rtofci — znajdujemy się. wtedy z powrotem tam, skąd usiłowaliśmy się i
oddalić; doświadczenie niepowtarzalnego totum dzieła (przez kogoś gdzieś, kiedyś: przeżyte) zostaje jakby z góry zredukowane do pewnych paradygmatów doświadczeń literackich —i umiejscowione na królewskim #złaku historii literatury. W rezultacie okazuje się,, że nie można inaczej zbliżyć się do owej drugiej historyeżsośd dzieła jak tylko akceptując •^śłEbie-jako-ezy-t-elnika tego---oto~dziełar godząc-się- na-własne-pGGzuGie-jGgo-^pi—
ęalościowości.i, sensowności.
Dylematy (a może raczej rozmaite oblicza tego samego dylematu), o których tu mowa, dawały' o sobie znać już wielokrotnie w naszej dyscyplinie — w różnorodnych zresztą wysłowieniach terminologicznych.
Zbyt debrze .są znane uzasadnienia klasycznych koncepcji idiograficz-nych, ażeby je raz jeszcze przypominać. Wiadomo, że negatywnym ukła- |
dem odniesienia dla kierunków badawczych postulujących zniesienie „dystansu między narzędziem poznawczym a, empirią pojedynczego tekstu była nieodmiennie historia literatury jako wiedza o procesach ewolu-
„ćyjny.ch,—pbnadindywiduaJń,yęte^dęterminacjach_iW:Qrc.z.ości,..J-:l.asa£.h_Czy_
typach dziel. Ifie.....jest przy tym ważne, jak ten negatywny. Układ odnie-.
sienia przedstawiał się konkretnie, tzn, jakie treści naukowe (teoretyczne i metodologicznej mieściła w sobie kwestionowana historia literatury; rzdcz w tym, że motywacja sprzeciwu wobec niej miała w każdym wypadku podobny charakter. Francuska śmplicatio# de textes, anglo--amerykańskie close reading, czy w- w stopniu najwyższym - szwajcar-sko-niemiecka Kunst der Interpretation określały się programowo jako taktyki dociekliwego czytania dzieł poszczególnych — alternatywne wobec generalizujących nastawień i schematyzacji historii literatury5.
Wydaje się, że we wszelkich tego rodzaju dążeniach można odnaleźć —-na mniej czy bardziej jawnym poziomie uzasadnień — ideę owej drugiej historyczności dzieła, dostępnej jedynie w konkretnym doświadczeniu 'lekturowym~==^przeciwstawiońej~innej—jegO"historyczności,-stanowiącej—|gjj§(gjiSI przedmiot opisu, rekonstrukcji, systematyzowania, klasyfikacji etc. Ta .dama opozycja—powraca dziś w—sporze—hermeneutyki ,zs struktUrałlz-teter.--, nj-g| medi,.. ... ...
zasadniczej 'odrębności problemów metodologicznych historii;, literatury i „sztuki interpretacji’’ występuje zres/tą najczęściej ,.w prfsiiraniu fcamiul ‘d charafcfeHszs.' pojednawczym,- postulujących kompromis między sprzecznymi usiłowaniami. Powiada się więc, że. j,sztuka interpretacji” może się przydać historii literatury jako faza badawczych Czynności przygotowawczych: jej zadanie sprowadzałoby się do groma- . . dżenia szczegółowych charakterystyk utworów — wykorzystywanych potem jako materiał pomocniczy, przy wznoszeniu właściwych- budowli ;
Jnnusz .S7.a
historycznoliterackich^ I odwrotnie: rzecznicy „sztuki interpretacji” podkreślają propedeutyczny, walor ustaleń historycznoliterackich, i które potrzebne są interpretatorowi dzieła na najbardziej elementarnym poziomie pracy; następnie jednak powinny być jakbym odsunięte yr niepamięć, gdyż w działaniu interpretacyjnym — jak powiada W. Kayser ||| „nastawienie historyczne już nie pomaga, raczej nawet szkodzi, jeśli się je
--------zaehowa--zbyt—długo’—“-.-To-obuotronne-wpyelKmie-się^W—prehistorię-wła-^-
ściwej pracy badawczej jest bardzo znamienne. Świadczy ponad wszelką wątpliwość o istotnych intencjach stron deklarujących gotowość kompromisu; żadna z nich nie równoprawność partnera ma., na uwadze, ale własną hegemonię. Dekonspiruje w rezultacie bezzasadność obłudnej pojednawczości. Od dążeń „sztuki interpretacji” (jeśli swoje założenia traktuje ona poważnie) nie ma ciągłego przejścia do jakiejkolwiek syntezy historycznoliterackiej; zieje pomiędzy nimi wyrwa metodologiczna, która uniemożliwia traktowanie ich jako ogniw jednego procesu badawczego. Najbogatszy nawet zestaw interpretacji dzieł poszczególnych nie ____utworzy-żadtiey-jednostki-proceSU-history:cznolrterackiego,-_jeśIi—nie-byly— one z góry przeprowadzane z myślą o budowaniu takiej jednostki, to znaczy nie odpowiadały na pytania z nią związane. Gdy zaś były przedsiębrane w perspektywie tego rodzaju pytań — po_ prostu nie mieściły się w polu „sztuki interpretacji”, już w piinkcie wyjścia sprzeniewierzały się jej założeniom. Z analogicznym zerwaniem ciągłości mamy do czy-• nienia również w sytuacji przeciwnej: wnikanie w indywidualny sekret utworu nie jest — z metodologicznego punktu widzenia — kontynuacją uprzednich praktyk historycznoliterackich, lecz przeskokiem w zupełnie • odmienną płaszczyznę działań.
W dalszym ciągu tego tekstu spróbuję przedstawić szkicowo parę zagadnień związanych z dzisiejszym pojmowaniem zadań analizy, interpretacji i wartościowania dzieła literackiego — czynności badawczych,
—.....“które'na przekór rozterkom ^wątpliwościom (w rodzaju wyżej wypowie-'
dzianych) historyk literatury musi wykonywać w swej codziennej pracy. Właściwie nic'bardziej=kid”nlch-:póspblitego w domenie praktyk litcfatu-" • roznawczych, a jednocześnie —• nic bardziej nieuiiprmowanego i chwiejnego. Nie bardzo nawet wiadomo, jakie miałyby być semantyczne kryteria. rozróżniania zdań, które je reprezentują w tekstach naukowiilite-raćkich. Czy istnieją w ogóle odrębne — pod względem znaczeniowym M(j kategorie zdań: analitycznych, interpretacyjnych i wartościujących foee-niająeycbj? We Wszelkich na ten temat rozważaniach bierze się;Zazwyczaj W rachubę przypadki odpowiednio prymitywne —I nie nastręczające kłopotów intuicyjnie zrozumiałym zaszeregowaniem. Mało kto zapewne zawahałby się przy kwalifikowaniu zdań typu: „przejście od opowiadania
y\n tillzti. lntcrj)ret(icjn l ivartoAcl<Jio<i nic dzielą lite w <:klu<} o
i i|