.
Skamieniałości będące świadectwem 300 tys. lat ewolucji człowieka potwierdzają istnienie
Homo
tego związku. W ciągu minionych 20 lat naukowcy odkryli trzy miednice archaicznego
sapiens
: mężczyzny z Sima de Los Huesos w Siewa de Atapuerca w Hiszpanii (sprzed
ponad 200 tys. lat), kobiety z Jinniushan w Chinach (sprzed 280 tys. lat) i neandertalczyka z
Kebary w Izraelu (sprzed około 60 tys. lat). Mają one charakterystyczny dla człowieka
współczesnego skręcony kanał miednicy. Ich wielkomózgie noworodki najprawdopodobniej
musiały obracać głowę i barki, przedostając się przez kanał rodny i zapewne przychodziły
na świat zwrócone twarzą ku grzbietowej części ciała matki, co jest najtrudniejsze.
Noworodki o dużych mózgach, miednica przystosowana do dwunożnego chodu i rodzenie
się dziecka z twarzą skierowaną ku plecom matki - to problem nie tylko współczesnego
Generated by ABC Amber LIT Converter, http://www.processtext.com/abclit.html
człowieka. Dlatego sądzimy, że pradawny zwyczaj udzielania pomocy kobiecie wydającej
potomka na świat, co kompensowało owe trudności przy porodzie, był od niepamiętnych
czasów korzystny z ewolucyjnego punktu widzenia. Wydaje się jednak mało
prawdopodobne, by matki zabiegały o pomoc tylko dlatego, że przewidywały ryzyko
związane z powiciem dziecka. To raczej ból i poczucie zagrożenia pchały je do
poszukiwania wsparcia.
Psychiatrzy przypuszczają, że dobór naturalny mógł sprzyjać takim zachowaniom -
powszechnym także w chorobie lub nieszczęściu - gdyż doświadczający ich osobnik szukał
pomocy u współtowarzyszy, przez co zwiększał szanse swego przeżycia [patrz: Randolph M.
Nesse i George C. Williams "Ewolucja choroby"; Świat Nauki, styczeń 1999]. Potomstwo
osobników, które przeżyły, miałoby zatem także odziedziczoną skłonność do postępowania
w taki sposób w cierpieniu i chorobie. Ból i lęk, jaki kobiety odczuwają przy porodzie, niósł
więc konkretne ewolucyjne korzyści rodzajowi ludzkiemu.
Kobiety wydające na świat potomstwo są zatem obciążone podwójnym ewolucyjnym
dziedzictwem: potrzebują pomocy fizycznej i wsparcia psychicznego. Kiedy Sophia Pedro
rodziła na drzewie otoczonym przez rozszalałe wezbrane wody mogła liczyć na jedno i
drugie. W wywiadzie udzielonym kilka miesięcy po ewakuacji śmigłowcem opowiedziała
reporterom, że podczas porodu pomagała jej teściowa, która także wspięła się na drzewo.
Oczekiwanie na pomoc i jej udzielanie są więc zapewne równie stare, jak ludzkość.
Poród w różnych kulturach
Ze względu na skomplikowany kształt kanału rodnego, rodzące kobiety i ich dzieci odnoszą
wymierne korzyści z pomocy innych osób. Gwarantuje to im niższą śmiertelność, rzadsze
powikłania i większe poczucie bezpieczeństwa. Tym faktem ewolucyjnym tłumaczy się
udzielanie pomocy przy porodach we wszystkich właściwie kulturach. Oczywiście,
wielokrotnie zdarzało się, że kobieta musiała rodzić zdana tylko na siebie. Jednak
najczęściej przy porodzie asystują krewni i znajomi, zazwyczaj płci żeńskiej. (Z mężczyznami
bywa różnie ich uczestnictwo w tym wydarzeniu jest zakazane, tolerowane, mile widziane
lub nawet wymagane). W społeczeństwach zachodnich, gdzie kobiety zwykle rodzą w
obecności personelu medycznego, przeprowadzone niedawno badania wykazały, ze
towarzystwo osoby, która udziela rodzącej wsparcia duchowego, wyraznie zmniejsza
częstość powikłań.
W wielu społeczeństwach kobieta zostaje uznana za dorosłą dopiero po urodzeniu dziecka.
Kultywowane w poszczególnych kręgach kulturowych obyczaje nakazują kobiecie rodzić w
określonym miejscu lub pozycji. W społeczeństwach zachodnich oczekuje się od kobiety, że
zrobi to, leżąc na wznak w łóżku, ale reszta świata opowiada się za pozycją pionową
siedzącą, kuczną, a niekiedy stojącą.
Tłumaczył Karol Sabath
e-Bookversion by[ ch@to ]
About this Title
Generated by ABC Amber LIT Converter, http://www.processtext.com/abclit.html
This eBook was created using ReaderWorksStandard 2.0, produced by OverDrive, Inc.
For more information about ReaderWorks, please visit us on the Web at
www.overdrive.com/readerworks
Wyszukiwarka
Podobne podstrony:
2002 01 322002 01 Gadająca kostka2002 01 Szkoła konstruktorów klasa II2002 01 Mac on Linux Running the Mac Emulator Under a Ppc Linux Box2002 01 Genialne schematy2002 01 Migration Working with Windows in KdeCAPTAIN TSUBASA (Road to 2002) 012002 01 Lvm How to Use Logical Volume Management for Hard Disk StorageBłędowski J Więcej rodzinnej troski Ewolucja w organizacji domów dziecka (2002)17 Jeśli umysł ludzki jest tworem ewolucji, to czy można wierzyć, że poprawnie ujmuje on rzeczywistEWOLUCJA NATURY LUDZKIEJEWOLUCJA PROBLEM POCHODZENIA DUSZ LUDZKICHOto zaginione ogniwo ludzkiej ewolucjiPSYCHOLOGIA EWOLUCYJNA — NAUKA O ADAPTACJACH I EWOLUCYJNEJ INERCJI LUDZKIEGO UMYSŁUNarodziny ludzkiego ssakawięcej podobnych podstron